Pendolino to za mało - smutna refleksja po pierwszej podróży pociągiem Express Intercity Premium
Dzisiejsza przejażdżka pociągiem Pendolino była nie tylko ciekawym wydarzeniem, ale skłoniła też do poważnych przemyśleń. Uświadomiła, że jest to dopiero pierwszy krok rozwoju polskiej infrastruktury kolejowej, która jest wyjątkowo ważnym elementem rozwoju całego kraju.
Do samego pociągu nie mam większych zastrzeżeń, ale to wiecie już z mojego poprzedniego tekstu. Pendolino jest bardzo ładny, wygodny i zbudowany w sposób przemyślany. Dzięki niemu podróż do z Warszawy do Gdańska, Krakowa oraz Wrocławia może być wyjatkowo wygodna i trwać mniej niż 3 godziny. Szkoda tylko, że gdy zdecydowano się na połączenie ze sobą najbardziej rozwiniętych regionów kraju, pominęło gorzej rozwinięte duże ośrodki miejskie, które do szybkiego rozwoju potrzebują szybkich połączeń ze stolicą kraju.
Chodzi tu o praktycznie całą ścianę wschodnią.
W należących do niej regionach infrastruktura kolejowa praktycznie w ogóle nie jest rozwijana, co widać na załączonej mapie przedstawiającej trasę Pendolino. Dodatkowo planowane na 2006 rok (to nie błąd!) szybkie połączenie Białegostoku z Warszawą jest budowane na tyle intensywnie i mądrze, że od października tego roku do grudnia przyszłego roku pociągi na tej trasie nie jeżdżą i zostały zastąpione przez autobusy.
Miasta takie jak Lublin i Białystok jak żadne inne potrzebują szybkiej komunikacji z Warszawą. Błyskawiczne połączenie ze stolicą sprawiłoby, że o wiele łatwiejsze byłoby prowadzenie firmy z Lubelszczyzny lub Podlasia i szybkie dojeżdżanie do kontrahentów pochodzących z Warszawy. Argumentu tego jednak może użyć przedstawiciel każdego większego miasta - Poznania, Szczecina czy Bydgoszczy. Tak się jednak złożyło, że tereny położone na wschodzie naszego kraju cechują się największym bezrobociem i są najgorzej rozwinięte.
Lata rosyjskiego zaboru oraz bliskość mniej rozwiniętych gospodarek zrobiły swoje.
Teraz trzeba zastanowić się, jak wyrównać szanse między wschodnimi i zachodnimi terenami naszego kraju. Można to uczynić na różne sposoby, ale najlepszym z nich jest zbudowanie infrastruktury, która umożliwi ludziom z mniej rozwiniętych terenów znaleźć szkołę, pracę i kontrahentów w większych miastach.
Jako że miasta te leżą za blisko Warszawy, by przemieszczać się między nimi samolotami, a podróże samochodami są zbyt drogie i zajmują za dużo czasu, kolej jest tu najlepszym wyjściem. Przy zastosowaniu odpowiedniego pociągu oraz infrastruktury możliwe byłoby sprawienie, że dojazd z Lublina oraz Białegostoku do Warszawy trwałby godzinę, może półtorej. Jest to czas, który często sam marnuję na przejazd po samej Warszawie.
Nie ma wątpliwości, że kiedyś doczekamy się takiego połączenia, ale nie jest to kwestia kilku, a kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu lat. Czy można myśleć inaczej, skoro wszystkie ważne media w tym kraju, w tym my, prowadzą relacje i wypuszczają artykuły na temat pociągu, który w zachodniej Europie i rozwiniętych częściach Azji jest standardem? Którym w bardziej rozwiniętym kraju nie zainteresowałby się pies z kulawą nogą?
Widząc to można dojść do wniosku, że polska infrastruktura kolejowa prezentuje tragiczny poziom.
I tym niezbyt optymistycznym akcentem chciałbym zakończyć moją dzisiejszą przygodę z Pendolino. Dziękuję, że wzięliście w niej ze mną udział, aktywnie komentowaliście i zadawaliście wiele pytań. Teraz pozostaje mieć tylko nadzieję, że niebawem będziecie mogli poznać nowe pociągi na własne oczy, niezależnie z której części Polski jesteście.