Honor 10: 5 powodów, dla których chcę kupić ten telefon
Pamiętacie te reklamy ze słynnym „skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać?”. Na miejscu Huawei wykupiłbym licencję na to hasło i wykorzystał je do reklamy marki Honor. Pasuje do niej idealnie.
Na wstępie chciałbym od razu zaznaczyć, że od ponad roku korzystam prywatnie z poprzedniej generacji tego telefonu - tj. Honora 9 i właśnie szykuję się do przesiadki na 10-tkę. I nie - nie chcę innego modelu. Dlaczego? Zacznijmy od najważniejszej kwestii.
Po pierwsze: Honor 10 jest tani
Najmocniejszą specyfikację można kupić za mniej niż 2 tys. zł. A ja nie lubię wydawać zbyt dużo na telefon. Po pierwsze dlatego, że naprawdę nie widzę aż tak dużej różnicy pomiędzy moim obecnym Honorem i dwukrotnie droższymi modelami telefonów w codziennym użytkowaniu. Dopóki przeglądarka internetowa, Netflix i YouTube działają płynnie, a Gmail i Slack się nie wieszają, to nie mam na co narzekać.
Po drugie: Honor 10 jest szybki
Procesor Kirin 970 w telefonie za mniej niż 2 tys. zł. nadal brzmi dla mnie jak jakiś absurd. Pomijam nawet funkcje związane ze sztuczną inteligencją (chociaż znając siebie, pierwszy miesiąc z dziesiątką spędzę na testowaniu jej możliwości). Po prostu znam możliwości tego procesora i wiem, że wszystkie aplikacje, z których korzystam na co dzień, uruchamiać się będą błyskawicznie i bez żadnego zająknięcia.
W dziewiątce, w wersji z 4 GB RAM system potrafił od czasu do czasu zaliczyć drobnego freeze'a. Jest to zresztą główny powód, dla którego chcę wymienić go na nowszą generację, która jest po prostu o wiele szybsza.
Po trzecie: Czytnik linii papilarnych jest po właściwej stronie
Jeśli chodzi o umiejscowienie skanerów linii papilarnych, to każdy ma na ten temat swoją, na ogół dobrze uargumentowaną opinię. Moja brzmi następująco: bardzo często korzystam z telefonu podczas jazdy samochodem. Tzn. nie chodzi mi o pisanie SMS-ów podczas jazdy, ale np. o zmianę muzyki, gdy czekam na zmianę świateł.
Mając czytnik linii papilarnych z przodu, całą tę operację jestem w stanie wykonać błyskawicznie. Gdybym miał telefon z czytnikiem umiejscowionym na tylnej ściance, musiałbym go za każdym razem wyjmować z uchwytu samochodowego, albo wpisywać PIN, jak jakieś zwierzę. Brrr.
Po czwarte: Honor 10 ma wejście słuchawkowe!
Gniazdo jack w smartfonie to coraz rzadszy widok i mam wrażenie, że powoli nie wypada pisać o tym, że potrafi być ono niezwykle przydatne. Wróćmy na chwilę do mojego samochodu, w którym telefon, oprócz tego, że odtwarza muzykę ze Spotify, bardzo często pełni też rolę nawigacji samochodowej. Od zawsze jeżdżę starszymi autami, w których siłą rzeczy najbardziej uniwersalnym rozwiązaniem jest podłączenie telefonu kablem jack do radia przy jednoczesnym ładowaniu go z gniazdka zapalniczki.
Gdybym chciał kupić telefon bez gniazda jack, musiałbym zapłacić dodatkowo za zmianę radia na nowsze, z modułem Bluetooth. A tak nie muszę. Tak samo jak nie muszę się martwić, że zgubię przejściówkę Jack na USB-C i na jakimś wyjeździe nie będę mógł słuchać muzyki na swoich ulubionych słuchawkach Sennheisera. To byłby dramat.
Po piąte: nie wyobrażam sobie życia bez płatności NFC
Przyznaję, że jest to luksus, do którego przyzwyczaiłem się błyskawicznie. Możliwość płacenia telefonem sprawiła, że zapominając zabrać portfela z domu, wzruszam tylko ramionami i ani myślę o tym, żeby się po niego wracać. Teraz zresztą NFC nie jest już tak niespotykanym widokiem, jeśli chodzi o smartfony ze średniej półki, ale - jak wynika z całej tej wyliczanki - nowy Honor ma z mojego punktu widzenia najlepszą specyfikację. No i nie kosztuje fortuny. To bardzo ważne.
Nie ukrywam, że decyzję o zakupie Honora 10 podjąłem już jakiś czas temu.
Zdaję sobie sprawę, że jest to bardzo subiektywny wybór. Nie wszyscy potrzebują wyjścia słuchawkowego, ani nie zależy im na czytniku linii papilarnych umieszczonym z przodu telefonu. Mnie zależy. Trzymałem w rękach też na tyle dużo smartfonów, żeby wiedzieć, że specyfikacja tego telefonu wystarczy mi w zupełności.
Jedyne, do czego można się przyczepić, to aparat, który zapewne tak jak w poprzedniej generacji raczej nie zaskoczy mnie wysoką jakością wykonywanych zdjęć. Ale jestem w stanie z tym żyć. Szczególnie za tę cenę.