REKLAMA

W tej cenie to może być hit. Huawei P9 - pierwsze wrażenia Spider's Web

Od kilku godzin w mojej kieszeni gości Huawei P9. Sztandarowy smartfon chińskiego producenta na pierwszy rzut oka jest wyjątkowo udany i może otwarcie konkurować z porównywalnymi urządzeniami LG, Apple oraz Samsunga.

06.04.2016 19.48
W tej cenie to może być hit. Huawei P9 – pierwsze wrażenia Spider’s Web
REKLAMA
REKLAMA

Huawei P9 ma wszystkie cechy flagowca. Przede wszystkim jest bardzo dobrze wykonany. Aluminiowa obudowa jest doskonale spasowana i solidna. Na pierwszy rzut oka widać, że smartfon w naturalny sposób wyewoluował z poprzednich modeli firmy. Tylna obudowa to udany mariaż modeli P8 (górna belka z aparatem) oraz Mate 8 (kwadratowy czytnik linii papilarnych). Z kolei przód i jego lekko wypukłe szkło bardzo przypomina ten znany z Mate S.

Dobrze to świadczy nie tylko o wyglądzie, ale też i wytrzymałości urządzenia.

Poprzednie sprzęty chińskiego producenta nie były przesadnie kruche, można więc podejrzewać, że Huawei P9 podtrzyma tę dobrą passę. Urządzenie jest bardzo wygodne i, jakby banalnie to nie zabrzmiało, dobrze leży w dłoni. Jest to zasługa małego, 5,2-calowego wyświetlacza pozbawionego ramek. Mimo niewielkich rozmiarów, sprzęt zapewnia powierzchnię działania wystarczającą do komfortowej pracy.

Dlatego choć cenię sobie 5,5- oraz 6-calowe sprzęty (np. Huawei Mate 8) za wygodę w konsumowaniu multimediów, to w codziennym zastosowaniu lepiej sprawdzi się mniejszy Huawei P9. Nie sposób narzekać też na szczegółowość wyświetlacza, ponieważ nie da się na nim dojrzeć pojedynczych pikseli.

Irytować może tylko jego jasność, która, jak to w urządzeniach Huaweia, jest nieco niższa niż u konkurencji. Nie jest jednak na tyle niska, by uniemożliwić korzystanie z ekranu poza domem.

SAMSUNG CSC class="wp-image-489801"

Drobne zmiany widać w oprogramowaniu. Nadal mamy do czynienia z bardzo dobrą, naśladującą iPhone’a (wzorce trzeba czerpać z najlepszych!) nakładką EMUI, ale w tym przypadku jest ona dostępna w wersji 4.1. Od dotychczas używanej wersji 4.0 różni się tylko kosmetycznymi zmianami, takimi jak zastosowanie bardziej minimalistycznych i płaskich ikon. Jeżeli posiadaliście poprzednie smartfony chińskiej firmy, na pewno nie będziecie mieć problemu z obsługą P9.

Tutaj Huawei jest konsekwentny i wszelkie zmiany wprowadza stopniowo i w taki sposób, by użytkownik nie miał problemów z przyzwyczajeniem się do nich. Trudno mi powiedzieć coś więcej o wydajności sprzętu. Przez pierwsze kilka godzin działa on świetnie, a telefon nie zaciął się ani razu. Powszechnie jednak wiadomo, że najlepszym testem dla wszystkich sprzętów działających pod kontrolą Androida jest… czas. Huawei obiecał jednak, że nawet tutaj P9 wyjdzie nawet z tej próby obronną ręką, ponieważ ma zupełnie nowy system plików.

Uwaga: Wszystkie poniższe zdjęcia w oryginalnej rozdzielczości. 

Pozytywne wrażenie zrobił na mnie aparat. Moje oko laika widzi, że Huawei P9 całkiem nieźle sobie radzi ze zdjęciami makro i w kiepskich warunkach oświetleniowych. Problemem nie powinno też być zrobienie dobrego autoportretu.

Ciekawie prezentuje się wykorzystanie dwóch aparatów. Dzięki nim możliwe jest zrobienie zdjęcia, a następnie wybranie, który jego plan ma być ostry. Rozwiązanie to wygląda nieco sztucznie i na pierwszy rzut oka widać, że jest realizowane programowo, ale podejrzewam, że spodoba się wielu fotograficznym amatorom, takim jak ja.

REKLAMA

Jest jeszcze za wcześnie, by jednoznacznie stwierdzić czy Huawei P9 to udany smartfon. Po kilku godzinach jestem jednak nim mile zaskoczony i wydaje mi się, że może przyjąć się na rynku.

Będzie to jednak wynikać nie tylko z jego wysokiej jakości, ale też sugerowanej ceny na poziomie 2399 zł. Jest to koszt niższy niż w przypadku większości sztandarowych modeli. Dodatkowo smartfony chińskiego producenta słyną z niskich cen u operatorów, przez co ich cena na rynku wtórnym szybko spada. Oznacza to, że już niebawem nowy Huawei P9 będzie jeszcze tańszy i trudno będzie znaleźć równie opłacalny, sztandarowy, tegoroczny model.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA