Gacek nareszcie ma godnego rywala. Marvel’s Spider-Man to najlepszy ścianołaz od czasów PSX-a - recenzja
Osiemnaście lat! Tyle musiało minąć, aby na rynku pojawił się Spider-Man godny kultowego hitu z pierwszego PlayStation. Co jest w nim takiego niesamowitego? Wystarczy minuta bujania się po Nowym Jorku aby poczuć to na własnej skórze.
Dacie wiarę, że od 1982 roku pojawiło się ponad trzydzieści gier ze Spider-Manem w roli głównej? Część była dobra. Część znacznie mniej. Każda z nich jest zjadana na śniadanie przez najnowszego członka rodziny. Marvel’s Spider-Man ustępuje miejsca na podium jedynie kultowemu hitowi na PSX-a, który był prawdziwą rewolucją. Fani Człowieka-Pająka nareszcie dostali grę, na jaką zasługują od lat. Koniec dominacji Batmana. Koniec z pogardliwymi spojrzeniami w kierunku gier na licencji Marvela. Tytuł dla PlayStation 4 otwiera nowy rozdział w komiksowej branży gier.
Wystarczy minuta bujania po Nowym Jorku, aby szczerzyć się od ucha do ucha. Jak dziecko.
Marvel’s Spider-Man posiada tak rozbudowany i ciekawy system pajęczych podróży, że poświeciliśmy mu na Spider’s Web osobny artykuł. Twórcom idealnie udało się uchwycić to, co w Człowieku-Pająku najbardziej emocjonujące. Do perfekcji został opanowany ten charakterystyczny moment, gdy zamaskowany heros pikuje z wysokości 200 metrów, aby wystrzelić sieć w ostatnim momencie. Bohater przelatuje zaraz nad głowami nowojorczyków. Następnie wzbija się w powietrze, skąpany w blasku zachodzącego słońca odbijanego przez szklane ściany wieżowców. Totalne 10/10 w skali fandomu komiksów.
Marvel’s Spider-Man nie jest grą pozbawioną błędów. Jednak twórcy idealnie czują elementy, dzięki którym Człowiek-Pająk zdobył miliony fanów na całym świecie. Gra dla PS4 jest jak kwintesencja najlepszych odcinków bajki emitowanej na Polsacie. Jak sto procent amazingu w komiksie The Amazing Spider-Man. Insomniac Games podeszło do licencji Marvela nie tylko z szacunkiem, ale wręcz uwielbieniem. Czuć to w każdej linijce kodu.
Nie dajcie sobie tylko wmówić, że Marvel’s Spider-Man jest idealny i pozbawiony wad.
Największym z problemów zdecydowanie jest powtarzalność misji pobocznych. Większość okazała się do bólu nijaka. Czasami trzeba naprawić stację przekaźnikową. Innym razem Peter Parker goni drona albo walczy z falami powtarzalnych wrogów. Takie mechanizmy wydłużania rozgrywki mogły ujść płazem w czasach pierwszego i drugiego PlayStation. Dzisiaj nawet od misji pobocznych oczekuje się ciekawych przygód z interesującymi zwrotami akcji. Pod tym względem Człowiek-Pająk jest mocno do tyłu.
Na szczęście to nie tak, że wszystkie zadania opcjonalne są monotonne i powtarzalne. W grze znalazło się kilka kapitalnych perełek. Na przykład walka z doskonale znanym bossem, którego tożsamości nie mogę wam zdradzić przed premierą. Sony trzyma broń przy mojej skroni i wątpię, czy gigantyczny spoiler uszedłby mi na sucho. Polskiemu dystrybutorowi bardzo zależy, aby fabularne niespodzianki zachować w tajemnicy do samego końca. Jest z kolei czym zaskakiwać graczy, do czego wrócę niebawem.
