REKLAMA

„Fizyki nie da się oszukać” - mówili. „No to patrzcie, jak działa aparat Pixela 4" - powiedział Google

Pixel 4 został oficjalnie zaprezentowany, a więc poznaliśmy możliwości jego aparatu. Poprzednicy zawiesili poprzeczkę bardzo wysoko, ale wygląda na to, że Pixel 4 wyniesie poziom zdjęć mobilnych jeszcze wyżej.

Google Pixel
REKLAMA
REKLAMA

„Smartfony nigdy nie będą robiły dobrych zdjęć, bo mają zbyt małe matryce. Fizyki nie da się oszukać”. Na pewno widzieliście takie komentarze w internecie. Są one mniej więcej tak samo prawdziwe, jak równie popularna opinia pt. „aparatem nie da się nagrywać filmów, bo do filmowania służy kamera”. Google robił wszystko by pokazać, że takie myślenie w przypadku fotografii mobilnej nie jest do końca zgodne z prawdą.

Czasy się zmieniają, a Google doskonale to rozumie. Siłą aparatu Pixela 4 jest software

Prezentacja aparatu Pixela 4 zrobiła na mnie zaskakująco duże wrażenie. Była utrzymana w nieco geekowym tonie, ale Google przede wszystkim pokazał, że doskonale czuje na czym polega fotografia mobilna. Wbrew pozorom, nie na siłowaniu się z prawami fizyki, tylko na ich sprytnym obchodzeniu. Jest to możliwe dzięki oprogramowaniu.

 class="wp-image-1020557"

Zacznijmy jednak od warstwy sprzętowej aparatów Pixela 4 i Pixela 4 XL. W obu wariantach znajdują się identyczne aparaty. Składają się na nie dwa moduły:

  • standardowy szeroki kąt (28 mm, f/1.7) z matrycą 12,2 MP, 1/2,55" (piksel o wielkości 1,4 µm), z PDAF i optyczną stabilizacją obrazu,
  • obiektyw tele (45 mm, f/2.4) z matrycą 16 MP i pikselami 1,0 µm, z PDAF i optyczną stabilizacją obrazu.

Z kolei przednia kamerka do selfie ma 8 MP, jasność f/2.0 i ogniskową 22 mm (w ekwiwalencie pełnej klatki). Pod względem sprzętowym mamy więc niemały przełom, bo Google w końcu postanowił dodać drugi obiektyw. Producent poszedł inną drogą niż Apple przy premierze iPhone’a 11, bowiem zamiast ultraszerokiego kąta dodał moduł z teleobiektywem. Na scenie padły zapewnienia, że teleobiektyw jest dla Google’a ważniejszy.

Bardzo podobało mi się zadziorne stwierdzenie, że z tyłu znajduje się dioda flash, ale posłuży ona raczej tylko jako latarka. Zdjęcia będą tak dobre, że obejdzie się bez dodatkowego oświetlenia.

Co w takim razie z oprogramowaniem? Tutaj dzieje się naprawdę sporo

Pixel 4, wzorem poprzednika, jest wyposażony w bardzo pomysłowy i zaawansowany zoom cyfrowy, który tym razem działa w obiektywie szerokokątnym i w teleobiektywie. Tryb Super Resolution Zoom pozwala wykonywać zdjęcia nawet na powiększeniu x8 z zachowaniem dużej liczby detali. Jestem skłonny uwierzyć w te zapewnienia mając w pamięci to, co potrafił Pixel 3. Na scenie pojawiła się też ważna wskazówka. Zoomować trzeba już na etapie robienia zdjęcia, ponieważ Super Resolution Zoom daje lepsze efekty niż zwykły crop (wycinek obrazu) na gotowym ujęciu.

Drugą dużą nowością są dwa suwaki ekspozycji w aplikacji aparatu. To swoiste połączenie funkcji HDR z trybem manualnym. Robiąc zdjęcie możemy niezależnie przyciemniać światła i cienie, co daje zupełnie nowy poziom kontroli nad ekspozycją. Bardzo podoba mi się taki pomysł na fotografowanie smartfonem. Ponownie, jeżeli skorzystamy z suwaków na etapie robienia zdjęcia, uzyskamy lepsze efekty niż obrabiając zdjęcie.

google pixel 4 class="wp-image-1020755"
Kliknij, aby powiększyć.

A jeśli jesteśmy przy HDR, Google pochwalił się też nową funkcją Live HDR+, czyli podglądem na żywo efektu HDR+, widocznym już przy kadrowaniu. Oznacza to, że na zdjęcie HDR nie trzeba czekać, bo widzimy je jeszcze przed naciśnięciem spustu migawki. Co ciekawe, algorytmy nadal przeliczają wszystko już po zrobieniu zdjęcia, a w trakcie kadrowania widzimy tylko przybliżony rezultat powstały z wykorzystaniem algorytmów uczenia maszynowego.

Google poprawił też balans bieli, szczególnie w skomplikowanych warunkach oświetleniowych. W poprzednim Pixelu 3 warto było fotografować w trybie Night Sight nawet w dzień, bowiem dawało to m.in. dużo bardziej naturalne kolory. Teraz nie będzie to konieczne, bo poprawiony balans bieli działa zawsze.

Pixel 4 ma też zapewniać bardziej wiarygodne rozmycie tła w zdjęciach portretowych, za sprawą dwóch obiektywów. Oba uczestniczą w procesie obliczania głębi ostrości i rozmywania tła.

Stało się: Droga Mleczna ze smartfona

Największe wrażenie zrobiło na mnie zdjęcie Drogi Mlecznej wykonane w trybie nocnym. Widzimy już nie tylko pojedyncze gwiazdy, ale dosłownie cały przekrój przez naszą galaktykę. Takiego zdjęcia nie da się wykonać wszędzie, bo wymaga ono oddalenia się od miasta i jego świateł, natomiast sam fakt, że taki efekt wygenerował smartfon jest czymś niezwykłym.

google pixel 4 class="wp-image-1020749"

Efekt z Google Pixela 3.

google pixel 4 class="wp-image-1020752"

Efekt z Google Pixela 4.

Google chwali się, że w trybie Night Sight aparat może wykonać ekspozycję o długości aż czterech minut. Składa się na nią kilkanaście zdjęć robionych na krótszych czasach naświetlania. Przy tak długi czasie problemem staje się ruch gwiazd (a raczej ruch obrotowy Ziemi), ale Google Pixel 4 wie o tym i łączy klatki w taki sposób, by gwiazdy były ostre. Pierwszy plan na ziemi też pozostaje ostry. Wygląda to naprawdę niesamowicie.

Bardzo spodobał mi się też fakt, że na scenie prowadzący otwarcie powiedział, czego nadal nie da się sfotografować Pixelem 4. Smartfon nie poradzi sobie z nocną sceną oświetloną blaskiem Księżyca, kiedy jednocześnie chcemy mieć Księżyc w kadrze. Tryb Night Sight poradzi sobie z małą ilością światła, ale Księżyc będzie przepalony z uwagi na długi czas ekspozycji. Różnica jasności między Księżycem a Ziemią dochodzi aż do 19 EV, co jest rozpiętością przekraczającą możliwości matryc nawet w najbardziej zaawansowanych profesjonalnych aparatach.

 class="wp-image-1020563"

Padło jednak stwierdzenie, że Google już na tym pracuje i coś mi mówi, że odpowiednie algorytmy HDR będą w stanie poradzić sobie z taką sceną. Teoretycznie wystarczy zrobić jedno dodatkowe zdjęcie na bardzo krótkim czasie naświetlania, by zachować dobrą ekspozycję na Księżycu, a następnie wkleić Księżyc do zdjęcia z długą ekspozycją.

Pixel 4 czy iPhone 11?

REKLAMA

Walka będzie wyrównana, ale patrząc na pierwsze sample porównawcze mam wrażenie, że Pixel 4 radzi sobie odrobinę lepiej od iPhone’a 11. Bardzo możliwe, że tytuł najlepszego smartfona fotograficznego w tym roku również pozostanie po stronie obozu Androida.

Niestety w tej beczce miodu jest łyżka dziegciu. Pixel 4 nie otrzymał darmowej przestrzeni na zdjęcia w oryginalnej jakości w chmurze Zdjęć Google. Szkoda, że zrezygnowano z tej bardzo miłej tradycji.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA