Jak mokrym ręcznikiem w twarz - w Singapurze szybko zatęsknisz za polską pogodą
Jaki jest największy koszmar Singapurczyka? Przebywanie poza zasięgiem ożywiającej klimatyzacji. Uprawianie sportów na świeżym powietrzu wymaga naprawdę żelaznej kondycji, gdyż wystarczy wyjść na ulicę, aby zacząć się pocić. Singapurski klimat to zdecydowanie nie jest bajka.
Po co komu prognozy pogody?
W Singapurze - oto jest pytanie? Oczekiwanie na prognozę pogody to jak sprawdzanie telewizyjnego rozkładu “jedynki” od 19:30 do 20 - każdy dzień wygląda tak samo, a jedyną różnicą może być nowy krawat Piotra Kraśki.
Na pierwszy rzut oka nie jest tak źle - w najcieplejszym momencie dnia temperatura sięga bowiem 32 st., aby później obniżyć się do 26-27. Co jednak naprawdę daje się we znaki to kolosalna wilgotność powietrza, przekraczająca niekiedy nawet 90 proc.! Dla porównania w Warszawie kształtuje się ona obecnie w granicach 60-70 proc.
Przez tak ogromną zawartość pary wodnej w powietrzu czuje się jakby topiła się każda komórka ciała, a termometry miały eksplodować rozszerzającą się w niesamowicie szybkim tempie rtęcią. Każde wyjście z klimatyzowanego pomieszczenia to uderzenie mokrym ręcznikiem prosto w twarz, a konkretnie pootwierane pory, dzięki którym skóra przetłuszcza się niebywale szybko.
Kiedy po raz pierwszy postawiłem stopę na singapurskiej ziemi to doznałem prawdziwego szoku - całym ciałem czułem lepkość powietrza, którym oddychało się zdecydowanie ciężej niż w Polsce. Ani przez jeden moment ulgi nie przynosił wiatr, który jest tu zjawiskiem równie częstym co opady śniegu.
Powietrze stoi i poci się samo z siebie, a ty razem z nim. Słońce widać zza chmur bardzo rzadko, jeśli już uda mu się przebić z kilkoma promieniami, to w tej samej chwili możemy przygotowywać parasole, gdyż temperatura w mgnieniu oka podniesie się do punktu rosy
W Singapurze możemy się spotkać z dwoma deszczowymi okresami, które w praktyce różnią się od pory suchej w detalach, jak para bliźniaków jednojajowych, ubranych w smokingi.
Północno-wschodni sezon monsunowy trwa od grudnia do marca, zaś sezon południowo-zachodni zaczyna się w maju i kończy we wrześniu. Jeśli prowadzi się badania meteorologiczne to można stwierdzić, że w tym okresie występuje statystycznie istotna różnica w ilości burz, szczególnie tych z grzmotami.
Nie zazdroszcze im roboty - sprzatacze ulic po pracy
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Karol Kopańko (@karolkopanko) Wł. Wrz 9, 2014 at 11:35 PDT
W praktyce w Sinapurze pada praktycznie codziennie, najczęściej - jak to w klimacie tropikalnym - około południa. Jeśli mamy szczęście to będzie to “przelotny deszczyk”, czyli trwająca kwadrans ulewa, która podtopiłaby naszą Wisłostradę po dwóch minutach. Jeśli szczęście uśmiechnie do miłośników stadionowych kąpieli, to leje na okrągło przez co najmniej dwie godziny, ale tak mocno, że bębnienie kropel o szyby nie pozwala zmrużyć oka, parasolka przemaka w mgnieniu oka, a gęstość wody na metr kwadratowy dochodzi niemal do poziomu zarezerwowanego dla akwenów.
Na początku tego roku w Singapurze zdarzył się jednak wypadek dość niespodziewany, który zachwycającą zieleń trawników zamienił w żółć wyschniętej trawy. Przez 27 dni na przełomie stycznia i lutego nie spadła ani jedna kropelka deszczu, co doprowadziło do wyschnięcia wielu mini-jeziorek, nawet tych w ogrodach botanicznych (na zdjęciu poniżej).
Singapurczycy charakteryzują się uczuleniem na gorąco i wilgotność powietrza.
W poruszaniu się po mieście doprowadzili do perfekcji amerykańską strategię z okresu II wojny światowej użytą w walce z Japończykami. Metodą żabiego skoku przemieszczają się pomiędzy jednym klimatyzowanym pomieszczeniem, a drugim. Z klimatyzowanego domu, wskakują do klimatyzowanego wagonu, autobusu, albo auta, aby następnie trafić do klimatyzowanego biura. A wszystko to oczywiście w garniturze, pod krawatem i w marynarce - korporacja ma swoje wymagania i nie uznaje "luźnych piątków".
Po części może to wyjaśniać dlaczego klimatyzacja zawsze podkręcona jest do granic możliwości. Sam za każdym razem kiedy wybierałem się na uniwersytet zakładałem klapki, krótkie spodenki i T-shirt, ale do plecaka pakowałem grubą bluzę, która była prawdziwym ratunkiem, kiedy skóra reagowała gęsią skórką na wychłodzenie. W swoim cierpieniu byłem jednak osamotniony - Singapurczycy w 18 st. czują się jak ryby w wodzie w strojach niewiele obfitszych niż kąpielowe.
Klimatyzacja jest jednym z głównych wydatków w Singapurze - 30 proc. energii zużywanej przez gospodarstwa domowe to właśnie jej wina. W biurach i budynkach użyteczności publicznej jest to nawet 40 proc. To ogromne kwoty, które niebywale zwiększają koszty utrzymania budynków i przyczyniają się natężenia procesów globalnego ocieplenia, na punkcie którego wszyscy stają w Singapurze na baczność. A to ze względu na geografię wyspy.
Centrum biznesowe Marina Bay, centrum przemysłowe Jurong i wiele dzielnic mieszkalnych jest położonych poniżej 2 m n.pm., co oznacza, że jeśli poziom wody dalej będzie się podnosił to grozi im zlanie, albo przynajmniej ogrodzenie szpecącymi wygląd murami.
//
Jednym z rozwiązań, które ma przynieść Singapurczykom oszczędności jest użycie tzw. hydrożelu, czyli materiału absorbującego wodę, który może dzięki temu zwiększać swoją objętość nawet 400-krotnie. W miarę, kiedy otoczenie materiału się ogrzewa, wyparowuje on wodę, czym ochładza otoczenie nawet o 5 st. C. Działa to zresztą na podobnej zasadzie co ludzkie ciało, które wyparowuje wodę przez skórę wraz z potem, aby się ochłodzić. Materiał ma zostać użyty przez HDB - organizację zajmującą się gospodarką mieszkaniową w Singapurze. Skorzystanie z hydrożelu ma obniżyć zużycie energii o 28 proc.
Na koniec jeszcze garść porad dla tych, którzy z singapurskim klimatem poradzić sobie nie mogą:
- jeśli tylko możesz, używaj windy bądź automatycznych schodów. Zwłaszcza te ostatnie są w Singapurze wszędzie, przy każdej nagłej zmianie wysokości podłoża.
- zawsze miej ze sobą butelkę z wodą, którą uzupełnisz w darmowych dyspozytorach rozlokowanych przy ulicach, bądź w budynkach użyteczności publicznej. Dobrym rozwiązaniem na awaryjne uzupełnieni elektrolitów jest wypicie wody z kokosa palmowego, który można dostać na każdej ulicy
- kup parasolkę UV, filtr słoneczny i bawełniany ręcznik do ocierania potu z czoła
- zapomnij o makijażu jeśli nie chcesz wyglądać jak fresk "Ecce homo" po "renowacji
- ćwicz, biegaj na zewnątrz, aby przyzwyczaić swoje ciało do warunków na dworze
Do Singapuru za pogodą
Czy warto przenieść się do Singapuru dla klimatu? Zdecydowanie nie, o ile oczywiście nie będziecie całych dni spędzali w basenie, popijając chłodne drinki w cieniu palmowych liści. W przeciwnym wypadku lepiej doceniać polskie lato, za którym po kilku miesiącach jednostajności nieco tęsknię. Za tym czerwcowym czasem niesamowicie zielonej przyrody, która o promienie słońca walczy aż do 22 wieczorem (te długie dni!)
Inna sprawa to "złota polska jesień" atakująca już od września chłodem, słotą, niekiedy śniegiem, a niestety zawsze niską temperaturą, będąca przedsionkiem do brunatno-posolonej i rozjeżdżonej zimy, która w Warszawie wygląda wyjątkowo mało zachęcająco. Prezentuje się to nieco przygnębiająco i w szczególnych przypadkach może doprowadzić do depresji, bo bogatego w endorfiny Słońca jest na niebie coraz mniej. Jednak singapurska pogoda również może nastrajać negatywnie.
Pragnie się jakiejś odmiany, która nawet na jeden dzień rozkaże założyć grube, wełniane skarpety, kożuch i nieprzemakalne trapery. Marzeniem jest deszcz, który będzie lekką bryzą, połączoną z orzeźwiającym wiaterkiem. Dlatego Singapurczycy bardzo często podróżują na północ do Indochin, bo nawet tropikalna, rajska temperatura może się po jakimś czasie znudzić.
Fot. główna: Cezary Biernat