Tak narzekam na misje poboczne, a prawda jest taka, że kompletnie oczyściłem mapę Nowego Jorku ze znaczników zadań. Dlaczego? Głównym powodem są kapitalne kostiumy głównego bohatera. W grze jest ich masa. Pochodzą z filmów, bajek i komiksów. Jest tutaj nawet najnowszy kostium z Infinity War. Każdy zdobyty uniform odblokowuje nową umiejetność specjalną, która na stałe wchodzi do wachlarza ruchów Parkera. Jest więc po co latać po mieście za dronami. System kija i marchewki działa doskonale, czego jestem najlepszym przykładem.
Za to główny wątek fabularny - dobry Boże! Co tutaj się dzieje! Twórcy nie biorą jeńców.
Oglądając materiały reklamowe można przypuszczać, że główny zły w Marvel’s Spider-Man to średnio rozpoznawalny, średnio popularny Mister Negative. Ha, nic z tych rzeczy! Scenariusz jest znacznie bardziej złożony i wielowątkowy. Finalna klamra spina wielu bohaterów, wiele zwrotów akcji i wiele naprawdę emocjonalnych momentów. Końcówka gry jest jak solidny dramat. Łapie za serce i sprawia, że gapisz się w ekran z rozdziawionymi ustami. Chociaż wielki finał można przewidzieć, to narracja jest prowadzona tak umiejętnie, tak przekonująco i tak drobiazgowo, że palce lizać.
Oczywiście nie będę zdradzał żadnych spoilerów. Zachęcam za to do zajrzenia w osobny tekst, gdzie opisujemy tło fabularne z początku gry. Marvel’s Spider-Man przenosi gracza osiem lat do przodu względem momentu zyskania mocy przez Parkera. To najlepsze, co mogli zrobić scenarzyści. Dzięki takiemu zabiegowi nie tylko nie musimy przeżywać śmierci wuja Bena po raz siedemnasty, ale w końcu mamy okazję zobaczyć, co tak słychać u dorosłego Człowieka-Pająka.
Nie można napisać złego słowa o walce, ewidentnie inspirowanej Batmanem od Rocksteady.
Wzorem serii Arkham oraz Assassin’s Creed, pojedynki opierają się na unikach i kontrach. Spidey posiada pajęczy zmysł, który alarmuje o nadciągających ciosach. Gracz musi to wykorzystać na swoją korzyść. Najpierw uskok. Potem atak. Nigdy odwrotnie. Podstawą dobrej ofensywy jest w tej grze grze jeszcze lepsza defensywa. Gwałcenie przycisku akcji nie zaprowadzi gracza daleko i właśnie to jest świetne. Już na średnim poziomie trudności trzeba walczyć z głową.
Gra nie jest przesadnie trudna, ale przyznaję: w toku kampanii zginąłem kilka razy. Nie z ręki bossa, ale chmary drobniejszych przeciwników. Zwyczajnie ich zlekceważyłem, co obróciło się przeciwko mnie. Zamiast jednak rzucać padem o ścianę, ma się wtedy ochotę szybko wrócić do walki. Spróbować jeszcze raz, ale przy użyciu innej taktyki. W innym stroju, z innymi umiejętnościami oraz gadżetami. Tych Spidey ma cały arsenał i gwarantuję wam - żeby wygrać dłuższe potyczki, same pieści i kopniaki nie wystarczą.
Nowy Jork to osobny bohater. Aglomeracja nieustannie się zmienia i ewoluuje. Miasto żyje!
Nie chodzi tylko o detale takie jak wyciąganie parasoli przez nowojorczyków gdy zaczyna padać. Wielkie Jabłko stale reaguje na poczynania Spider-Mana oraz złoczyńców. Gdy przestępczość wzrasta, na ulicach pojawia się więcej patroli policji. Z czasem do walki wchodzą nawet oddziały specjalne. Jeśli nad miastem zaczyna się kłębić dym spowodowany pożarem, mieszkańcy zakładają białe maseczki. Gdy rozpoczyna się epidemia choroby, w central parku powstają namioty z uchodźcami oraz punkty szczepień.
