REKLAMA

PUBG niebawem zje Overwatcha i CS:GO. Dynamika sprzedaży wskazuje, że będziemy mieli nowego króla strzelanin

PUBG sprzedaje się w zastraszającym tempie. Gra, która rzuca naprzeciwko siebie setkę graczy jednocześnie, została uruchomiona przez ponad 30 milionów klientów. Przy tej tendencji sprzedaży, Playerunknown's Battlegrounds niedługo zostanie królem sieciowych strzelanin.

PUBG niebawem zje Overwatcha i CS:GO. Nadchodzi nowy król FPS-ów
REKLAMA
REKLAMA

Na ponad 30 milionów graczy składa się armia 27 milionów komputerowych fanów oraz solidny batalion 3 milionów posiadaczy Xboksów. Wychodzi na to, że niemal co dziesiąty gracz na konsoli Microsoftu ma własną kopię PUBG. Współczuję tym z nich, którzy uruchamiają ją na podstawowym Xboksie One. Dla mnie rozgrywka była płynna i znośna dopiero na znacznie potężniejszym, nowszym Xboksie One X. Będąc przy XOX, warto dodać, że Playerunknown's Battlegrounds było dołączane za darmo do każdego pudełka z tą konsolą, nabytą w okresie świątecznym.

PUBG wcześniej czy później pojawi się również na innych platformach. Wersja gry dla PlayStation 4 jest wyłącznie kwestią czasu. Nie ukrywa tego twórca programu, który chce widzieć swoje dziecko na każdej możliwej platformie. Po tym, jak umowa na czasową wyłączność zawarta z Microsoftem wygaśnie, ruszy ekspansja produktu na kolejne platformy. Nintendo Switch? Niestety, szczerze wątpię, biorąc pod uwagę moc hybrydowej konsoli.

To kwestią czasu, nim PUBG prześcignie CS:GO oraz Overwatcha - aktualnych liderów sieciowych strzelanin.

Overwatch jest dostępny na PS4, XONE oraz PC, gdzie dorobił się gigantycznej społeczności liczącej ponad 35 milionów graczy. Niesamowity wynik. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że tytuł Blizzarda to zupełnie nowe IP, które zostało wydane w maju 2016 roku. Zebranie tylu milionów klientów w tak krótkim czasie to sukces, za który każdy inny wydawca gier wideo byłby w stanie sprzedać duszę.

Jeszcze więcej fanów ma komputerowy CS:GO. Chociaż strzelanina pojawiła się na PS3 i X360, jej główną siłą napędową została scena PC. Tę buduje aż 39 milionów graczy, którzy rozbrajają bomby i strzelają do terrorystów od 2012 roku. Średnio daje to 6,5 miliona nowych graczy rocznie, co jest rewelacyjnym wynikiem. Do czasu, aż nie zestawi się go z liczbami, jakie generuje trudny do zatrzymania PUBG.

Playerunknown's Battlegrounds w wersji 1.0 miało swoją premierę kilkanaście dni temu. Wcześniej tytuł znajdował się w fazie wczesnego dostępu. Możliwość jego kupna istniała od marca 2017 roku. Nie trzeba być mistrzem z matematyki, aby zdać sobie sprawę, że twórcy potrzebowali zaledwie dziesięć miesięcy na pozyskanie ponad 30 milionów klientów. Dziesięć! Miesięcy! W ciągu tego czasu PUBG pobił rekord Steama, jakim jest liczba jednocześnie grających osób. Na serwerach Playerunknown's Battlegrounds były w tym samym czasie ponad 3 miliony graczy.

To tak, jak gdyby wszyscy obywatele Litwy w tym samym momencie usiedli przed komputerami.

W zasadzie, to Litwinom wciąż zabrakłoby kilkuset tysięcy graczy. Tak wielkie liczby pozyskane w tak krótkim czasie to nie tylko powód do radości, ale również gigantyczne wyzwanie. Tłumem fanów trzeba aktywnie zarządzać. Wyznaczać im dalekosiężne plany. Mamić nową zawartością. Oraz, co chyba najważniejsze, budować zręby e-sportowej struktury, która przyniesie kolejne miliony dolarów zysku.

Cały problem polega na tym, że w aktualnej formie PUBG kompletnie nie nadaje się na tytuł e-sportowy. Nie w sytuacji, w której gracze mają problemy, aby przebiec przez drzwi mieszkania, ponieważ lag jest tak wielki. Awatar odbija się od ścian niczym pijany solenizant. Chwilę potem leżymy już twarzą w wykładzinie, bo ktoś pogłaskał nas serią z karabinu przez plecy. Chociaż serwery Playerunknown's Battlegrounds działają nieporównywalnie lepiej niż jeszcze kilkanaście dni temu, to wciąż poziom daleki od e-sportowej niezawodności.

Inną kwestią jest to, że gra nie posiada żadnych dobrych narzędzi turniejowych. Miną lata, nim techniczna oprawa wydarzeń e-sportowych w PUBG będzie tak dopracowana jak w CS:GO. Ciekawi mnie również, jak twórcy chcą sobie poradzić ze środkowym etapem rozgrywki, który bardzo często polega na kilkuminutowym marszu, w czasie którego nie dzieje się absolutnie nic. Intensywność akcji w Playerunknown's Battlegrounds jest niższa niż w Overwatchu czy CS:GO.

REKLAMA

Jedno nie ulega za to wątpliwości - ta gra dopiero nabiera rozpędu. PUBG jest skazane na wielkość. Na popularność, którą przewyższy nie tylko Overwatcha, ale również CS:GO. Czy przełoży się to na e-sportową machinę, to już zupełnie inna opowieść na zupełnie inny czas.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA