REKLAMA

iPhone SE może doczekać się następcy. Niestety tylko duchowego, bo bazą ma być iPhone 8

Nie mam dobrych wiadomości dla fanów małych telefonów. iPhone SE doczeka się następcy - ale tylko duchowego. Bazą dla nowego taniego telefonu Apple’a ma być iPhone 8.

iPhone SE - 4-calowy telefon
REKLAMA
REKLAMA

Portfolio firmy Apple w segmencie telefonii komórkowej z roku na rok puchnie. Drzewiej mieliśmy jeden telefon wydawany co roku, co najwyższej w kilku kolorach. Coraz to niższe półki cenowe zajmowali, nie licząc jednej anomali, poprzednicy. Wraz z iPhone’em 6 i iPhone’em 6 Plus przyszła jednak kolej na dwa nowe urządzenia rocznie różniące się przede wszystkim wymiarami.

Teraz zaś pojawiają się rokrocznie aż trzy zupełnie nowe iPhone’y.

Oferta się skomplikowała, a w dodatku jej kształt zmienia się w zależności od rocznika. iPhone 8 i iPhone 8 Plus debiutowały na jesieni 2017 r. jako nowe topowe telefony, ale nie były nimi zbyt długo. Już dwa miesiące po nich do oferty dołączył droższy i lepszy od nich pod niemal każdym względem iPhone X.

Aby nie było tak prosto, rok później to iPhone X doczekał się dwóch bezpośrednich następców w postaci iPhone’a XS i iPhone’a XS Max. Dopiero po nich do sprzedaży trafił iPhone XR. Tym razem urządzenie, na które musieliśmy czekać dłużej, było tańsze, ale też mniej zaawansowane.

Tej jesieni spodziewamy się ponownie premiery trzech telefonów Apple'a.

Tym razem zadebiutują w tym samym terminie. iPhone 11, czyli bezpośredni następca iPhone’a XR, będzie tym razem tym podstawowym iPhone’em. Następcy telefonów iPhone XS oraz iPhone XS Max mają zadebiutować jako iPhone 11 Pro oraz iPhone 11 Pro Max.

To bardzo cwane zagranie. Takie pozycjonowanie produktów pozwoli Apple’owi po raz kolejny podnieść ceny swoich urządzeń premium, co mogą wymusić na nim nowe daniny na rzecz rządu, a jednocześnie udawać, że ten podstawowy telefon w ofercie jest tańszy niż w poprzednich latach.

Nie wiadomo przy tym, czy i które telefony Apple zachowa w tej sytuacji w sprzedaży.

Im więcej modeli telefonów, tym większy bałagan. Trzeba uważać, by poszczególne linie nie zaczęły wzajemnie kanibalizować sprzedaży. To właśnie z tego powodu iPhone X został wycofany z oferty Apple Store’u niecały rok od debiutu.

Topowy smartfon z 2017 roku musiał zrobić miejsce dla iPhone’a XR. Nadal da się go kupić w sklepach i operatorów, ale Apple udaje, że iPhone X nie istnieje. Możliwe, że w tym roku iPhone XS oraz iPhone XS Max w podobny sposób znikną.

Miałoby to sporo sensu.

W aktualnej ofercie zostałyby wtedy dwa topowe iPhone’y różniące się rozmiarem (z potrójnym aparatem) oraz dwa tańsze modele dostępne w wielu kolorach z różnych roczników (z podwójnym oraz z pojedynczym aparatem). Robi się nagle czysto i przejrzyście:

  • iPhone 11 Pro i Pro Max (2019), 3 obiektywy - 999 dol. w górę;
  • iPhone 11 (2019), 2 obiektywy - ok. 799 dol;
  • iPhone XR (2018), 1 obiektyw - ok. 599 dol.

Każdy z telefonów ma nowoczesny wygląd. W każdym czytnik linii papilarnych Touch ID został zastąpiony przez nowocześniejszy skaner twarzy Face ID. W każdym z nich jest bardzo wydajny procesor.

Powstaje jednak pytanie, co z tą jeszcze niższą półką cenową.

Dziś w sprzedaży nadal są telefony iPhone 7 oraz iPhone 8. Pierwszy z nich pewnie zniknie na jesieni, ale iPhone XR nie stanieje przecież w aż takim stopniu, by w tym segmencie zastąpić ten drugi. Jednak biorąc pod uwagę wyniki finansowe, firma najniższej półki cenowej opuścić sobie nie może.

Możliwe jednak, że Apple zdecyduje się niedługo mimo to porzucić iPhone’a 7 i iPhone’a 8, by ograniczyć ofertę do sprzętów mających maksymalnie dwa lata. Wymagałoby to jednak… wydania jeszcze jednego urządzenia za ok. 399 dol. A jeśli by tak się stało, nie byłaby to sytuacja bez precedensu.

Apple już kilkakrotnie romansował z pomysłem rozszerzania portfolio wszerz.

Pierwszym nietypowym w kontekście całej linii urządzeniem był iPhone 5c. Bazował na modelu iPhone 5 i wydany został obok iPhone’a 5s. Pod wieloma względami był to protoplasta modelu iPhone XR, który tanim smartfonem nie jest - a w dodatku jego następca będzie tym podstawowym iPhone’em na 2019 r.

Z kolei taki naprawdę tani iPhone byłby duchowym następcą tej anomalii, czyli iPhone’a SE - nietypowej hybrydy składającej się z obudowy kultowego iPhone’a 5s z podzespołami iPhone’a 6s. Ze względu na niewielkie wymiary i cenę, model ten cieszył się sporym powodzeniem wśród klientów.

iPhone SE nie doczekał się jednak nigdy prawdziwego następcy.

Wygląda też na to, że pomimo licznych plotek się go nigdy nie doczeka, a era 4-calowych smartfonów się bezpowrotnie skończyła. Takim duchowym spadkobiercą iPhone’a SE może stać się natomiast nienazwany jeszcze tani iPhone, który ma się doczekać premiery już w 2020 r.

REKLAMA

Telefon, który od razu trafiłby na najniższą półkę cenową, bazowałby na obudowie 4,7-calowego modelu iPhone’a 8. Zostałby wzbogacony o nowocześniejsze podzespoły. Nie miałby Face ID, tylko Touch ID, ekran okalałyby spore ramki, a z tyłu znalazłby się tylko jeden obiektyw.

Taki telefon wyglądałby przestarzale na tle droższych kuzynów, ale świetnie uzupełniłby portfolio. W dodatku taki ruch byłby spójny z innymi działaniami firmy, chociażby w segmencie tabletów, gdzie najnowszy iPad Air jest przecież odświeżonym iPadem Pro sprzed kilku lat.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA