Miało być wielkie święto piłki nożnej, a wyszło partactwo. UEFA Euro 2016 - recenzja Spider's Web
W tym roku prawa do międzynarodowego turnieju ma nie EA Sports, jak to zwykle bywało, a Konami. Zmiany są widoczne od samego początku, choćby dlatego, że gra UEFA Euro 2016 trafia do nas za darmo w postaci DLC do Pro Evolution Soccer 2016.
Pro Evolution Soccer 2016 to najbardziej udana część serii od kilku lat, a jako futbolowy zapaleniec samą japońską serię cenię sobie o wiele bardziej, niż konkurenta spod znaku FIFA, ze względu na elastyczny, pozbawiony schematów silnik meczowy. Tym niemniej zachwycając się nowymi animacjami PES 2016, przez kilka pierwszych miesięcy od premiery pomstowałem na kierownictwo Konami, które we wrześniu wypuściło grę o piłce ze składami... z poprzedniego sezonu. Nie - nie chodzi o to, że wyrwany w ostatniej godzinie okienka piłkarz Tereka Grozny zapodział się gdzieś w kadrze Bayernu Monachium. Konami rzuciło nam na półki nową grę ze składami z marca 2015 roku.
Jakby tego było mało, na aktualizację składów nie czekaliśmy trzy dni od premiery, nie czekaliśmy nawet tydzień. Wiecie ile to trwało? Półtora miesiąca. Ale to nic, ponieważ kiedy już na początku listopada, po 45 dniach obecności na półkach w Empikach, PES 2016 doczekał się składów na nowy sezon, szybko okazało się... że one wcale nie są aktualne. Nie, stan zespołów odwzorowywał mniej więcej połowę sierpnia, podczas gdy to pod jego koniec zwykle dokonuje się największej liczby transakcji (np. Melo, Hernanes, Draxler, Chicharito). Na ostateczne doprowadzenie składów do porządku czekaliśmy kilka kolejnych tygodni.
Może moje oburzenie jest trochę przesadzone, ale jeśli Konami co roku staje na głowie żeby rzucić rękawicę EA Sports, a zarazem weekendowa robota dla jednego studenta z termosem kawy w ręku zajmuje im trzy miesiące, to dobitnie pokazuje, że firma sama sabotuje swoje działania. Zresztą Szymon Radzewicz zapewne nieraz przedstawiał Wam w ostatnim czasie dowody na to, że źle się dzieje w państwie japońskim.
Gra UEFA Euro 2016 to kwintesencja tej partaniny
Niby Konami ma licencję na Euro 2016, ale z licencjami w przypadku tego producenta i tak jest - jak zawsze - krucho. Sam dodatek w menu głównym PES 2016 jest eksponowany w taki sposób, że przez dobrych kilka minut musiałem go najpierw szukać. W życiu nie przyszłoby mi do głowy, że kiedy ktoś zdobywa prawa do eksponowania tytułu "Euro 2016", to wrzuca ten turniej do podkategorii "puchary", gdzieś między fikcyjne mistrzostwa Azji i fikcyjny a'la Puchar Narodów Afryki.
Te licencje w świecie wielkiej piłki, nazwiska, stroje, stadiony - to jest bardzo złożona sprawa także z punktu widzenia prawa. Pisałem nieco na ten temat w artykule "Wizerunek piłkarza a prawo" wskazując, że spięcie tego wszystkiego w spójną całość to często kwestia dogadania się z kilkudziesięcioma różnymi organizacjami. Nawet EA Sports nie zawsze się to udawało, zaś w reprezentacji Holandii biegali fikcyjni piłkarze albo nawet wcale nie pojawiała się ona w grze (np. World Cup 2002, kiedy Holandia wprawdzie nie zakwalifikowała się do turnieju, ale nie mogliśmy zagrać nią nawet w eliminacjach). Wielki Football Manager ma od lat problem z reprezentacją Niemiec, co jest przecież absurdalne w tym ultrarealistycznym świecie Sports Interactive. W brawach Bayernu biega Muller i Neuer, a do reprezentacji w tamtej grze powoływani są jacyś kosmici.
Gra UEFA Euro 2016 nazwiska wyświetla takie, jak trzeba.
To bardzo dobra wiadomość, ponieważ w tradycyjnym PES reprezentacja Polski to przeważnie niezbyt udane zlepienie najbardziej rozpoznawalnych gwiazd naszej kadry z jakimiś fikcyjnymi tworami typu Xzysxysxynowicz. Kadra jest odwzorowana prawidłowo, również umiejętności zawodników oddano w miarę solidnie, choć oczywiście zawsze znajdą się kontrowersyjne punkty sporne np. w postaci niedoszacowania talentu Arka Milika.
Wielkim postępem jest również przygotowanie twarzy zawodników występujących na Euro 2016. Dotychczas siebie samego przypominał Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny. Konami tym razem odrobiło pracę domową i choć wprawdzie Sebastian Mila to dalej blondwłosy posiadacz irokeza z gotowca, to na poziom szczegółowości w polskiej kadrze narzekać nie można. Poniżej Jakub Wawrzyniak, a na filmiku zamieszczonym powyżej wielkie wrażenie robi zwłaszcza Maciej Rybus, prawda? A przecież wcale nie jest postacią ze ścisłej czołówki globalnego futbolu.
Jak już zapewne zauważyliście, problem jest z koszulkami. Większość występujących w grze zespołów ma wiernie odwzorowane trykoty, jednakże Polska, Belgia czy Rosja znalazły się w tym niechlubnym gronie, które dysponuje jedynie dość podobnymi zamiennikami (a przynajmniej dość podobnymi w porównaniu z wariantem ze standardowego PES, gdzie Polska gra w strojach z czasów kadry Jurka Engela i to takimi bynajmniej nie wypranymi w Perwollu).
Nie popisano się również w aspekcie stadionowym. Oficjalna gra UEFA Euro 2016 oferuje nam jeden nowy stadion, finałowy Stade de France, a pozostałe to już areny obecne w grze od jakiegoś czasu. Brakuje również możliwości udziału w turniejowych eliminacjach, do których swego czasu przyzwyczaiły nas gry od EA Sports.
Gra UEFA Euro 2016 nie wprowadza zmian silnikowych do Pro Evolution Soccer 2016. Zabawa nadal stoi na tym samym, wysokim poziomie. To najlepsza edycja PES od lat, choć nie mam też złudzeń co do tego, że sporo brakuje jej do uzyskania statusu kultowości pamiętanego z 5 czy 6 części gry.
Darowanemu turniejowi nie zagląda się w zęby?
Nie rozumiem partaniny, którą odstawia Konami. W kontekście przytaczanej historii o aktualizacji składów z podstawowej wersji gry jestem niemal pewien, że to partanina, a nie sytuacja z gatunku "lepiej się już po prostu nie dało". Pozyskali prawa do dużego, międzynarodowego turnieju, który pozwoliłby im w atrakcyjny sposób skusić do siebie grupę docelową tak zwanych "Januszy", czyli osób interesujących się piłką tylko przy okazji wydarzeń wielkiej rangi. Przecież to była fantastyczna okazja, żeby trochę podkopać ten bastion EA Sports, pokazać opinii społecznej, że PES to nie jest ten dziwny klon FIFA, tylko świetny symulator futbolu.
Z drugiej strony, gdyby oceniać dodatek dokładnie w takim kontekście, w jakim podało nam go Konami - "a, takie tam, reprezentacje, za darmo, grajcie sobie", to niewątpliwie jest to miły gest dla posiadaczy Pro Evolution Soccer 2016. Do nieco innego podejścia przyzwyczaiło nas EA (choć w 2012 roku też zrobili tylko dość przeciętne DLC) starając się do granic możliwości komercjalizować takie święta futbolu.
Jeśli więc jesteś posiadaczem PES 2016 - gra UEFA Euro 2016 to fajny prezent od Konami, dali za darmo, nic tylko się cieszyć, zaniedbywany dotąd aspekt reprezentacyjny został naprawdę bardzo solidnie podrasowany.
Natomiast jeśli jesteś typem freaka, który jako dzwonek w telefonie ma ustawione Chumbawamba - Tubthumping i od World Cup 98 kolekcjonuje wszystkie gry poświęcone wielkim turniejom, uważaj - możesz się rozczarować. Od strony ducha piłki i przyjemności z zabawy to będzie prawdopodobnie najlepsza gra o piłce, w jaką zagrasz w swoim życiu - zwłaszcza, że Euro 2008, 2012 czy WC 2010 i 2014 od EA nigdy nie były produkcjami przesadnie udanymi. Tylko czy koszulka Lewandowskiego rodem z chińskiego bazaru pozwoli Ci się skupić na pięknie futbolu? Jeśli nie - nie winię Cię, w końcu Euro 2016 miało być wielkim świętem piłki nożnej, a Konami potraktowało je trochę jak nachalną przerwę na mecze towarzyskie. Bardzo dobre mecze towarzyskie, ale ta ignorancja jednak troszkę boli.