Elektrycznych samochodów już nie da się zatrzymać - Tesla z nowym rekordem
Kto wątpił w kondycję Tesli, dostał teraz wymowną odpowiedź w postaci rekordowego pod względem sprzedaży kwartału. Wciąż pozostaje jednak pytanie, jak Elon Musk zamierza zrealizować swój plan na 2018 rok.
Ostatni kwartał amerykańska firma może uznać za zdecydowanie udany. Rosnące zainteresowanie Modelem S i Modelem X, a także brak przestojów w produkcji sprawiły, że do klientów trafiło 25 tys. egzemplarzy tych samochodów. Z tej sumy 13 450 sztuk stanowiła "S-ka", natomiast pozostałe 11 550 - X.
Wyniki mogłyby być nawet lepsze, gdyby Tesla zliczała modele sprzedane. Firma jednak w swoich wynikach uwzględnia egzemplarze dostarczone do klienta, przez co około 4650 samochodów, które znajdują się w transporcie do użytkowników, nie zostało włączone do podsumowania. Trafią do niego dopiero w przyszłym kwartale.
Wzrosty? I to jakie.
W porównaniu z analogicznym kwartałem roku temu, sprzedaż (a właściwie dostawy do klientów) wzrosła o 69 proc. Imponujące, aczkolwiek trzeba przy wzrostach pamiętać, że mówimy o producencie, który sprzedaje względnie niewiele egzemplarzy swoich produktów.
Jeszcze lepiej wynik ten wygląda na tle rezultatu sprzed dwóch lat. W pierwszym kwartale 2015 roku Tesla sprzedała... około 10 tys. samochodów.
Zestawiając najnowszy wynik z poprzednim rekordem aż tak wielkiej przepaści już nie ma. W trzecim kwartale zeszłego roku do zamawiających trafiło bowiem 24 821 sztuk Tesli.
Z perspektywy amerykańskiej firmy bez wątpienia może jednak cieszyć rosnące zainteresowanie młodszym modelem X, na który z kwartału na kwartał dociera do firmy coraz więcej zamówień. A firma, w przeciwieństwie do poprzednich kwartałów, nie ma problemów z jego produkcją.
50 000 w pół roku, 500 000 za rok?
Plan na najbliższe półrocze - 50 tys. egzemplarzy - wydaje się być więc całkiem realny. Ponad połowa (wliczając auta będące już w transporcie do klienta) została bowiem zrealizowana.
Pozostaje jednak kluczowe pytanie: co z obiecywanym na 2018 rok wynikiem? Przypomnijmy, że Elon Musk celował w tym właśnie roku na sprzedaż na poziomie... 500 000 egzemplarzy rocznie.
A to oznacza, że - przyjmując, że rekordowo wysoka sprzedaż aktualnie dostępnych modeli utrzyma się przez cały 2017 - Tesla w ciągu roku zwiększy produkcję (i sprzedaż) o 400 tys. sztuk. Aczkolwiek...
Model 3 da o sobie znać już w tym roku.
Według Tesli produkcja Modelu 3 ma się zacząć już w lipcu tego roku, w "ograniczonej liczbie". Do czwartego kwartału 2017 tygodniowa produkcja ma już wynosić 5 tys. egzemplarzy, natomiast w 2018 będzie to już 10 tys. egzemplarzy na tydzień.
Według niektórych wyliczeń ma się to przełożyć na około 80 tys. gotowych samochodów jeszcze w tym roku. Co - znów, przy utrzymaniu sprzedaży pozostałych modeli - oznaczałoby, że Tesla musiałaby zwiększyć produkcję w 2018 o "zaledwie" 320 tys. egzemplarzy.
I to może być jeden z najciekawszych momentów w całej historii Tesli. Dotychczasowe wzrosty, owszem, są imponujące, ale dotyczą wartości wielokrotnie niższych i bardzo odległych od tego, co obiecano na 2018.
A pamiętajmy, że w najbliższych latach Tesla nie będzie jedyna na rynku ciekawych samochodów elektrycznych w rozsądnych cenach. Jest już przecież Chevrolet/Opel, jest wstępnie zapowiedziane nowe, elektryczne i przystępne cenowo Volvo. Inni producenci również nie złożą broni, nawet jeśli rynek elektryków jest aktualnie stosunkowo niewielki.
Wyzwanie i ostrzeżenie.
W tej chwili pod względem sprzedaży Tesla nadal znajduje się w gronie marek raczej niszowych - w ciągu nieco ponad roku planuje natomiast wskoczyć w tabeli dużo, dużo wyżej. Nie będzie to jeszcze poziom Toyoty, Volkswagena czy GM, ale pokaże, że firma jest w stanie we względnie krótkim czasie wprowadzić na rynek nowy, masowo produkowany model i z sukcesem go sprzedać.
A to już będzie naprawdę mocny sygnał dla całej reszty rynku. Szczególnie, że w kontekście planów na rok 2020 Musk wspominał o... milionie egzemplarzy rocznie.