REKLAMA

Po spotkaniu w ministerstwie w sprawie kryptowaluty wiemy tyle, ile przed. Czyli nic

W czasach kiedy na całym świecie kryptowaluty stają się jak najbardziej poważnym instrumentem finansowym w Polsce kpina goni kpinę. Resort finansów nie ma jednoznacznej opinii jak rozliczać podatek z takich transakcji. Kolejne giełdy kryptowalutowe z hukiem zamykają w naszym kraju drzwi. Inwestorzy nie ukrywają, że myślą o stałej przeprowadzce dla swoich biznesów. Bo u nas to nie ma sensu. I trudno się z tym nie zgodzić.

Ministerstwo Finansów nie wyda na razie oświadczenia dot. kryptowaluty
REKLAMA
REKLAMA

Wczorajsze spotkanie kryptoinwestorów w Ministerstwie Finansów zorganizowano bez zbędnego hałasu. Ot, luźna wzmianka na Facebooku i tyle. Informacja i tak doszła do tych najbardziej zainteresowanych – dla których kryptowaluty stały się kolejnym narzędziem finansowym. Po tym, jak w kwietniu resort zafundował im prawdziwy interpretacyjny rollercoaster, mieli nadzieję na wyjaśnienie i uspokojenie sytuacji. Na próżno.

Nie ma stanowiska. Komunikatu też nie.

Owszem, jeszcze wczoraj do sieci przedostawały się znikome ślady rozmów w ministerstwie. Że na stole podobno pojawiła się propozycja podatku od każdej wypłaty środków z giełdy. W wysokości 0,5-1 proc. I tyle. Nic więcej nie wiadomo. W końcu, po godzinach niepewności, rozpytywania co chwilę służb prasowych resortu, pojawia się bardzo która informacja, że Ministerstwo Finansów nie zamierza do 30 kwietnia publikować nowych komunikatów w sprawie rozliczania kryptowalut. Koniec kropka.

Tę krótką wiadomość czytałem chyba z dziesięć razy. I za każdym mój mózg wrzeszczał z bólu. No bo jak to? Termin 30 kwietnia jako ostateczny dla rozliczenia z podatków dalej obowiązuje, tak? A dzisiaj mamy 25 kwietnia tego samego roku, czy może wpadłem w jakąś dziurę czasoprzestrzenną? Gdzie tu logika?

Kwietniowa gehenna z kryptowalutami.

A może jednak ponoszą mnie emocje? W końcu skoro nowego komunikatu nie będzie, to znaczy, że obowiązuje ten stary. Tak znowu podpowiada ta wstrętna logika. I może byłoby w tym sporo racji, gdyby nie kwietniowa gehenna Ministerstwa Finansów. Zaczęła się 4 kwietnia pierwszym komunikatem, w którym resort stwierdza, że przychody z obrotu krytpowalutą mogą być zakwalifikowane do źródła przychodów z tytułu: praw majątkowych albo pozarolniczej działalności gospodarczej.

Taka interpretacja wywołuje burzę. W ministerstwie też ktoś dochodzi do wniosku, że temat potraktowano zbyt po macoszemu i pojawia się po kilku dniach nowa informacja. W niej resort oznajmia, że podana wcześniej interpretacja nie jest docelowa i że trwają nad taką właśnie prace. Trzeba czekać na efekt tych wysiłków i wiadomo: nowy komunikat.

Urzędy skarbowe mówią, że trzeba czekać.

Trochę nam się nie chce wierzyć w ten cały bałagan. A może jakoś po cichu do urzędów skarbowych w całym kraju poszła jakaś instrukcja i tak naprawdę mamy do czynienia z burzą w szklance wody? No to sprawdzamy. Obdzwoniliśmy kilkanaście urzędów skarbowych w całym kraju i miny nam mocno zrzedły. Okazało się bowiem, że nie było jakiejkolwiek instrukcji z ministerstwa. Skarbówki też czekały na ostateczną interpretację z resortem.

Czas ucieka i uparcie z każdym dniem zbliża się do granicy 30 kwietnia, ale co tam. Ministerstwo obiecało, to trzeba spokojnie czekać. Potem już nie będzie tak nerwowo, każdy dowie się co dokładnie robić. Nie ma innego wyjścia.

Z bałaganu rodzi się dowolność.

Ale nie wszyscy trzymają nerwy na wodzy. Organizują protest pod ministerstwem, by pokazać swoje niezadowolenie i wymusić jak najszybsze zakończenie prac nad ostateczną interpretacją podatkową. Strona resortu milczy, pojawiają się kolejne interpretacje prawne, mówiące m.in. o kryptowalutach jako darach ziemi.

W końcu głos zabiera resort. Ustami swojego wiceszefa Pawła Cybulskiego oznajmia, że problem faktycznie nieco im uciekł. I że postarają się patrzeć na kryptoinwestorów znacznie łagodniejszym okiem.  Dodaje, ze będzie panować dowolność. Będzie można rozliczać się w ramach podatku dochodowego lub od czynności cywilnoprawnych (PCC).

Prowizorka, czyli specjalny zespół roboczy.

Jeszcze mało bałaganu? Oto kolejna dostawa: po tym, jak wiceminister zapowiada podatkową dowolność dla kryptoinwestorów, resort ogłasza powołanie specjalnego zespołu roboczego, którego zadaniem jest wypracowanie reguł. I znowu odżyła nadzieja, ze jednak będzie normalnie, ze wszyscy będą dokładnie wiedzieć co robić.

Zwłaszcza że chwilę później pojawia się informacja o spotkaniu w Ministerstwie Finansów z organizatorami wcześniejszego protestu. To teraz wreszcie to całe zmieszanie się skończy – myślę sobie. No bo jak inaczej – zastanawiam się i zerkam na kalendarz, w którym kwiecień coraz krótszy.

Pierwsze, zdawkowe wieści ze spotkania ów optymizm (a jeszcze myślałem, że to realizm) podtrzymały. Pojawiła się propozycja podatku w wysokości 0,5-1 proc. od każdej wypłaty środków z giełdy. Coś się ewidentnie ruszyło. I bardzo szybko stanęło w miejscu.

Logika odwraca się plecami.

Po paru godzinach od rozpoczęcia spotkania nie ma żadnej informacji na stronie Ministerstwa Finansów. Uparcie milczą służby prasowe resortu. W końcu pojawia się informacja, że do 30 kwietnia ministerstwo jednak w tej sprawie nowych komunikatów nie wyda. Wszystko jasne?

Tyle tylko, że poprzedni komunikat mówił, że już ten pierwszy nie obowiązuje i że trwają prace, a ich efekt poznamy w komunikacie. Skoro resort jednak do końca miesiąca żadnego nie wyda, to który obecnie obowiązuje? Ciekawe, czy ktokolwiek z ministerstwa potrafiłby odpowiedzieć na to proste pytanie.

Państwo ma pomagać, a nie przeszkadzać.

Ostatni poniedziałek kwietnia jest granicznym terminem dla rozliczenia podatkowego. Jego przekroczenie jest wykroczeniem skarbowym i czeka za to grzywna. Chyba że musimy dopłacić do rocznego podatku. Wtedy grzywnę uzupełniają jeszcze odsetki.

Omijanie tych nieprzyjemności wydaje się naturalnym mechanizmem. Także dla tych, którzy w poprzednim roku dokonywali transakcji za pomocą kryptowalut – nowego instrumentu finansowego, któremu zaufali, do czego zresztą mieli pełne prawo.

O ile dobrze się orientuję, państwo swoimi instytucjami i regulacjami legislacyjnymi powinno mi pomagać, a nie przeszkadzać, czy wręcz uniemożliwiać wykonywanie obowiązków obywatelskich. Tymczasem naprawdę trudno sobie wyobrazić, jak Ministerstwo Finansów mogłoby jeszcze bardziej skomplikować sytuację kryptoinwestorów. Ci mają żyć zaś nadzieją, że za rok będzie lepiej. Do tego czasu ministerstwo jakoś się dowie, jak to robić.

Reszta świata na jednym końcu, Polska – na drugim.

To niestety kolejny przykład, że jakaś wiedza jest powszechnie znana na całym świecie, a do Polski ma zakaz wstępu. Bo też jak Ziemia długa i szeroka kryptowaluty nie są traktowane jak finansowy dziwoląg. Ale przecież u nas musi być na opak.

KNF i NBP uruchamiają akcję „Uważaj na kryptowaluty”. Chwilę później KNF . wpisuje największą polską giełdę kryptowalutową na listę ostrzeżeń publicznych. Za kilka dni pojawia się informacja, ze operator giełdy kryptowalutowej EasyCoin zapowiada koniec działalności i prosi klientów o jak najszybsze zamykanie swoich rachunków.

Ministerstwo kompletnie zawiodło.

W tym wszystkim najbardziej skandaliczna jest bez wątpienia postawa Ministerstwa Finansów. Zaczynają zajmować się sprawą dopiero niespełna miesiąc przed ostatecznym terminem rozliczenia podatkowego. Zachowują się tak, jakby sprawa dotyczyła tylko dwóch osób; Kowalskiego i Malinowskiego, i pozwalają sobie na interpretacyjną swobodę, za każdym razem dobitnie udowadniając, że tak naprawdę nie mają pojęcia jak ugryźć ten dosyć twardy orzech.

REKLAMA

Organizują spotkanie, z którego kompletnie nic nie wynika, skazując tysiące Polaków na solidny ból głowy przy wypełnianiu PIT-u. Do tego leżąca i kwicząca polityka informacyjna. Ta ogranicza się tylko i wyłącznie do komunikatów raz na jakiś czas. Nie ma szans na uszczegółowienie, dopytanie.

Ale nawet nie to jest najgorsze. To co w takim razie? To, że mam w sobie sporo pewności, że nic się nie zmieni. Ani za tydzień, ani za miesiąc, ani za rok. Bo to Polska właśnie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA