Mówisz smartfon, myślisz iPhone. Mówisz kamera, myślisz GoPro
Wszyscy przyglądamy się temu od dawna, ale teraz mamy na to dowody. GoPro jest dla rynku amatorskich kamer tym, czym iPhone stał się dla rynku aparatów kompaktowych. Pożeraczem! Za tą informacją kryje się jednak drugie dno.
Porównywarka cen Idealo pochwaliła się dziś raportem, z którego wynika, że w pierwszej połowie 2015 roku sprzedaż kamer sportowych po raz pierwszy wyprzedziła sprzedaż dedykowanych kamer. Od 2010 roku widać wyraźny trend wzrostu zainteresowania kamerkami sportowymi. Ich udział w rynku systematycznie rośnie, a według Idealo, obecnie sprzedaż GoPro i pochodnych wyprzedziła sprzedaż kamer już o 17%.
Na tym rynku zdecydowanie wyróżnia się GoPro, które przyciąga 75% kupujących. Na inne marki kupujący zwracają znacznie mniejszą uwagę. Drugie co do popularności Sony może się pochwalić wynikiem zaledwie na poziomie 13%. To ciekawe dane, bowiem GoPro znane jest z wysokich (żeby nie powiedzieć absurdalnie wysokich) cen. Z drugiej strony producent musi o tym wiedzieć, bo pokazał już dwie kamerki budżetowe, z których tańszą można kupić za ok. 500 zł.
Trudno się dziwić tym danym, bo zalety kamer sportowych są oczywiste. Sprzęt jest nieprawdopodobnie mały, lekki, wytrzymały, a do tego banalnie prosty w obsłudze. Dzięki temu można uzyskać ujęcia z najdziwniejszych miejsc, co jeszcze kilka lat temu nie było możliwe.
Raport polskiego Idealo tylko potwierdza to, co widać też na świecie. W kategorii Camera&Photo na Amazonie królują tylko dwa sprzęty: GoPro i... Fujifilm Instax, który właśnie przywraca do łask zdjęcia typu polaroid.
GoPro stało się więc iPhone’em świata wideo
Premiery nowych generacji obu sprzętów mają miejsce co roku i z reguły to właśnie one definiują branżę na kolejne 12 miesięcy. Czy tego chcemy czy nie, zarówno iPhone jak i GoPro są punktami odniesienia przy ocenie wszystkich produktów z danej kategorii. To właśnie do tych urządzeń porównuje się wszystkie sprzęty konkurencji.
Smartfony co prawda potrafią nagrywać coraz lepsze wideo, ale to GoPro przyjęło się w roli kamery. Aby się o tym przekonać, wystarczy pojechać do jakiejkolwiek dużej destynacji turystycznej. Niedawno sam zaobserwowałem to w Paryżu: turyści fotografują smartfonami, a nagrywają filmy kamerkami sportowymi. Nad głowami (na nieodzownych kijkach selfie) wiszą po prostu tony tego sprzętu. I faktycznie, z moich obserwacji wynika, że dominuje GoPro.
Szeroki kąt dla wszystkich, wąski dla profesjonalisty
Analogii pomiędzy GoPro a iPhone’em jest więcej. Zauważcie, że sprzęty, które wypierają dotychczasowe rozwiązania mają jeden wspólny mianownik – brak zoomu optycznego. Zoom sam w sobie nie jest niezbędny, co pokazują fotografowie streetu, którzy przez całe życie używają stałoogniskowego obiektywu 35 lub 50 mm, albo fotografowie portretowi, którzy upatrzyli sobie ogniskową 85mm i nic więcej nie jest im potrzebne do szczęścia.
Sedno sprawy leży jednak gdzie indziej. Zarówno smartfony jak i kamerki sportowe oferują wyłącznie szeroki kąt widzenia. Ba, w obu kategoriach sprzętu producenci dążą do tego, by zastosować jak „najszerszy” obiektyw. W kamerach sportowych dodatkowo przyjęły się obiektywy typu rybie oko, które pozwalają złapać w kadrze jeszcze więcej.
Kiedy amatorskie kompakty i kamery zupełnie znikną, podstawowym wyróżnikiem profesjonalisty od amatora będzie użycie wąskiego kąta widzenia. Aby go uzyskać, będzie potrzebny sprzęt z wyższej półki – najlepiej taki, który pozwoli na wymianę obiektywu.