Wszystko to sprawia, że raz poznana przecznica stale się zmienia i ewoluuje. Zadbano nawet o takie detale jak porządek na ulicach. Gdy w mieście panuje prawo i dyscyplina, śmieciarki kursują regularnie, a chodniki są czyste. Jeśli narasta chaos i panika, góry śmieci zaczynają się piętrzyć niczym w Detroit. Uwielbiam takie smaczki dla uważnych. Dlatego jestem pod wielkim wrażeniem tego, z jaką dokładnością i pietyzmem odtworzono Nowy Jork. Nie mam wątpliwości, że Marvel’s Spider-Man posiada najbardziej rozbudowany, najpiękniejszy Manhattan w historii gier wideo.
Co świetne, producenci w żaden sposób nie blokują graczowi zwiedzania miasta. Już od pierwszej misji po Nowym Jorku można się poruszać w pełni swobodnie. Aż szkoda używać szybkiej podróży. Ma się wtedy wrażenie, że zostają pominięte naprawdę istotne szczegóły i detale. Nowy Jork jest wypchany easter eggami, które zostaną docenione przez każdego miłośnika komiksów. Wyspa to prawdziwa skrzynia ze skarbami dla fanów Marvela.
Nie wiem tylko, czy warto trzymać Spider-Mana dłużej na półce.
Jak większość bardzo dobrych gier na wyłączność dla PlayStation, również ta produkcja posiada wyłącznie tryb dla jednego gracza. Oznacza to, że po przejściu głównego wątku fabularnego oraz wyczyszczeniu mapy ze znaczników niewiele pozostaje do zrobienia. Bujanie się na pajęczynach wcześniej czy później musi się znudzić. Co prawda gra ma dostać tryb New Game+, lecz w recenzenckiej wersji przedpremierowej nie miałem możliwości go przetestować, za co przepraszam.
W Marvel’s Spider-Man trzeba zagrać. Zwłaszcza, jeśli jesteście miłośnikami gier akcji albo Człowieka-Pająka. Na premierę, chwilę po niej lub podczas wyprzedaży, ale po prostu trzeba. Grze troszeczkę brakuje żeby trafić do panteonu Sony, obok takich marek jak The Last of Us czy Uncharted. Nowy Spidey rozpoczyna jednak coś wielkiego. To początek nowej, wspaniałej i wysokojakościowej serii, na którą czekaliśmy zdecydowanie zbyt długo.
Największe zalety:
- Najlepszy Spider-Man od 2000 roku i czasów PSX-a
- Graficzny majstersztyk. Ścisła czołówka najładniejszych gier na PS4
- Rewelacyjny, wciskający w fotel, chwytający za serce główny wątek fabularny
- Zbieranie kostiumów, odblokowywanie mocy i zdobywanie umiejętności to frajda sama w sobie
- Zadziwiająco dobra polska wersja językowa, zwłaszcza dialogi Człowieka-Pająka
- Odpowiedni balans trudności - walczyć trzeba z głową, ale nie jest to Dark Souls
- Masa, MASA skarbów do odkrycia dla fanów komiksów
- Początek wspaniałego uniwersum z wielkim potencjałem
Największe wady:
- W większości monotonne i powtarzalne misje poboczne
- Gdyby wyciąć opcjonalne zadania, grę można przejść szybciej niż bym chciał
- Nie miałem możliwości przetestowania New Game+
- Błędy podczas interakcji z obiektami - interfejs potrafi się zawiesić i trzeba wczytać punkt kontrolny
- Na siłę: brak jakiegoś społecznościowego komponentu wieloosobowego
Chociaż Spider-Man jest z nami już ponad połowę wieku, nigdy nie był w lepszej kondycji niż na PlayStation 4. Mając konsolę Sony nie wypada nie dać szansy temu tytułowi. Na takiego Człowieka-Pająka czekałem przez 18 długich lat. Nie jest idealny, ale dostałem więcej niż się spodziewałem.