REKLAMA

Nowy podatek to hańba! Węgrzy wyszli na ulicę bronić internetu

Tego się można było spodziewać, szczególnie mając w pamięci nasze krajowe protesty, związane z próbami ingerencji władz w dostęp do Internetu. W niedzielę tysiące Węgrów wyszło na ulicę protestować przeciwko podatkowi, jakim tamtejszy rząd zamierza obłożyć korzystanie z sieci. 

Nowy podatek to hańba! Węgrzy wyszli na ulicę bronić internetu
REKLAMA
REKLAMA

Według niektórych źródeł, jak podaje m.in. ZDNet, w demonstracjach w Budapeszcie wzięło udział ponad 10 tys. osób, które zagroziły, że jeśli plan wprowadzenia takiego podatku nie zostanie wycofany w ciągu 48 godzin, powrócą na ulice. WSJ donosi o podobnych zachowaniach również w innych, mniejszych miastach. Tam przeciwko podatkowi w ten sam sposób opowiedziało się jednak "zaledwie" kilkaset osób.

Do tej pory akcje protestacyjne przebiegały bez poważniejszych zamieszek. BI informuje jedynie o przypadkach... rzucania starego sprzętu komputerowego w siedzibę rządzącej partii.

Podatek od gigabajta

Powodem niezadowolenia Węgrów jest zaproponowana niedawno zmiana w prawie i dodatkowy podatek za korzystanie z Internetu. Nie byłaby to jednak stała,dodatkowa opłata za sam dostęp - jej wysokość miałaby być zależna od tego, ile danych zostanie przetransferowanych w danym miesiącu. Operatorzy internetowi byliby zmuszeni zapłacić około 2 zł (w przeliczeniu na nasza walutę) za każdy przesłany gigabajt.

internet

Nietrudno jest się domyślać, kto będzie musiał pokryć te koszty, nawet pomimo zapewnień węgierskiego rządu, że nie należy spodziewać się znaczących podwyżek usług internetowych. Teoretycznie jest to zresztą prawda - najnowsza propozycja obejmuje wprowadzenie limitu dodatkowych opłat w wysokości niecałych 10 zł dla użytkowników prywatnych i niecałych 70 zł w przypadku firm. Oznacza to, że maksymalną stawkę mieszkańcy Węgier płaciliby po przekroczeniu 4-5 GB, natomiast przedsiębiorstwa mogłyby "zaoszczędzić" nie przekraczając 35 GB.

Atak na wolność słowa czy zachłanność rządu?

Protestujący nie występują jednak wyłącznie przeciwko podniesieniu cen dostępu do internetu, ale także faktowi podwójnego - ich zdaniem - opodatkowania. Nie dość, że muszą godzić się na bardzo wysoki podatek od zakupu sprzętu elektronicznego, to jeszcze teraz zapłacą dodatkowo za każdy przesłany gigabajt. Zdaniem niektórych uczestników manifestacji jest to wręcz atak na wolność dostępu do informacji, które mogą już od przyszłego roku stać się naprawdę kosztowne.

net

Eksperci w większości są jednak dość ostrożni w swoich osądach, szczególnie biorąc pod uwagę ograniczenie maksymalnej wysokości podatku (nieobecne w początkowym projekcie). W dalszym ciągu jednak powszechnie uważa się go za "zbędny" i mogący utrudnić działalność np. najmniejszym firmom. Suchej nitki na propozycji podatkowej nie zostawiła jednak chociażby Neelie Kroes, Europejska Komisarz ds. Agendy Cyfrowej, która nazwała cały pomysł "hańbą".

REKLAMA

Nie jest jednak pewne, czy protesty będą w stanie zmienić cokolwiek. Przedstawiciele rządu jasno stwierdzili, że nie wpłyną one w żaden sposób na plany wprowadzenia nowego podatku i Węgrzy będą musieli od przyszłego roku pogodzić się z nowymi opłatami. Wstępnie Business Insider potwierdził, że dostawcy internetu planują wprowadzenie odpowiednich podwyżek.

* Zdjęcia pochodzą z serwisu Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA