REKLAMA

Na śmiałków, którzy polecą na Marsa, czeka śmiertelne niebezpieczeństwo

Promieniowanie kosmiczne będzie jednym z najważniejszych wyzwań stojących przed organizatorami załogowej misji na Marsa.

misja na marsa
REKLAMA
REKLAMA

Dziś jeszcze nie wiemy, kiedy ludzka noga stanie po raz pierwszy na Marsie. Plany NASA są odległe. Konkretną wizję ma Elon Musk, ale jego firma musi poradzić sobie z wieloma technicznymi i naukowymi problemami, które mogą pokrzyżować ambitne plany przedsiębiorcy.

W tym kontekście należy wymienić choćby fakt, że dziewiczy lot rakiety Falcon Heavy, która jest kluczem do sukcesu marsjańskiej misji, odbędzie się dopiero w listopadzie. Sam Musk jest realistą i zdaje sobie sprawę, że wyzwanie jest duże. Dlatego w połowie roku studził emocje i zapowiadał, że rakieta może nawet nie osiągnąć orbity. Mało tego, mówił też, że osobiście ucieszy się, jeżeli ulegnie zniszczeniu z dala od platformy startowej.

Rakieta nośna to tylko jedno z wielu zagadnień do rozwiązania. Właśnie mija rok od konferencji pod hasłem "Uczyńmy ludzi gatunkiem międzyplanetarnym", podczas której przedsiębiorca przedstawił swój ambitny plan kolonizacji Czerwonej Planety. Kilka miesięcy później Musk wyliczał, że koszt wysłania 12-osobowej załogi może wynieść od 100 do 200 mld dol. To zbyt dużo, by łatwo osiągnąć cel, dlatego miliarder mocno forsuje plan obniżenia kosztów. Marzy mu się osiągnięcie poziomu 200 tys. dol. na głowę, co jego zdaniem umożliwiłoby stworzenie kolonii na Marsie.

W lipcu szef SpaceX tłumaczył, że do osiągnięcia tego celu potrzebne są statki wielokrotnego użytku, możliwość tankowania na orbicie i stworzenie nowego paliwa, które dałoby się wyprodukować na Marsie. Elon Musk nie chce zadowolić się pojedynczym lotem naukowym. Jego śmiała wizja obejmuje stworzenie marsjańskiej enklawy, która liczyć będzie nawet milion osób.

Plany Muska brzmią jak science fiction.

Trudno rozstrzygnąć, czy przedsiębiorcy starczy determinacji i pieniędzy. Nie można jego wizji zbyt łatwo przekreślać, bo wystarczy przypomnieć sobie czego dokonał, by wiedzieć, że nie jest to zabawa i spełnianie młodzieńczych marzeń. SpaceX nie tylko realizuje loty komercyjne m.in. dla NASA, ale stworzył projekt odzyskiwania pierwszych stopni rakiet Falcon. Od grudnia 2015 r. do września bieżącego roku wróciło na Ziemię 16 rakiet. Lądowały na platformach oceanicznych i zlokalizowanych na lądzie. Ten program to potężny krok w kierunku obniżenia kosztów, a firma nie chce poprzestać na odzyskiwaniu pierwszych członów.

Trudno zatem traktować Muska jak wariata, który zafiksował się na misji bez szans powodzenia. Oprócz wyzwań technicznych, stoją przed szefem SpaceX lub kimkolwiek, kto zorganizuje załogowy loty na Marsa, również wyzwania związane ze zdrowiem marsonautów.

Promieniowanie kosmiczne zagraża astronautom.

O tym, że promieniowanie kosmiczne stanowi poważny problem w misjach kosmicznych wiemy od dawna. Niektóre badania sugerują, że uczestnikom takiej wyprawy grozi trwałe i nieodwracalne uszkodzenie mózgu. Z kolei naukowcy z Nevady ujawnili niedawno, że ryzyko zachorowania na nowotwory jest dwukrotnie wyższe, niż dotychczas przypuszczano. Zdaniem badaczy wcześniejsze badania nie brały pod uwagę mechanizmu, zgodnie z którym zdrowe komórki mutują pod wpływem chemicznych sygnałów pochodzących od komórek zmienionych w wyniku promieniowania kosmicznego.

Wylicza się, że Scott Kelly, astronauta, który spędził 340 dni na orbicie w ramach misji "Year in space", przyjął promieniowanie ponad 20-krotnie wyższe niż człowiek przebywający na Ziemi. Statystyczny Amerykanin jest narażony na promieniowanie rzędu 3,1 milisiwertów rocznie, gdy Kelly "przyjął" w ciągu blisko roku na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej 72 milisiwerty.

Dlaczego nie skorzystać z ekranów, które ograniczą wpływ promieniowania kosmicznego?

REKLAMA

Badacze z Nevady twierdzą, że ekranowanie jedynie "skromnie zmniejszyło" skutki promieniowania. Badacze z NASA pracujący nad Human Research Program zwracają z kolei uwagę, że w wyniku interakcji strumieni cząstek z ekranami, wytworzyć może się również niebezpieczne promieniowanie wtórne. To zaś może pogorszyć sytuację astronautów. NASA prowadzi badania nad galaktycznymi promieniami kosmicznymi. Źródłem tych ostatnich są między innymi eksplozje supernowych.

Wyniki badań pokazują, że misje interplanetarne mogą być bardzo niebezpieczne dla ludzi. Oczywiście każdy astronauta zdaje sobie sprawę z ryzyka załogowych lotów kosmicznych i prawdopodobnie ostatecznie znajdzie się wielu śmiałków, którzy zechcą mimo wszystko wziąć udział w misji. Plan Muska jest jednak bardziej dalekosiężny, bo zakłada on wysłanie na Czerwoną Planetę setek tysięcy ludzi. W tym kontekście problem nabiera kluczowego znaczenia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA