Jako fan PlayStation, zamierzam kupić taniego Xboksa Series S. Ten sprzęt ma sens i nie do końca rywalizuje z PS5
Na ten moment to Sony wygrywa walkę o portfele i serca graczy w nowej generacji konsol. PlayStation 5 wyprzedało się na pniu, jeśli weźmiemy pod uwagę zamówienia przedpremierowe na zachodnich rynkach. I chociaż sam również nie zamierzam kupować Xboksa Series X, tak już Xbox Series S ma dla mnie bardzo wiele sensu.
Będzie drogo. Cholernie drogo. Sony planuje zwiększyć cenę swoich wysokobudżetowych gier na wyłączność do 80 euro od pudełka. Daje nam to mniej więcej 359 zł za płytę. Najprawdopodobniej właśnie tyle będzie kosztować Demon’s Souls, Gran Turismo 7 czy God of War Ragnarok. I chociaż od dłuższego czasu zwracam uwagę na to, że gry wideo musiały stać się droższe, tak 359 zł za jeden tytuł to dla polskiego konsumenta gigantyczny wysiłek zakupowy.
Dwie gry na wyłączność dla PS5 będą kosztować więcej niż Xbox Game Pass Ultimate… na rok.
Oczywiście kolejne odsłony tak wspaniałych serii jak Uncharted, The Last of Us czy God of War będę kupował nie oglądając się na pieniądze. To wybitne produkcje, za które jestem w stanie oddać naprawdę wiele, nagradzając w ten sposób niezwykle utalentowanych, ambitnych i dokładnych deweloperów. Jeśli jednak będę musiał płacić po 359 zł od pudełka za mniej udane gry wideo - co by wskazać The Order 1886 czy Infamous: Second Son - robi się dosyć nieprzyjemnie dla portfela.
Sony podkreśliło - kilkanaście godzin temu ustami samego Jima Ryana - że nie zamierza oferować programu abonamentowego w stylu Game Passa. Doskonale to rozumiem. Jako rynkowy lider, firma chce zachować aktualny stan rzeczy, zarabiając na każdej sprzedanej kopii. Z drugiej strony, podnosząc ceny do 80 euro, Sony zamyka się na klientów mniej zasobnych. Wszakże co z tego, że cena samego PlayStation 5 jest atrakcyjna, skoro zapłacimy krocie za gry na tę platformę.
Tutaj pojawia się Microsoft. Nie na białym koniu ani nie w lśniącej zbroi, ale zepchnięty do pozycji underdoga. Bez perspektywy wyjścia na pozycję lidera, technologiczny gigant stara się zmienić zasady samego rynku, oferując program lojalnościowy jakiego nie było nigdy wcześniej: Game Pass. W cenie dwóch gier na wyłączność dla PS5 gracz może cieszyć się abonamentem Xbox Game Pass Ultimate przez cały rok. Wliczając w to program EA Play oraz granie na smartfonie xCloud i komputerze osobistym.
Zamierzam kupić Xboksa Series S wyłącznie z myślą o tanim graniu z Game Passem.
Mocniejszy Xbox Series X konkuruje z PlayStation 5, ale moim zdaniem jest na przegranej pozycji. Z taką samą ceną, bez dobrego katalogu startowego i bez żadnej głośnej produkcji na wyłączność, XSX spodoba się głównie entuzjastom Microsoftu i fanom marki Xbox. Na ten moment nie widzę żadnego powodu, aby kupować Series X, jednocześnie kupując PlayStation 5. Jedna konsola naturalnie wypiera drugą z domowego salonu.
Z Xboksem Series S jest nieco inaczej. Najtańsza platforma Microsoftu, dostępna w Polsce za około 1300 zł, wcale nie musi rywalizować z PS5. Przeciwnie! Ona może być uzupełnieniem konsoli Sony. Tak właśnie będzie w moim gospodarstwie domowym. Na PlayStation 5 będę grał w świetne tytuły na wyłączność od Sony, a także ulubione produkcje takie jak Resident Evil 8 czy Destiny 2, wykorzystując w pełni potencjał graficzny konsoli.
Jednocześnie obok PlayStation 5 będzie sobie leżał malutki Xbox Series S, do taniego grania w Game Passa. To właśnie na XSS będę uruchamiał darmową FIFĘ i darmowe UFC. Będę na nim grał w Halo i Gears of War. Odkryję na nim Fable, a także przelecę się w Microsoft Flight Simulatorze 2020. Z ponad 100 grami w abonamentowej ofercie, zawsze będzie w co zagrać i raczej nigdy nie będę narzekał na nudę. Prędzej na brak czasu. Jednocześnie Xbox Series S pozwoli mi zachować dostęp do mojej cyfrowej biblioteki z Xboksa One. Może nie tak imponującej jak na PS4, ale bogatej w świetne perełki pokroju Forzy Horizon.
Xbox Series S jest dla mnie jak Switch - nie konkuruje z PlayStation 5.
Jasne, ostatecznie wszystko sprowadza się do rywalizacji o czas oraz pieniądze konsumenta. Jednak pod względem SAMEJ OFERTY każda z wyżej wymienionych platform będzie miała mi coś zupełnie innego do zaoferowania. Nintendo Switch to brama do pełnych magii, uniwersalnych i ponadczasowych tytułów takich jak Zelda, Super Mario czy Pokemony. PlayStation 5 pozwoli mi odkrywać niesamowite, dopracowane gry na wyłączność Sony. Z kolei Xbox Series S to tanie granie, xCloud i sportowo-domówkowa oferta od EA. No i sftaregie oraz cRPG na komputerze osobistym.
Z tej perspektywy każdy z podmiotów znalazł swoją unikalną przestrzeń do działania. Sony, Microsoft i Nintendo mają coraz bardziej zróżnicowane modele dystrybucji, a także zdywersyfikowaną ofertę. Dlatego wiem, że niedługo po zakupie PS5 pojawi się u mnie XSS. Z kolei dzięki jego małej formie sprzęt będzie ze mną podróżował do domku wakacyjnego oraz na działkę. Grill, UFC 4 z kolegami i piwko - tak to sobie wymarzyłem.