Snowden miał rację. Działania NSA uznane za nielegalne przez Okręgowy Sąd Apelacyjny
To bardzo ważny wyrok, który na pewno zapisze się w historii Stanów Zjednoczonych. Pozostaje jeszcze pytanie: co dalej z Edwardem Snowdenem?
Sprawa dotyczy inwigilacji amerykańskich obywateli przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), o której cały świat dowiedział się dzięki dokumentom wyniesionym z siedziby amerykańskiej bezpieki przez Edwarda Snowdena.
Gdyby nie Snowden, NSA nadal podsłuchiwałaby amerykańskich obywateli.
Ujawnienie tej działalności do dzisiaj odbija się echem na całym świecie. Wiele podmiotów wciąż nie jest w stanie zaufać Stanom Zjednoczonym, których służby nie widziały niczego złego w kompleksowej inwigilacji swoich własnych obywateli - począwszy od nagrywania ich rozmów telefonicznych, aż po tworzenie rozbudowanych teczek, w których znalazło się miejsce dla całej internetowej aktywności danego obywatela.
Snowden, ujawniając ówczesne działania NSA, rozpętał istne piekło. Na szczęście był na tyle przewidującym człowiekiem, że rozpętał je przebywając już za granicą. Dokładniej: w Hongkongu, skąd przekazał pozyskane przez siebie informacje wybranym dziennikarzom. Publikacje, które powstały zaraz po tym sprawiły, że scenariusze, do tej pory bagatelizowane jako teorie spiskowe, okazały się prawdą. Taki akt nieposłuszeństwa sprowadził na Snowdena miano zdrajcy narodu. W Stanach Zjednoczonych czeka na niego oskarżenie o kradzież własności rządowej i złamanie Ustawy o Szpiegostwie.
Okręgowy Sąd Apelacyjny w USA przyznał rację Snowdenowi
Po ujawnieniu działań NSA przez Snowdena agencja broniła się tym, że prowadzona przez nią inwigilacja pomogła zapobiec wielu atakom terrorystycznym i tym samym nie zrobiła nic złego. Na szczęście Amerykanie mają lekką obsesję na punkcie swoich swobód obywatelskich, przez co sprawa nielegalnych podsłuchów prowadzonych przez NSA trafiła do Okręgowego Sądu Apelacyjnego, gdzie w trakcie procesu przedstawicielom NSA nie udało się udowodnić ani jednego przypadku, w którym ich masowa inwigilacja rzeczywiście przyczyniła się do udaremnienia jakiegokolwiek ataku terrorystycznego na terenie Stanów Zjednoczonych.
Miliony podsłuchanych rozmów, miliardy prywatnych e-maili, monitorowanie mediów społecznościowych i tysiące innych sztuczek mających na celu odarcie Amerykanów z jakiejkolwiek prywatności. Wszystko to okazało się bezużyteczne z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego. Z punktu widzenia praw obywatelskich z kolei - absolutnie nielegalne. Tak właśnie, cały program inwigilacji obywateli prowadzony przez NSA został uznany w środę 2 września za nielegalny. 5 lat po zakończeniu samego programu.
Co dalej ze Snowdenem?
To pytanie jest niezwykle ciekawe. W bardzo uproszczonej teorii: skoro program ujawniony przez Snowdena okazał się być nielegalny, to Snowden nie zrobił nic złego. Rzeczywistość niestety nie jest taka prosta.
Nie wszystkie dokumenty, które Snowden udostępnił mediom, dotyczyły samego programu inwigilacji obywateli. Opublikowane omyłkowo przez New York Times informacje dotyczące działań podejmowanych przez Stany Zjednoczone przeciw Al-Kaidzie, przyniosły realne szkody wywiadowi.
Według generała Martina Dempseya duża część dokumentów, które wykradł Snowden, nie dotyczyła inwigilacji obywateli, ale militarnych tajemnic i procedur, które nie powinny nigdy ujrzeć światła dziennego. Nie dowiemy się też tego, w jaki sposób informacje udostępnione przez Snowdena mediom zostały wykorzystane przez konkurencyjne służby wywiadowcze i jak bardzo odbiło się to na kondycji amerykańskiego wywiadu.
Jedyną dla Snowdena szansą na bezpieczny powrót do domu byłoby ułaskawienie z rąk prezydenta Stanów Zjednoczonych. Donald Trump, który pełni tę funkcje obecnie, podczas swojej ostatniej konferencji powiedział, że zacznie przyglądać się tej sprawie.