Szafirowe szkło w smartfonie, czyli jak Huawei wyprzedził Apple - próba klucza i noża zaliczona
Nie miałem okazji wczoraj być na konferencji Huawei. Została on niestety zorganizowana poza terenem targów, ale nowe produkty zobaczyłem dzisiaj na stoisku z samego rana. Zapoznałem się z nowymi produktami chińskiej firmy i nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że producent z Dalekiego Wschodu raz za razem wbija szpilę w Apple.
Główną nowością Huawei w tym roku jest nowy “smartfon”. Piszę w cudzysłowie, bo bliżej mu wielkością do tabletu, niż klasycznej komórki. Huawei Mate7 wyposażony został bowiem nie w 5- ani 5,5-calowy ekran, jak większość topowych urządzeń z tego roku. Chińczycy pojechali po bandzie i zaprezentowali 6-calowy sprzęt.
To po prostu przesada.
Rozumiem, że Huawei w nowym modelu osiągnęło dużo i nie jest to typowy budżetowy “Chińczyk”. Sześć cali ekranu zmieszczono w naprawdę kompaktowej obudowie i trudno mi wyobrazić sobie mniejszy telefon o takiej powierzchni użytkowej. Urządzenie - jak na taki ekran - jest wygodne w obsłudze. Cechuje się też bardzo dobrym wykonaniem, spasowaniem obudowy i sprawia wrażenie premium.
To, co mi spodobało się najbardziej to fakt, że nowy phablet Ascend Mate7 ma najlepiej zaimplementowany czytnik odcisków palców w urządzeniach mobilnych… z Androidem. Nadal jestem zdania, że Apple i Touch ID sprawuje się lepiej, ale skaner w Ascend Mate7 daje radę. Umiejscowiony został dokładnie w tym samym miejscu, co w przypadku HTC One Max, czyli zaraz pod obiektywem.
Nie wymaga on jednak przesuwania “na oko” palcem pod określonym kątem.
Wystarczy dotknąć czytnika i ekran zostanie odblokowany natychmiastowo do pulpitu, bez konieczności wciskania żadnego przycisku. Działa to sprawnie i nie mam się do czego przyczepić, a Samsung ze swoim fatalnym skanerem linii papilarnych powinien zapaść się ze wstydu pod ziemię. Jestem jednak zdania, że Samsung nadal w ogólnym ujęciu zawstydza konkurencję.
Nie jest sztuką stworzyć ogromny smartfon, to potrafi większość firm. Sęk w tym, żeby wprowadzić realne korzyści płynące z takiego ekranu. W przypadku Galaxy Note 4 rysik z ekranem wykrywającym nacisk i oprogramowanie wykorzystujące ogromną powierzchnię w połączeniu ze stylusem ma sens. W przypadku 6-calowca od Huawei jedyna wartość dodana to większa powierzchnia zdjęć i wideo, ale tak naprawdę nic poza tym.
Huawei chwali się słuchawkami wygłuszającymi szum otoczenia, ogromnym akumulatorem (4100 mAh) i nakładką przypominającą MIUI oraz iOS jednocześnie. Tylko czy nie można było wydać takiego telefonu z nieco mniejszym ogniwem, ale też w nieco mniejszym rozmiarze?
Drugie i trzecie życie Ascend P7
Na stoisku zauważyłem też, że nie jednej, a dwóch edycji specjalnej doczekał się Huawei Ascend P7, którego miałem okazję recenzować na łamach Spider’s Web. Pierwsza z nich to telefon sygnowany logo zespołu Arsenal, który przeznaczony jest dla kibiców tej drużyny. Pytałem polskiego przedstawiciela firmy o możliwość wydania wersji na Polski rynek z np. logo Legii Warszawa, ale lista potencjalnie zainteresowanych drużyn jest spora, a słysząc ich nazwy muszę tak niepatriotycznie stwierdzić, że polscy piłkarze nie pasują do tego towarzystwa.
Największe wrażenie z całego stoiska robiła jednak wersja Ascend P7 w ceramicznej obudowie z szafirowym szkłem. Huawei najwyraźniej nie chciał czekać aż Apple wprowadzi drugi z tych materiałów - jeśli faktycznie tak się stanie - i postanowił wybiec przed szereg. Efekt jest świetny. Telefon robi wrażenie modelu z wyższej półki, ale też niestraszne mu klucze, a nawet nóż. Przejechanie pod dużym naciskiem ostrzem po ekranie nie zostawia śladu.
Nie wiem jednak jeszcze, ile trzeba będzie dopłacić do obu wymienionych wyżej wersji względem podstawowej oferty.
Ostatni Huawei nie robił już żadnego wrażenia.
W pierwszej kolejności przyjrzałem się nowemu 6-calowcowi, a później specjalnym wersjom Ascenda P7. Na sam koniec podszedłem do standu z Huawei Ascend G7.
Niestety, ten 5,5-calowy średniak z ekranem 720p nie wyróżnia się niczym konkretnym, a takich budżetowych phabletów pojawia się na rynku coraz więcej i producent niczym tutaj nie zaskakuje, a atutem może być wyłącznie cena.