Pożegnaj lit. Jest zupełnie nowy typ akumulatora, na który warto czekać
Czy to rewolucja, na jaką czekamy? W amerykańskich laboratoriach Toyoty badacze opracowali metodę pozwalającą na stworzenie akumulatorów opartych o magnez, które będą tańsze, bezpieczniejsze i będą miały większą pojemność niż te oparte o lit.
Obecnie złotym standardem wśród akumulatorów, zarówno tych stosowanych np. w smartfonach jak i tych samochodowych, są akumulatory litowo-jonowe bądź litowo-polimerowe. Naukowcy z Toyota Research Institute of North America (TRINA), mieszczącego się w Ann Arbor w stanie Michigan przybliżyli nas ku temu, by zastąpić obecne akumulatory zupełnie innymi.
Pożegnajmy lit. To magnez jest przyszłością
Przez długi czas stworzenie akumulatora opartego o magnez nie było możliwe, z powodu niemożności odnalezienia odpowiedniego elektrolitu, który nie powodowałby korodowania elementów akumulatora. W końcu udało się jednak przełamać tę barierę, dzięki współpracy zespołów pracujących nad akumulatorami magnezowymi z dywizją zajmującą się materiałami służącymi do przechowywania wodoru w pojazdach takich jak Toyota Mirai. Okazało się, że wykorzystanie materiału używanego uprzednio wyłącznie do przechowywania wodoru było strzałem w dziesiątkę i – jak mówi Rana Mohtadi, pomysłodawczyni rozwiązania - pozwoliło stworzyć „praktyczny i konkurencyjny składnik akumulatorów magnezowych”.
Dlaczego Magnez? Przede wszystkim, dzięki temu, iż w przeciwieństwie do jednowartościowego litu jest on dwuwartościowy, każdy atom może przechowywać dwukrotnie większy ładunek elektryczny. Jako że magnez jest bardziej rozpowszechniony w przyrodzie, jego wykorzystanie będzie tańsze, niż w przypadku litu, a do tego jest to bardziej stabilny materiał, co znacząco zmniejsza ryzyko pożaru akumulatora.
Co da nam taki akumulator w praktyce? Przede wszystkim większą gęstość energii, a zatem większy zasięg samochodów elektrycznych, jak również większy poziom ich bezpieczeństwa.
Czy to właśnie na ten przełom czekamy? Trudno osądzić. Nim akumulatory nowej generacji trafią na rynek, potrzeba jeszcze wielu lat badań, a przez ten czas zapewne dokonają się inne, być może nie mniej istotne odkrycia. Co ciekawe, Toyota zamierza podzielić się odkryciami z innymi producentami i badaczami, aby „nowy elektrolit stał się standardem w akumulatorach magnezowych”.
Wydaje mi się jednak, że to tylko jedna z dwóch połówek rewolucji, która jest niezbędna, aby pojazdy elektryczne mogły się upowszechnić na drogach. Większe akumulatory i zwiększony zasięg to jedno, ale ich jak najszybsze naładowanie, to zupełnie inna historia. Na szczęście i na tym polu Toyota nie próżnuje, pozostaje więc spoglądać w tamtą stronę, wyczekując stworzenia koherentnego rozwiązania, które pozwoli pojazdom z silnikiem elektrycznym masowo wyjechać na drogi.