REKLAMA

Microsoft pozamiatał. Spędziłem tydzień z Surface Pro 6 i (prawie) nie mam się do czego przyczepić

Spędziłem tydzień z Surface Pro 6 i wiem jedno – gdy przyjdzie moment wymiany mobilnego komputera na nowy, nie będę nawet rozważał innego modelu. Microsoft dopieścił swoją hybrydę niemalże do perfekcji.

Microsoft pozamiatał. Surface Pro 6 - pierwsze wrażenia.
REKLAMA

Linia komputerów Surface Pro urzekła mnie po raz pierwszy blisko trzy lata temu, gdy w moje ręce wpadł Surface Pro 4. Od tamtej pory korzystam z komputera Microsoftu w zasadzie codziennie, w ubiegłym roku mogłem sprawdzić piątą generację, a teraz trafiło do mnie najnowsze wcielenie „tabletu, który może zastąpić laptopa”. I znów jestem oczarowany.

REKLAMA
Surface Pro 6

Zanim przejdę do komplementów, rozmówmy się z minusami.

Szósta generacja Surface Pro jest bliżej ideału niż którakolwiek wcześniej. Nadal jednak ma dwie cechy, których nawet wielki fan produktów Microsoftu nie może przełknąć.

Po pierwsze, klawiatura Type Cover nadal nie jest dołączona do zestawu – a powinna.

Surface Pro 6

Rozumiem biznesowy aspekt tej decyzji, ale pieniądze to nie wszystko. Klawiatura do Surface Pro powinna być w zestawie z komputerem, a nie dostępna jako opcjonalne akcesorium za 400 lub 700 zł (zależnie od wersji). To integralna część komputera; o ile okazjonalne używanie Windowsa 10 stricte na tablecie to bardzo przyjemne doświadczenie, tak używanie go wyłącznie na tablecie, bez fizycznej klawiatury, to męczarnia. Microsoft powinien w końcu zdać sobie z tego sprawę.

Nieco mniej boli brak pióra Surface Pen w zestawie, bo z tego akcesorium nie każdy będzie chciał skorzystać. Zresztą, jeśli kupimy nowego Surface’a Pro w przedsprzedaży, piórko dostaniemy gratis.

Drugi problem to brak złącza Thunderbolt 3.

Surface Pro 6

Ba, brakuje tu nawet USB-C! Microsoft, chcą utrzymać w obiegu swoje stacje dokujące dedykowane Surface’om, nie wyposażył nowego Pro w nowoczesne złącze. Zamiast tego mamy archaiczny port miniDP i pełnowymiarowe USB-A (co jest akurat miłym dodatkiem).

To ogromna wada, biorąc pod uwagę jak wiele urządzeń peryferyjnych pracuje na USB-C czy Thunderbolt 3. Brak nowoczesnego złącza przekłada się też niestety na długowieczność Surface’a Pro 6, czy może raczej – jej brak. Chcąc korzystać z nowoczesnych akcesoriów, komputer Microsoftu trzeba będzie przy kolejnej generacji wymienić na nowy.

Na tym koniec narzekania. Przez tydzień nie znalazłem niczego więcej, o co mógłbym się przyczepić do Surface Pro 6.

Od strony wizualnej względem poprzednika zmieniła się tylko jedna rzecz: kolor. Matowa czerń, dostępna we wszystkich prócz najtańszej konfiguracji, nadaje temu produktowi niesłychanej świeżości.

Nie boję się tego powiedzieć: Surface Pro 6 w matowej czerni to obecnie najpiękniejszy przenośny komputer na rynku. Kropka.

Surface Pro 6

Oczywiście inną kwestią pozostaje to, jak czarne wykończenie zniesie upływ czasu, ale po tygodniu noszenia tego komputera w torbie i wyciągania go z niej kilka razy dziennie, nie zauważyłem jakiegokolwiek uszczerbku na urodzie. To przepiękny kawałek elektroniki. Do tego – podobnie jak każdy inny komputer Surface – jest doskonale wykonany, z najwyższą dbałością o detale. Choć niestety, nie można o tym zapomnieć, sztywna i smukła konstrukcja oznacza, że Surface Pro 6 jest kompletnie nieserwisowalny. Jeśli się zepsuje, zostaje w zasadzie tylko wymiana urządzenia na nowe.

Osobiście jestem jednak skłonny pójść na ten kompromis i wyłożyć dodatkowe pieniądze na rozszerzoną gwarancję, skoro w zamian dostaję urządzenie o tak pięknej, nowoczesnej konstrukcji. Coś za coś.

Surface Pro 6

Surface Pro potrzebował czterech rdzeni jak człowiek powietrza.

Nie mogę powiedzieć, żebym kiedykolwiek narzekał na brak wydajności w Surface’ach Pro. Do zastosowań, którym są przeznaczone, tablety Microsoftu zawsze oferowały wystarczający zapas mocy.

Dopiero teraz, gdy mam przed sobą komputer z czterordzeniowym procesorem Intel Core i5 8. gen. widzę, jak wiele zmieniają dodatkowe rdzenie w komputerze tej klasy. Od strony syntetycznych benchmarków przyrost mocy wynosi około 40 proc. Od strony praktycznego użytkowania, taki przyrost zmienia wszystko.

Surface Pro 6

Z Surface’a Pro 6 z procesorem Intel Core i5, 8 GB RAM-u i napędem SSD 256 GB korzysta się niebywale przyjemnie.

Na marginesie dodam, że zastosowane modele procesora różnią się w zależności od tego, czy kupujemy Surface’a Pro prywatnie, czy na firmę. Konsumenci otrzymują albo Intel Core i5-8250U, albo i7-8650U. Surface Pro 6 dla firm wyposażony jest w procesor i5-8350U lub i7-8650U.

Choć konfiguracja nie wydaje się powalająca, spisuje się ona znakomicie w większości zadań: od prostego przeglądania Internetu przy jednoczesnym słuchaniu muzyki, poprzez pracę biurową aż po obróbkę zdjęć w programach Adobe Lightroom i Photoshop.

Przyjemność pracy w dwóch ostatnich programach w dużej mierze wynika z faktu, że Microsoft i Adobe ściśle współpracują przy tworzeniu nowych produktów, i programy dedykowane grafikom są doskonale zoptymalizowane pod urządzenia giganta z Redmond. W efekcie taki Lightroom, który potrafi przyciąć nawet na potężnej stacji roboczej, na Surface Pro 6 działa płynnie i bez crashów przez większość czasu (oczywiście nie mówimy tu o jednoczesnej pracy na setkach RAW-ów, a podstawowej obróbce niewielkiej biblioteki).

Bez problemu zmontowałem też krótkie wideo w Full HD, nakładając LUT i kilka efektów. Montaż niewielkiego projektu w 4K również jest możliwy, ale musimy się liczyć z koniecznością używania proxy i długim czasem eksportu.

Surface Pro 6

Przyrost mocy nie poskutkował spadkiem mobilności.

Spodziewałbym się, że nowa generacja procesorów Intela połączona z niezmienionym akumulatorem pociągnie za sobą spadek czasu pracy na jednym ładowaniu, ale niczego takiego nie doświadczyłem.

Przy średniej jasności ekranu i umiarkowanym obciążeniu (przeglądarka+Spotify+Word) Surface Pro 6 bez trudu wytrzymuje 9-10 godzin z dala od gniazdka.

Nadal patrzymy też na cudownie lekką i smukłą maszynę. Bez klawiatury Surface Pro 6 waży zaledwie 770 g, co jak na komputer o tak uniwersalnym zastosowaniu jest naprawdę imponujące. Dokładając nowy sprzęt Microsoftu do torby fotograficznej w zasadzie nie czułem różnicy. Surface’a Pro 6 mógłbym zabierać na całodniową orkę na targach i konferencjach, nie ryzykując przy tym zwyrodnienia kręgosłupa.

Surface Pro 6 jest Surface’em. I to jest najważniejszy powód, by go kupić.

Podobnie jak w przypadku topowego Surface Studio 2, tak i tutaj specyfikacja nie oddaje specyfiki pracy na komputerze Microsoftu. Nie oddaje tego, jak innym doświadczeniem jest praca na Surface Pro 6, względem dowolnego ultrabooka o klasycznej budowie.

Zacznijmy od tego, że komputery linii Surface są jednymi z nielicznych maszyn, na których Windows 10 nie sprawia absolutnie żadnych problemów. Przez moje ręce w ciągu roku przewija się co najmniej kilkanaście komputerów z różnych półek cenowych – i zawsze z Windowsem 10 jest coś nie tak. A to kłopoty ze sterownikami. A to śmieciowe oprogramowanie. A to nagłe zawieszki i przycięcia, których nie da się niczym wyjaśnić.

Surface Pro 6

Na komputerach Surface tego nie ma. Obcowanie z Windowsem 10 na Surface Pro 6 to przyjemność, zarówno w trybie laptopa, jak i (okazjonalnie) w trybie tabletu.

Uwielbiam fakt, że mogę w każdej chwili odłączyć od tego sprzętu klawiaturę i np. zabrać na kanapę czy do łóżka, by wygodnie obejrzeć serial. Uwielbiam wbudowaną podstawkę, która składa się niemalże „na płasko” i pozwala mi ustawić komputer w dowolnej pozycji – aż dziw, że Apple nie skopiował jeszcze tego rozwiązania do swoich iPadów Pro.

Surface Pro 6

Uwielbiam sam wyświetlacz Surface’a Pro 6, który – jako jeden z nielicznych na rynku – prosto z fabryki przyjeżdża doskonale skalibrowany pod przestrzeń barw sRGB. Zresztą, przy rozdzielczości 2736 x 1824 i proporcjach 3:2 ten 12,3-calowy, dotykowy panel spisuje się znakomicie nie tylko przy pracy z grafiką, ale też z czymkolwiek innym. Ekran jest po prostu prześliczny, proporcje 3:2 sprawiają, że jest na nim mnóstwo miejsca do pracy (pomimo niewielkich gabarytów) a przekątna 12,3” czyni z Surface’a Pro 6 maszynę znacznie bardziej mobilną od dowolnego cienkiego i lekkiego laptopa.

Surface Pro 6

Odrobinkę rozczarowały mnie głośniki. Nie zrozummy się źle – podwójny układ stereo o mocy 1,6 W gra głośno i czysto, ale brakuje mu głębi. Pod tym względem Surface Pro nie ewoluował przy okazji nowej generacji. Jest dobrze, ale nie wybitnie, jak w MacBookach czy MateBookach Pro od Huawei.

Nie rozczarowało mnie za to ogólne doświadczenie z korzystania z Surface Pro 6.

Począwszy od super-szybkiego odblokowywania ekranu twarzą w Windows Hello, poprzez wspomnianą wcześniej uniwersalność i mobilność, aż po… klawiaturę, którą osobiście naprawdę lubię, choć wiem, że dla wielu osób jest ona najsłabszym elementem linii Surface Pro.

Ja wystukałem na klawiaturze od Surface’a Pro 4 setki artykułów, dziesiątki tysięcy słów i nie znalazłem najmniejszego powodu do narzekań. Podobnie jest w przypadku najnowszej wersji tabletu Microsoftu. Oczywiście praca na kolanach wymaga pewnej zmiany przyzwyczajeń i z pewnością nie jest tak wygodna jak w zwykłym laptopie, ale człowiek szybko zmienia swoje nawyki. Można przywyknąć.

Surface Pro 6

Dawno żaden komputer nie zrobił na mnie tak dobrego pierwszego wrażenia.

Po tygodniu… zwyczajnie nie mam do czego się przyczepić, nie licząc dwóch kwestii wspomnianych na początku. I coś czuję, że to pozytywne wrażenie utrzyma się też w czasie kolejnych tygodni testów.

Surface Pro 6 jest już teraz dostępny w przedsprzedaży, a na sklepowe półki trafi 7 lutego. Nie należy on do najtańszych urządzeń na rynku - podstawowy wariant kosztuje 4499 zł, a testowany 5899 zł (+koszt klawiatury) - ale definitywnie wart jest swojej ceny.

REKLAMA
Surface Pro 6

I choć ten tekst to dopiero pierwsze wrażenia, już teraz mogę powiedzieć, że jeśli w najbliższym czasie przyjdzie mi wymienić mobilny komputer na nowy, nie będę się oglądał na nic innego – Surface Pro 6 po prostu pozamiatał.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA