Donald Trump zrobił literówki na Twitterze, więc internet oszalał na punkcie jego pomyfwxi
Gdyby w mediach dozwolone i powszechnie akceptowalne byłoby nazywanie kogoś "ch...", media zaczynałyby każdy artykuł o Donaldzie Trumpie od stwierdzenia "ty ch...".
Tak sobie myślę, że gdyby Donald Trump przez jeden rok naśladował wszystkie zachowania tego charyzmatycznego luzaka, Baracka Obamy, to rozpoczęto by wobec niego procedurę impeachmentu. Co wolno wojewodzie, to nie tobie, Donaldzie Trumpie, i notorycznie stajesz się świadkiem tego, jak media i internauci stosują względem ciebie podwójne standardy.
Trochę ci się należy, bo drugiego takiego bufona ze świecą szukać. Ale trochę też nie, ponieważ nie da się ukryć, że to bardzo często mimo wszystko usilne szukanie dziury w całym. Wyobrażacie sobie, co by było, gdyby Trump pokazał się w różowych skarpetkach NATO, jak ten cudowny goguś, król naszych serc z Kanady?
Ktoś to ładnie podsumował, gdy media publikowały takie zdjęcia Trumpa z Franciszkiem, jak gdyby Prezydent Stanów Zjednoczonych właśnie zdelegalizował Boże Narodzenie.
To analogiczna sytuacja jak przed kilkoma dniami z Andrzejem Dudą. Osobiście czekam aż stanie przed Trybunałem Stanu za swoje działania, ale to, co wydarzyło się przed kilkoma dniami z powodu jego uśmiechniętego zdjęcia z kciukami, było przykładem żenującej nagonki bezmyślnych mediów i jeszcze bardziej bezmyślnych lemingów, na dodatek chyba z jakimiś niepokojącymi kompleksami.
No i w tym kontekście Donald Trump popełnił literówkę na Twitterze. Coś, co ja robię notorycznie, ilekroć tylko komunikuję się z innymi ludźmi za pośrednictwem smartfona i jego przeklętych klawiatur. I tak oto Trump zamiast "coverage" napisał bezsensowne słowo "covfefe", które szybko stało się internetowym memem.
Covfefe - z tego śmieją się internauci
No ok, jest to zabawne i internauci bardzo szybko zmienili to w porcję kapitalnych memów. Amerykanie, a wraz z nimi cały świat, mają takie swoje "San Escobar", choć nie będę ukrywał, że jednak polski mem miał nieco więcej uroku, będąc symbolem kompletnego braku kompetencji ministra Waszczykowskiego. A tutaj... literówka.
No, ale w porządku. Tak sobie od rana żartują z tego internauci:
Koledzy z redakcji od rana proszą, żebym to jakoś radośnie opisał na Spider's Web, ale to jest ten sam poziom humoru, co poślizgnięcie się na skórce od banana albo komedie Saramonowicza. Rozumiem, fajne, ale mnie jakoś przesadnie nie śmieszy. Trochę zbyt oczywiste.
Jakimś przesadnym sympatykiem Trumpa nie jestem, jestem natomiast przesadnym niesympatykiem podwójnych standardów w mediach, także w odniesieniu do niego. Obwołany najgorszym prezydentem w historii Stanów Zjednoczonych jeszcze zanim w ogóle wygrał wybory, jeźdźcem apokalipsy i niszczycielem światów, póki co jako prezydent swojego kraju zdaje się podejmować dość racjonalne decyzje. Ale mało kto na to patrzy, bo covfefe.