REKLAMA

Nadzieja umiera ostatnia. Pewnie dlatego Google+ wciąż aktualizuje swoją aplikację

Nie wiem jak u was, ale po moim Google+ hula wiatr przeplatany postami marek wrzucającymi je tam wyłącznie przez wzgląd na pozycjonowanie. Nie oszukujmy się, Google przegrał społecznościowy wyścig, a mimo to dba o swój serwis nie gorzej, niż o pozostałe usługi.

Google+ z nową aplikacją na Androida. Zmian nikt nie zauważy
REKLAMA
REKLAMA

Jak czytamy na blogu Google’a, Google+ na Androida właśnie doczekał się zupełnie nowej odsłony… choć pewnie nikt tego nie zauważy. Nowa aplikacja wizualnie nie różni się bowiem zanadto od starej, ale dzięki zastosowaniu nowej infrastruktury pozwoli na łatwe wdrażanie nowych funkcji w przyszłości. Przy okazji poprawiono też kilka drobiazgów, jak renderowanie strumienia postów i podgląd komentarzy oznaczonych uprzednio jako spam, ale oprócz tego to wciąż ten sam Google+, którego wszyscy znamy i… nie używamy.

 class="wp-image-674461"

Fascynujący jest upór, z jakim Google+ trzyma głowę nad taflą wody.

Nikt nie traktuje serwisu społecznościowego Google’a poważnie. Niedobitki, które jeszcze tam siedzą, zdają sobie to w nim cenić – nie ma tam szumu i zalewu bezwartościowych informacji, znanych z Facebooka. Tyle że oprócz tego, że nie ma tam szumu, nie ma tam też nic.

Google+ to ziemie jałowe, a mimo wszystko Google z sobie tylko znanego powodu wciąż orze je jak może, dodając nowe funkcje, przeprojektowując aplikację i pilnując, by garstka pozostałych użytkowników nie padła w objęcia Marka Zuckerberga.

Jest to o tyle zastanawiające, że kiedy spojrzeć na historię aktualizacji usług Google’a w ostatnich latach, to Google+ zdaje się być wręcz mniej zaniedbany od Kalendarza! Google Calendar, z którego korzystają setki milionów ludzi na świecie, musiał czekać długie lata na odświeżenie wersji przeglądarkowej, a jedyną istotną zmianą od chwili wprowadzenia Material Design na Androida były oparte o SI cele, które możemy dodać do kalendarza. W tym samym czasie Google+ zdążył już dwa razy zmienić swój wygląd, zmienić kierunek kłaniając się w stronę twórców internetowych i wprowadzić nowości, których konkurencja może pozazdrościć, a które i tak nikogo nie obejdą.

Zaskakuje mnie konsekwencja, z jaką Google dba o swój serwis społecznościowy. Choć to definitywnie najmniejsza z oferowanych przez giganta usług (nie licząc może komunikatorów Allo i Duo), otrzymuje od niego nie mniej uwagi, niż te kluczowe narzędzia.

Do Google+ wciąż mam podejście mocno ambiwalentne. Ale to najlepszy moment na kontrofensywę serwisu.

Rok temu, opisując nowości w Google+, pisałem tak:

Zastanawiałem się także, czy Google nie idzie mimo wszystko dobrym torem:

Dziś jeszcze bardziej niż rok temu te słowa mogą się sprawdzić. Snapchat obchodzi obecnie coraz mniejszą grupę ludzi, za co bezpośrednio odpowiedzialny jest Instagram. Facebook ma poważny kryzys tożsamości i już sam nie wie, czy chce być serwisem społecznościowym, czy może jednak platformą wydawniczą. Co i rusz coś się zmienia, a śmietnik tak jak był, tak jest nadal.

REKLAMA

Kto wie? Może w Google’u ktoś się w końcu obudzi i znajdzie skuteczny sposób na to, by podebrać Zuckerbergowi użytkowników, albo przynajmniej zaproponować im alternatywę, w której mogliby faktycznie stworzyć jakąś społeczność, bez wszechobecnego szumu, reklam, Fake News i spamu.

Sam Google chyba też nie przestaje na to liczyć, sądząc po tym, że wciąż trzyma Google+ pod respiratorem. Patrząc jednak na to, z jak marnym skutkiem platforma przyciągała ludzi przez ostatnie lata, większe szanse na zagarnięcie użytkowników od Facebooka miałby zupełnie nowy gracz. Google+ przegrał tę batalię i choćby nie wiem jak się zmienił, zawsze będzie egzystował w głowach internautów jako miejsce, w którym nic nie ma.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA