To była naprawdę skromna konferencja EA. Zabrakło masy tytułów
Electronic Arts to jeden z największych wydawców gier wideo na świecie. Nie dało się tego jednak odczuć, oglądając prezentację EA Play Live 2020. Było bardzo skromnie, pozostało gigantyczne uczucie niedosytu.
Electronic Arts już od kilku lat ma problem z efektownymi konferencjami oraz prezentacjami. Jednak w tym roku pokaz EA Play Live był nad wyraz skromny. Nie licząc gier niezależnych oraz nowej zawartości dla już wydanych tytułów, pokazano zaledwie jedną nową produkcję. JEDNĄ. Jest nią dobrze rokujące Star Wars Squadrons od EA Motive, pozwalające wcielić się w gwiezdnowojennego pilota.
Need for Speed, Battlefield, Dragon Age, Mass Effect - każda z tych marek pozostała w cieniu.
Oglądając EA Play Live 2020 można mieć wrażenie, że zwycięzca jest tylko jeden: Steam. Na konkurencyjnej względem Origina platformie cyfrowej dystrybucji pojawia się coraz więcej gier Elektroników. Właśnie wskoczyło tam The Sims 4 ze wszystkimi dodatkami, a niebawem pojawi się również program lojalnościowy EA Access. Będzie to historycznie pierwsza subskrypcja tego typu oferowana za pośrednictwem Steam.
Jednocześnie EA chce być silniej obecne na Nintendo Switchu. Wydawca poinformował o siedmiu grach zbliżających się na tę platformę, z czego dzisiaj znamy trzy: Burnout Paradise, FIFA 21 oraz Apex Legends. Jestem ciekaw zwłaszcza tego ostatniego. Przenoszenie sieciowych strzelanin na przenośną konsolę Nintendo to trudny proces. Mało jest równie udanych portów co np. mobilny Overwatch od Blizzarda.
EA daje do zrozumienia, że największe hity firmy są dopiero we wczesnej fazie tworzenia.
Trudno inaczej odebrać enigmatyczne fragmenty przedstawiające trójwymiarowych żołnierzy (Battlefield) oraz piękne pojazdy (Need for Speed). To zapowiedź odległych projektów, które na pewno nie zadebiutują przed 2021 rokiem. Do premiery konsol nowej generacji raczej nie ma co liczyć na jakąkolwiek wielką niespodziankę. Optymiści wciąż trzymają kciuki za remaster trylogii Mass Effect, ale na tym wyczerpuje się lista realistycznych życzeń względem EA.
Chociaż EA Play Live 2020 rozczarowuje, wydawca nie ma przesadnych powodów do zmartwień. Dopóki FIFA sprzedaje się jak świeże bułeczki, a fani piłki nożnej będą zostawiać dodatkowe pieniądze w trybach Ultimate Team, kierownictwo może spać spokojnie. Apex Legends oraz The Sims to kolejne marki zapewniające Elektronikom długoterminowe, stabilne źródło przychodu.
Szkoda tylko, że w portfolio EA znajduje się tak wiele ciekawych, ale zamrożonych serii.
Medal of Honor. Dead Space. SimCity. Fight Night. Real Racing. Ultima. Dungeon Keeper. SSX. To wszystko wspaniałe franczyzy z milionami fanów na całym świecie. Szkoda, że wciąż leżą w zamrażarce Elektroników, bez rokowań na szybki powrót do świata żywych. Doskonale rozumiem, że wydawca alokuje znaczną cześć zasobów na zapewnienie corocznego katalogu EA Sports. Tęskno mi jednak do bardziej odważnego EA, które serwowało nam magicznego Harry’ego Pottera i Agenta 007.