Szykuje się spory bałagan. Ministerstwo Finansów z bezradności daje kryptoinwestorom wolną rękę w rozliczeniu podatkowym
Graniczna data rozliczenia podatkowego (30 kwietnia) zbliża się coraz większymi krokami. Tymczasem ci, którzy w zeszłym roku dokonywali transakcji kryptowalutami, nadal są w interpretacyjnym bagnie. A może być jeszcze gorzej. W rozmowie z RMF wiceminister finansów Paweł Cybulski stawia na dowolność i zapowiada, że można rozliczać się w ramach podatku dochodowego lub od czynności cywilnoprawnych (PCC). Jak kto woli.
To już wygląda na farsę. Ministerstwo Finansów najpierw zapowiada związanie kryptowalut z podatkiem od czynności cywilnoprawnych. Potem stwierdza, że to nie tak do końca. Z drugiej strony kryptoinwestorzy tracą cierpliwość. Pojawia się sporo interpretacji, w tym prawników wynajętych przez Polskie Stowarzyszenie Bitcoin. Ci uważają, że kryptowaluta w ogóle nie jest pieniądzem elektronicznym i tym samym nie może być mowy o żadnym podatku.
Po co protest, skoro jak kto woli?
Resort finansów uparcie milczał. By jednak wykrzesać z ministerstwa jakiekolwiek jednoznaczne stanowisko, na jutro (20.04) zaplanowany jest pierwszy w Polsce uliczny protest kryptoinwestorów. Tylko czy jest jeszcze sens takiej akcji?
Cytowany przez RMF wiceminister finansów Paweł Cybulski przyznaje, że ciągle nie ma jednoznacznie interpretacji i że w tym roku będzie w rozliczeniu podatkowym kryptowalut panować i rządzić dowolność. Czyli jak ktoś uzna, że powinien rozliczać się w ramach PCC - proszę bardzo, a jak ktoś woli na zasadach podatku dochodowego - to też droga wolna.
Ministerstwo nie chcę ściągać podatków siłowo.
Kto będzie sprawdzał, która droga w danych przypadkach jest jednak właściwa? Wychodzi na to, że tutaj też mamy do czynienia z dowolnością.
Łagodne oko i rozsądne działania.
Wychodzi na to, że resort finansów postanowił zamienić interpretacyjne wątpliwości na interpretacyjny bałagan. Zapowiada, że postarają się na kryptoinwestorów patrzeć łagodniejszym okiem.
Jednocześnie słyszymy, że dopóki nie powstaną jednoznaczne przepisy dotyczące rozliczenia podatkowego transakcji kryptowalutowych, trzeba stawiać na „rozsądne działania”. I one mają determinować poczynania służb skarbowych. Do czasu tych ostatecznych ustaleń. Czyli kiedy? W przyszłości.
Problem trochę uciekł.
Wiceminister finansów przyznał także, że dla resortu sprawa kryptowalut i ich rozliczenia podatkowego to nie jest nowy kłopot. Wcześniej trochę przycichł, a teraz znowu jest głośniej.
Dowolność, czyli jeszcze większy bałagan.
Widać czarno na białym, że sprawa mogła być już dawno załatwiona. Trzeba było dokładnie rozpytać ekspertów, zerknąć na świat jak inni to robią i w końcu przekazać jednoznaczne stanowisko urzędom skarbowym, by te mogły skutecznie informować podatników.
Stało się zupełnie odwrotnie, czego zwieńczeniem jest zupełna niewiedza po stronie urzędów skarbowych. Resort, po zobaczeniu żółtej kartki, postanowił dalej faulować i mimo zbliżającego się ostatniego dnia kwietnia, dalej nie przedstawić ostatecznej interpretacji. Teraz zaś wiceminister rzuca biały ręcznik i krzyczy, żeby robić kto jak woli. Do czasu przyszłych ustaleń.
Przyznam, że od paru tygodni obserwując bacznie komunikaty na stronie Ministerstwa Finansów, nie spodziewałem się takiego zwrotu akcji. Liczyłem jednak na jakieś ustalenia. Nawet w ostatni piątek kwietnia. W zamian resort daje „dowolność”, przy okazji skazując się na jeszcze większy bałagan niż do tej pory.