REKLAMA

Wczoraj TVN zmasakrował Gimpera. A jeszcze niedawno robił z nim takie materiały

(...) Wszystko, co mogę zrobić, to po prostu przekazywać tym młodym ludziom jak najlepsze wartości, tak? - mówi Gimper vel. Tomasz Działowy w programie Dzień Dobry TVN, w odpowiedzi na jedno z pytań prowadzących śniadaniowe show.

18.05.2016 14.03
gimper youtube YouTube GO
REKLAMA
REKLAMA

Zabawnie czyta się to zdanie, odnosząc je do wczorajszego reportażu tej samej stacji, w którym zaprezentowano znanego youtubera jako kogoś, kto przeklina, przezywa swoich widzów od idiotów, udaje Hitlera i nie stroni od innych obscenicznych i wulgarnych zachowań. 

Wczoraj w nocy, w programie "Superwizjer" mogliśmy obejrzeć materiał poświęcony środowisku youtuberów, a konkretnie dwóm twórcom - Gimperowi, czyli Tomaszowi D. i Atorowi, czyli Krzysztofowi Woźniakowi. Nie chcę rozwodzić się nad genezą ich sporu, bo to zrobił już Karol w poprzednim tekście, traktującym o tej sprawie, ale zastanowić się nad nieco inną kwestią.

To naprawdę widowiskowe w jaki sposób telewizja, w tym przypadku TVN, potrafi wynieść jedną osobę na piedestał, zachłysnąć się Internetem i sławą w sieci, aby potem pokazać coś z zupełnie innej strony.

Oglądając czasem reportaże w telewizji śniadaniowej, ma się wrażenie, że świat jest czarno-biały. Albo coś jest złe i niegodne, albo wspaniałe i postępowe. Materiały montowane są - niestety - pod określoną, z góry narzuconą tezę. Badanie danego zjawiska, nawet jeśli przynosi nowe odkrycia, nie zmienia założonego przedwcześnie celu.

W sierpniu ubiegłego roku Gimper gościł w "Dzień Dobry TVN". Youtuber ukazał się w programie z podpisem: "Gimper uczy tolerancji w internecie" (screen z telewizyjnego show zobaczyć możecie poniżej).

Screen z materiału o Gimperze w "Dzień Dobry TVN"  class="wp-image-496727"
Gimper w "Dzień Dobry TVN" (fot. Dzień Dobry Wakacje/Dzień Dobry TVN)

Materiał został opublikowany 15 sierpnia 2015 roku, czyli niespełna rok temu. Pojawia się w nim informacja, że youtuber rozdziela swoje życie internetowe od prywatnego (czyli mówiąc w skrócie - należy jego niektóre "żarty" traktować z przymrużeniem oka), ale nie ma ani słowa, na przykład o tym, jak wita się z widzami, o czym w marcu 2015 roku pisał Grzegorz Marczak na łamach Antyweb. Co więcej, otwierając losowe filmy autorstwa Gimpera z okresu przed sierpniem 2015 nietrudno znaleźć w nich to, co we wczorajszym materiale TVN-u zostało zaprezentowane - trudno się ostatecznie dziwić - jako negatywne (przekleństwa, wyzwiska), bo przecież reportaż nie skupiał się tylko na "dramie" Gimpera z Atorem, a ogólnym wydźwięku działalności tego pierwszego.

Czy zatem twórcy materiału zapraszając uprzednio Gimpera do studia, nie zarejestrowali tego faktu?

Pewnie nawet jeśli tak, to nie warto było o nim wspominać, bo dane zjawisko trzeba pokazać wedle jakichś odgórnych ustaleń i tak, żeby ludzie to kupli (nachalna promocja filmu "#WSZYSTKOGRA" w stacji TVN jest na to najlepszym ostatnio przykładem).

Boli, że telewizja tak wyrywkowo podchodzi do realiów, które chce rzetelnie opisać. Bo przecież trudno nazwać Gimpera "uczącym tolerancji", tak jak i niezbyt sprawiedliwie jest nie odnieść się do tego materiału we wczorajszym reportażu i pokazać bądź co bądź dwie strony tego internetowego twórcy.

To zresztą nie pierwszy raz, kiedy mówienie o środowisku internetowych twórców telewizji nie wychodzi.

Za każdym razem, kiedy w "Dzień Dobry TVN" albo w "Pytaniu na śniadanie" pojawiali się jacyś youtuberzy, zgrzytałam zębami. Albo zadawano im idiotyczne pytania, albo reagowano na ich odpowiedzi, jakby właśnie zdradzili jakąś tajemną wiedzę. Rozumiem, że telewizja chce coś ugrać na sieci i przyciągnąć przed ekrany więcej młodszych widzów, ale forma w jakiej to podaje, jest nie do zniesienia. Wynika z tego, że telewizja chce odmłodnieć, ale tego Internetu zupełnie nie rozumie, czego świetnym przykładem jest udział Maćka Dąbrowskiego, autora kanału "Z Dupy" w programie "Śniadanie na trawie", którego prowadząca przypisała Człowiekowi Wardze hejterstwo, dając wyraz temu, że chyba nie za bardzo wie, kim on jest i na czym polega jego twórczość sieci.

REKLAMA

Koniec końców cała sprawa wydaje mi się niesmaczna i nawet jeśli warto mówić o takich rzeczach w telewizji, aby rodzice byli bardziej czuli na to, co oglądają ich dzieci (a warto!), to dobrze byłoby nakręcić chociaż jeden rzetelny i pełny materiał. Bo kiedy najpierw nazywa się kogoś tolerancyjnym, a potem zrównuje go z ziemią, przestaje się być wiarygodnym. A Gimper się nie zmienił. To TVN zmieniło swoje zdanie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA