Wakacje 2020 z koronawirusem, czyli zostaje nam agroturystyka, schroniska i poznawanie piękna własnego kraju
Minister zdrowia sugeruje, żebyśmy odwiesili plażowe kostiumy na kołek, a rozmówki polsko-włoskie odłożyli na półkę, ale branża nie zgadza się z tymi ocenami.
Minister Szumowski nie pozostawia złudzeń i każe nam się oswoić z myślą, że marzenia o zwykłych wakacjach w tym roku się nie spełnią. Część restrykcji do lata zostanie prawdopodobnie zniesiona, ale do stanu beztroskiej normalności nadal będzie bardzo daleko. Nawet ci, którzy marzą tylko o tym, żeby choć na tydzień lub dwa odetchnąć od ciągłej obecności swoich pociech w domu, będą musieli porzucić wszelkie nadzieje. Szumowski w zeszłotygodniowym wywiadzie dla RMF FM jasno powiedział, że na razie zakłada, że kolonie i obozy wakacyjne trzeba będzie odwołać.
Minister musiał się pomylić.
Tak w każdym razie z w rozmowie Rzeczpospolitą twierdzi Paweł Niewiadomski, prezes Polskiej Izby Turystyki. Według niego nie da się w tej chwili w takich sprawach wyrokować. Jak podkreśla, na razie nawet w Ministerstwie Rozwoju nie słyszeli nic o ograniczeniu turystyki dziecięcej i młodzieżowej. Turystyczna Organizacja Otwarta oceniła słowa ministra zdrowia jeszcze ostrzej i w związku z nimi wystosowała list otwarty do premiera Morawieckiego i minister Emilewicz.
W dniu 14.04.2020 r. Pan Minister Szumowski jednym zdaniem zaprzepaścił cały nasz wspólny miesięczny trud, który włożyliśmy w utrzymanie pozytywnych relacji z klientami, którzy mają wykupione wczasy, kolonie czy obozy na miesiące letnie.
Branża zareagowała nerwowo, bo słowa ministra uderzają w nią bezpośrednio.
Każdy wypowiedziany w podobnym tonie komunikat przez przedstawiciela Rządu niweczy starania strony Rządowej dotyczące wsparcia gospodarki po epidemii, a równocześnie odsuwa w czasie znacząco powrót do tzw. „normalności”, może też powodować konieczność zwiększonych nakładów na działania wspomagające branżę turystyczną. Słowa Ministra Szumowskiego cytowane w dniu wczorajszym przez media dały sygnał nie tylko do wycofywania udziału dzieci i młodzieży z wyjazdów wakacyjnych, ale także zahamowały i tak małe na chwilę obecną zainteresowanie wypoczynkiem na terenie Polski. Może to mieć znaczące negatywne skutki nie tylko dla sektora obiektów noclegowych, ale także mieć wpływ na całe spektrum podmiotów związanych z gastronomią, działalnością przewodników, przewozami czy atrakcjami turystycznymi na terenie Polski - czytamy w liście otwartym.
Trzymamy rękę na pulsie.
Sami turyści na razie podchodzą do sprawy ostrożnie. Ci, którzy mają wykupione wycieczki na czerwiec i późniejsze miesiące, wstrzymują się z decyzją o odwoływaniu planowanych wyjazdów, ale nowych rezerwacji na lipiec czy sierpień także nie przybywa. Na razie większym zainteresowaniem cieszą się wyjazdy jesienne i zimowe.
Czarne scenariusze przekreśla także szef Ryanaira. Michael O'Leary przewiduje, że już w czerwcu zostaną wznowione loty międzynarodowe, a turyści wymęczeni kwarantanną będą jeszcze chętniej niż zwykle wykupywać wczasy last minute. Prawdziwy powrót do latania przewiduje jednak na 2021 r., kiedy to reszta z nas będzie chciała sobie odbić zmarnowane tegoroczne wakacje.
Ekonomiści snują mniej optymistyczne wizje.
Adriana Łukaszewicz, ekonomistka z Akademii Leona Koźmińskiego, w rozmowie z Bizblogiem przewidywała, że grozi nam zapaść transportowa, a 80 proc branży lotniczej może zbankrutować. Co gorsza, to tylko jeden z problemów. Gospodarka jest systemem naczyń połączonych. Ludzie nie tylko będą się bali latać i będą zniechęceni jeszcze dłuższymi i bardziej uciążliwymi procedurami na lotniskach, ale także nie będą mieli za co latać.
Ubożenie społeczeństwa wpływanie negatywnie na turystykę, część osób zostanie w domach, bo po prostu nie będzie ich stać na wyjazd, część ograniczy swoje apetyty i zamiast pikantnej Madery wybierze bardziej swojskie Mazury. Polski rząd już zapowiedział, że wspomoże finansowo branżę hotelarską i turystyczną, by wyszła z kryzysu obronną ręką, ale kraje, które z turystyki w dużej mierze żyją, znalazły się w fatalnej sytuacji.
Wszyscy powtarzają jak mantrę - nic nie jest jeszcze pewne, a wiele leży w rękach polityków.
To, jak będzie wyglądała branża turystyczna po wyjściu przez świat z pandemii, w dużej mierze zależy od polityków. To oni decydują o tym, które środki ostrożności mają zostać utrzymane w mocy, a które można poluzować. Zmienić się może nie tylko natężenie ruchu turystycznego, ale też jego kierunek. Część ekspertów ocenia, że stracą na popularności tradycyjne turystycznej miejscowości, a zyskają agroturystyki, zaciszne położone z dala od miasta schronienia i wakacje pod chmurką.
Czeski minister zdrowia Adam Vojtech już zaczął zachęcać rodaków do pozostania w kraju i odkrywania w wakacje jego swojskiego piękna. Minister spraw zagranicznych Niemiec obiecuje monitorowanie sytuacji i podejmowanie decyzji na podstawie bieżących analiz. Nasi zachodni sąsiedzi już w połowie marca wydali ostrzeżenie przed podróżowaniem za granicę w celach turystycznych. Szumowskiemu bliżej do pierwszego z wymienionych polityków. Według naszego ministra epidemia nie wygaśnie w lato, ani nawet na jesieni, Musimy się nauczyć a nią żyć, bo może być z nami jeszcze przez kolejny rok.