Jest śliczny, będzie hitem. iPhone 12 - pierwsze wrażenia
iPhone 12 dotarł już do naszej redakcji. Szukamy odpowiedzi na pytanie, czy warto kupić podstawowy telefon w tegorocznym portfolio produktów Apple’a.
Apple zaprezentował w tym roku nie trzy, a aż cztery nowe telefony. Niestety w przeciwieństwie do serii iPhone 11, która wreszcie w całości trafiła do sprzedaży od razu, tym razem do sklepów na start znów dotarły tylko dwa modele. Tym razem są to bazowy iPhone 12 oraz ciut droższy i lepszy iPhone 12 Pro.
Sam nie zdecydowałem się na zakup żadnego z tych telefonów, bo waham się pomiędzy iPhone’em 12 Pro Max i iPhone’em 12 mini (a te będzie można kupić dopiero za trzy tygodnie), ale oba bazowe 6,1-calowe smartfony Apple’a trafiły już do naszej redakcji. W pierwszej kolejności postanowiłem sprawdzić ten tańszy model.
Jaki jest iPhone 12?
Jeśli miałbym nowy telefon określić jednym słowem, to wybrałbym przymiotnik „śliczny”. Nigdy nie byłem fanem opływowych kształtów, które firma wprowadziła w iPhonie 6 i kontynuowała w iPhonie X. Powrót do stylistyki iPhone’a 5/5s/SE (2016) z zachowaniem niemal bezramkowego ekranu to był strzał w dziesiątkę.
Jeśli chodzi o gabaryty, to iPhone 12 jest, tak jak się spodziewaliśmy, nieco mniejszy niż jego bezpośredni poprzednik, czyli iPhone 11 i ma węższe ramki. Tegoroczny podstawowy telefon Apple’a ma przy tym takie same wymiary, co droższy od niego iPhone 12 Pro i jest tym samym nieco większy niż iPhone 11 Pro.
Urządzenie wygląda przy tym zjawiskowo, ale zastosowanie ramek jak sprzed lat ma niestety jeden minus — telefon jest z tego powodu optycznie… grubszy. Patrząc na iPhone’a 12 oraz modele z zeszłego roku, ma się wrażenie, że nowy telefon spuchł, gdy w rzeczywistości jest aż o 0,9 mm cieńszy od swojego poprzednika.
iPhone’a 12 leży też zupełnie inaczej w ręku ze względu na te ostre krawędzie.
Decyzja, by nowe telefony nawiązywały wyglądem do iPhone’ów sprzed lat oraz do wydanych w 2018 r. tabletów z linii iPad Pro, to zmiana czegoś więcej niż stylistyki — to zmiana tego, jak się z tych urządzeń korzysta. Przyznam, że się nieco obawiałem, że ładny wygląd osiągnięto kosztem praktycznych rozwiązań. Niepotrzebnie.
W przypadku iPhone’a 12 zdecydowaliśmy się na zakup wersji w nowym miętowym kolorze. Nie jestem fanem pastelowych barw, ale muszę przyznać, że urządzenie wygląda nieźle. Sam skłaniam się do zakupu grafitowego iPhone’a 12 Pro Max — taki kolor ma testowany przez nas iPhone 12 Pro, któremu poświęcimy osobny materiał.
iPhone 12, mimo że nie ma obłych krawędzi, pewniej leży w dłoni niż jego poprzednik — chociaż nie da się ukryć, że tę krawędź na skórze czuć. Nie powoduje to jednak w 6,1-calowym modelu dyskomfortu, bo w ogóle się o tym nie myśli. W tym urządzeniu można się bowiem po prostu zakochać niemal od razu – już od pierwszego włączenia ekranu.
OLED w iPhonie 12 zmienia wszystko
Największą bolączką iPhone’a 11, oprócz nieco grubszych ramek niż w obu modelach z linii iPhone 11 Pro, był wyświetlacz typu LCD o bardzo niskiej rozdzielczości. W tym roku wszystkie telefony Apple’a mają panele typu OLED, a do tego te z iPhone’a 12 i iPhone’a 12 Pro mają (niemal) identyczne parametry.
Przekątna, rozdzielczość i proporcje ekranu, a tym samym zagęszczenie pikseli, są w obu telefonach takie same. Jedyna różnica jest taka, że iPhone 12 ma nieco niższą „typową” jasność od iPhone’a 12 Pro, ale taką samą maksymalną w trybie HDR i moje oko tej różnicy w pochmurny dzień po prostu nie dostrzega.
Jeśli chodzi o pozostałe podzespoły, to tutaj obyło się bez zaskoczeń. Wszystko, co potrzebne, jest na swoim miejscu. Żywię obawy jedynie o akumulator, który ponownie może stać się piętą achillesową iPhone’ów ze względu na niewielką pojemność wynoszącą jedynie 2815 mAh. Czy tak faktycznie jest, ocenimy za jakiś czas.
W pudełku z telefonami zabrakło, o czym oczywiście wiedzieliśmy wcześniej, słuchawek i ładowarek.
Wielokrotnie już pisałem, że z tą decyzją się w gruncie rzeczy zgadzam, więc nie ma co się nad tym już rozwodzić — mniejsze pudełka doceniam, a sam za dodatkowymi akcesoriami tęsknić specjalnie nie będę, Jeśli ktoś je potrzebuje, to może je szybko dokupić.
Żałuję jedynie, że nie miałem możliwości sprawdzić MagSafe’a, gdyż nowej ładowarki nie dało się kupić od ręki. Nie ma jednak tego złego, co na dobre by nie wyszło — rozczarowany tym faktem Dawid Kosiński wyszedł ze sklepu z… iPadem Air (2020), któremu przyjrzę się w osobnym materiale.
Osobne materiały poświęcimy też aparatom, LiDAR-owi i modemom 5G w iPhonie 12.
Trudno nam jeszcze ocenić, czy coś się zmieniło w aparatach względem poprzednika, bo zdjęciom trzeba będzie się po pierwsze przyjrzeć na ekranie komputera, a po drugie największym testem będzie to, jak wyglądają zdjęcia robione w trybie nocnym. Ten z racji tego, iż urządzenie dopiero odebraliśmy, sprawdzimy za kilka godzin.
Jeśli chodzi zaś o nowy moduł łączności, to mój operator dostępu do takowej mi na razie nie daje. Aby przetestować 5G w iPhonie 12, będę musiał na jeden okres rozliczeniowy zmienić taryfę w Orange Flex z tej za 25 zł na tę za bagatela 80 zł. Wtedy dopiero na spokojnie poszukam w okolicy domu… odpowiedniej stacji bazowej.
Jak na razie jednak z samego urządzenia, pomimo braku wsparcia 5G, jestem zadowolony, aczkolwiek nie kryję, że ma na to wpływ głównie… wygląd. Nowszy procesor, ciut lepszy aparat i 5G, które w Polsce jeszcze nie ma specjalnie znaczenia to malutkie nowości względem mojego iPhone’a 11 Pro, by taką przesiadkę uzasadnić.
Jeśli macie pytania o iPhone’a 12 lub iPhone’a 12 Pro, to zadawajcie je w komentarzach — postaramy się na wszystkie odpowiedzieć albo tutaj, albo w kolejnych materiałach.