Nokia, czyli firma, która zaczynała od obróbki drewna, a dzisiaj darzona jest sentymentem przez geeków
Jeśli w świecie technologii mobilnych istnieje druga marka, która darzona jest aż takim sentymentem przez tak wielu ludzi, to nigdy nie obiło mi się to o uszy. Niewiele zdarzyło mi się usłyszeć rzewnych wspomnień o Alcatelach, Motorolach, czy Sony Ericssonach. Nie. Jeśli ktoś z łezką w oku wspominał swój telefon sprzed lat, zawsze chodziło tylko o jedną firmę - Nokię. Kto by pomyślał, że marka, z którą łączy się tyle emocji, kończy dziś 150 lat.
Choć sam nigdy nie otaczałem fińskiego producenta przesadnym kultem, również mam spory sentyment do jego produktów. Moimi pierwszymi telefonami były legendarna dziś Nokia 3310, a potem 3330, na których zagrywałem się w Snake'a podczas licznych wyjazdów i katowałem do upadłego kompozytory monofonicznych dzwonków.
Potem romansowałem przez kilka lat z Motorolami i jednym Sony Ericssonem, ale zawsze w tamtych okresach z zazdrością spoglądałem na kolegów, którzy biegali z nowiutkimi Nokiami serii E, a ich system operacyjny - Symbian - wydawał mi się wówczas czymś zupełnie nie z tego świata, zwłaszcza w porównaniu z konkurencją.
Nie wspominam już nawet o takich perełkach jak Nokia N-Gage, którą jako zapalony gracz traktowałem z nabożną wręcz czcią za każdym razem, gdy kuzyn pozwalał mi wziąć ją do rąk i pograć w Tony'ego Hawk'a.
Nokia, czyli wspomnień czar, który nie chce przeminąć
Moim ostatnim "feature-fonem" również była Nokia, konkretnie model E52, który - choć gościł w moich rękach bardzo krótko - do dziś wspominam jako jeden z najlepszych telefonów, jakie kiedykolwiek posiadałem.
Do obozu smartfonowego dołączyłem stosunkowo późno, głównie z powodu zbyt wysokich cen (jak na kieszeń licealisty) iPhone'a, oraz chorób wieku dziecięcego systemu Android. Poza tym, absolutnie nie czułem potrzeby zmian; w tamtych czasach z telefonu korzystałem bardzo rzadko i tylko w celach, do których pierwotnie był przeznaczony - do dzwonienia i pisania SMS-ów.
Kiedy jednak przyszedł moment zakupu pierwszego smartfona, naturalnym, logicznym wyborem znów stała się... Nokia. Wówczas już pracująca pod kontrolą systemu Windows Phone 7.5, który oczarował mnie swoim interfejsem i płynnością działania, która zostawiała daleko w tyle wszelkie urządzenia z zielonym robotem w tej samej półce cenowej, co Lumia 610.
Do dziś Nokia stale gości na moim biurku. Choć moim głównym telefonem jest Nexus 5, Lumia 1320 stale trwa na posterunku, gotowa znaleźć się w mojej kieszeni za każdym razem, gdy potrzebuję urządzenia pracującego ponadprzeciętnie (jak na współczesnego smartfona) długo na baterii, które przy okazji wciąż pozostaje sprzętem bardzo wydajnym. I choć Windows Phone ma oczywiście swoje wady, to jego interfejs wzbudza we mnie emocje, jakich żaden telefon z Androidem nie jest w stanie.
Odnoszę wrażenie, że podobną opowieść mogłoby wysnuć wielu czytelników Spider's Web. Podejrzewam, że nawet nazwy niektórych modeli byłyby takie same. Sądzę również, że nie tylko mi jest przykro z powodu "zniknięcia" firmy z rynku smartfonów i nie tylko ja po cichutku liczę, że zdementowane plotki o nowym urządzeniu w przyszłym roku okażą się jednak prawdziwe.
W końcu nikt z nas, pamiętających niegdysiejszy splendor marki na rynku telefonów komórkowych, nie chciałby, aby w roku swoich 150 urodzin fiński producent przestał się nam kojarzyć z fantastycznymi urządzeniami, prawda?
A wszystko zaczęło się od zakładu obróbki drewna...
W 1865 roku, gdy górnik-inżynier Fredrik Idestam rozpoczynał działanie swojego przedsiębiorstwa, unosząc się na fali rozkwitu gospodarczego tamtych czasów, chyba nikt nie przypuszczał, jakie imperium zdoła zbudować.
Firma przeszła długą drogę, od produkcji papieru, poprzez wyroby gumowe, wejście w sektor energetyczny aż po telekomunikację, z którą do dziś utożsamiamy słowo Nokia. Niezależnie jednak od dziedziny, którą parała się korporacja, zawsze była wzorem stosowania najnowocześniejszych technologii i innowacji.
Nie będę zanudzał was słowem pisanym o historii fińskiego giganta - Nokia z okazji swoich urodzin przygotowała świetną wideo-wędrówkę korytarzami własnego dziedzictwa i planów na przyszłość, warto ją obejrzeć samemu:
Zmiana kierunku, czy raczej powrót do korzeni?
Dziś Nokia inwestuje w segment, który stał się kamieniem węgielnym ich potęgi w latach 70 XX w. - w telekomunikację. Można by powiedzieć, że inwestuje po prostu tam, gdzie są pieniądze, lecz byłaby to tylko połowiczna prawda.
Firma nie wycofuje się z ambitnych planów, sięgających daleko poza kwartalne wyniki finansowe. Oczywiście, filar jakim jest administrowanie infrastrukturą telekomunikacyjną to podstawowe źródło przychodów Nokii, lecz obok tego mamy szereg usług, jak choćby wystawione ostatnio na sprzedaż Here.
Warto też pamiętać, że dział badań i rozwoju producenta ma w swoich rękach ponad sto patentów, które tylko czekają, na wdrożenie ich do nowych, rewolucyjnych produktów.
Taką przynajmniej mam nadzieję. Życząc dziś Nokii wszystkiego najlepszego zaciskam kciuki, żeby wchodząc w kolejną dekadę swojego istnienia na rynku firma nie porzuciła swojego historycznego podejścia, które zawsze znaczyła innowacyjność i nieustanne rozwijanie własnych rozwiązań.
Marka ta dynamicznie ewoluuje, aby dostosować się do coraz bardziej wymagających realiów współczesności, lecz mam nadzieję, że filozofia firmy nie zostanie złożona na ołtarzu postępu, lecz nadal będzie harmonijnie z nim współgrać.
No i ciągle liczę, że jednak za rok kupię nowe urządzenie opatrzone napisem "Nokia". I zapewne nie tylko ja nie obraziłbym się, gdyby Finowie zrobili swoim miłośnikom taki spóźniony, urodzinowy prezent.
* Grafiki pochodzą z serwisu Shutterstock