Mam już pada od Xbox One S i nie zawaham się wam o nim opowiedzieć
To już trzecia generacja gamepadów Microsoftu w tej generacji konsol do gier. Do czterech razy sztuka? Na szczęście: nie. Ciężko mi się przyczepić do tego pada w jakikolwiek sposób.
Najpierw pojawił się pad od Xboxa One pierwszej generacji. Później pojawiła się jego podrasowana wersja, do której dołączono złącze 3,5 mm jack przestając się upierać przy własnościowym złączu. Następnie zaprezentowano „alternatywnego gamepada” dla entuzjastów, którego Szymon nazwał najlepszym gamepadem w historii konsol.
A teraz nadchodzi trzecia generacja, która będzie dołączana zarówno do konsoli Xbox One S, jak i dostępna w wolnej sprzedaży. Spider’s Web jest pierwszym medium w Polsce, które otrzymało owego pada do testów. I już teraz mogę powiedzieć, że niechętnie go odda Microsoftowi. Bo tak jak i poprzednie pady były świetne, tak w tym w zasadzie już nie można się doczepić do niczego.
Po pierwsze, to nie pad do Xboxa, a do Windows 10
Do tej pory pady Microsoftu współpracowały wyłącznie z konsolami Xbox One. Oczywiście można je było wykorzystać również z innymi urządzeniami z Windows 10, ale w tym celu należało dokupić sprzedawany osobno i podłączany do portu USB adapter, który potrafił odbierać sygnał z pada. Nowa wersja zachowuje oczywiście zamknięty xboxowy protokół, ale oprócz tego posiada też… Bluetooth.
A to oznacza, że bez żadnych przejściówek, kabli czy adapterów podłączymy go w banalny sposób do naszego peceta. Microsoft ostatnimi miesiącami mówi bardzo wiele o „mobilności doświadczeń”. Nowy pad jest owocem tej polityki i współpracuje z każdym rodzajem urządzenia. Xbox One czy PC do gier to przecież jedna platforma: Windows 10.
Lepsza obudowa i gałki sterujące
Tworzywo z jakiej wykonywane były pady od Xboxa było zawsze wysokiej klasy. Udało się jednak to jeszcze bardziej ulepszyć poprzez zróżnicowanie faktury powierzchni. W miejscach, w których pada trzymamy dłońmi wprowadzono mikrofakturę, dzięki której pad mniej męczy dłonie i pewniej w nich leży. Bardzo mała zmiana, a znacząco wpływa na komfort użytkowania.
Wyraźnie też usprawniono mechanizm gałek sterujących. Trudno to wyjaśnić słowem pisanym, ale owe gałki zachowały opór jaki stawiają naszym kciukom a zarazem wymagają mniej siły by nimi poruszać. W efekcie sterowanie za ich pomocą jest jeszcze precyzyjniejsze.
Microsoft stwierdził też, że połączenie bezprzewodowe ma większy zasięg niż do tej pory. Pady mają działać nawet oddalone 12 metrów od konsoli. Nie wychodziłem na ogródek, by to sprawdzić w praktyce i nie za bardzo wyobrażam sobie grania w tej odległości od ekranu, ale jeżeli siedzicie te 10 metrów przed waszym 100-calowym OLED-em do gier, to ten problem już was nie dotyczy (a skoro takowego posiadacie, to pewnie to był ostatni problem w waszym życiu).
Xbox Wireless Controller 2016 – zdecydowanie warto kupić
Jeden z dwóch najlepszych padów do gier (subiektywnie: nie lubię DualShocka, uważam pomysł Microsoftu za sensowniejszy, ale dla świętego spokoju uznajmy również wielkość Sony) po prostu stał się nie tylko jeszcze lepszy, ale i w zasadzie tańszy. Bo choć zachowuje cenę poprzednika (190 złotych), to możemy z niego skorzystać nie tylko do zabawy z konsolą, a właściwie ze wszystkim, co używa Bluetootha i… na tym bym zakończył, gdyby to była prawda. Niestety, tak nie jest.
To mój ostatni problem, jaki mam z gamepadem od Microsoftu. Mogę go wykorzystać z każdym urządzeniem, pod warunkiem że jest to Xbox One lub dowolne inne urządzenie z Bluetoothem i… Windows 10 Anniversary Update. Nie mogę go podłączyć do urządzenia z Windows 7 czy Androidem czy dowolną inną platformą oferującą API do padów i obsługę Bluetooth. Szkoda. Zwłaszcza, że Xbox (w formie aplikacji klienckiej i idącego za nią ekosystemu) zawita na Androida i iOS-a, a nadal są gracze, którzy preferują Windows 7. Jeżeli jednak ta wada ci nie przeszkadza, kupuj.
To świetne urządzenie, warte swojej ceny.