Wrócił Reeder i wróciło moje zadowolenie z codziennej pracy
Jak to jest pracować przez prawie rok bez swojego ulubionego narzędzia pracy? Uwierzcie mi - nie chcielibyście znać tego uczucia. Ja niestety musiałem tego doświadczyć. Na szczęście mój koszmar się już skończył, co kosztowało mnie 8,99 euro. W tej cenie Reeder 2 właśnie zawitał do Mac App Store.
Czytnik RSS jest dla blogera chlebem powszednim. Wiadomo - bez chleba żyje się niezbyt fajnie. Niby można spożyć co innego, by zaspokoić głód, ale przyjemności nie ma w tym żadnej.
Tak właśnie czułem się przez prawie rok, po tym jak Silvio Rizzi usunął ze sklepu MAC Reedera for Mac, czyli najlepszy czytnik RSS w historii oprogramowania komputerowego po tym, jak Google zakończył wsparcie swojej własnej usługi Google Reader. Przez ten prawie rok musiałem korzystać z zamienników - a to wersji webowej Feedly, a to całkiem udanego ReadKit, a to w końcu dekstopowej wersji Feedly. Przyjemności nie było w tym żadnej.
Koszmar skończył się wraz z wydaniem pierwszej publicznej bety Reedera 2 i mimo iż nie zawierała ona jeszcze wielu niezbędnych opcji, by być odpowiednio funkcjonalnym narzędziem pracy, to jednak przyjemność wróciła od razu. Dziś korzystam już z pełnej, oficjalnej wersji nowego Reedera i jestem po prostu szczęśliwy.
Pewnie wielu z Was po tym, jak przeczyta powyższe słowa pomyśli, że mi lekko odbiło. W końcu takich wyrażeń emfatycznych raczej nie używa się w stosunku do rzeczy niefizycznych, nieżywotnych. To wszystko jednak celowe - jest bowiem coś takiego w Reederze co powoduje, że nie da się do końca racjonalnie zwerbalizować tego, co czyni go wyjątkowym.
Reeder nigdy nie oferował największej liczby funkcji wśród czytników RSS. Nigdy nie był nad wyraz innowacyjny w zalewie innych aplikacji tego typu. Nie był również wizualnie rozbieżny z tym, co oferowali inni. Ba, nowy Reeder 2 również nie przynosi dziesiątek nowych opcji, których nie miałyby konkurencyjne produkty, w tym wspomniany benchmarkowy dziś ReadKit. A jednak ma w sobie to coś, co czyni przyjemność korzystania z niego, a nawet patrzenia na niego, zupełnie innym doświadczeniem. Nie przesadzę jeśli powiem, że to moja ulubiona aplikacja komputerowa w całej historii używania przeze mnie urządzeń komputerowych.
Nowy Reeder jest produktem ewolucyjnym w stosunku do jego pierwszej wersji. Zdecydowana większość funkcji była dostępna w poprzedniej wersji programu, w tym tak chwalona obsługa gestami, w której jestem absolutnie zakochany.
Nacisk został położony na dostosowanie wyglądu aplikacji do nowych standardów internetowego designu, co udało się wyjątkowo dobrze - aplikacja zarówno genialnie wygląda, jak i nie straciła ducha pierwszego Reedera. Wystarczy rzut oka, by przekonać się, że to ten sam wspaniały program co wcześniej.
Nie ma sensu opisywać szczegółowo wszystkie poszczególne elementy aplikacji, bo każdy, kto zna i korzysta z czytników RSS wie, czego się spodziewać po tego typu programach. Ja skupię się na trzech, które czynią Reedera wyjątkowym dziełem.
Po pierwsze układ i wygląd
Reeder został idealnie rozplanowany. Widać, że zrobił go człowiek, który sam korzysta z aplikacji newsowych na co dzień i doskonale wie, co jest w nich najistotniejsze.
Najważniejszy jest oczywiście tekst źródła; reszta jest pomocniczym dodatkiem, który mamy zauważyć dopiero wtedy, gdy będziemy go potrzebowali.
Z Reedera można korzystać w układzie trzy lub dwukolumnowym. Ja korzystam z tego pierwszego, bo jest on klasyczny i tak się przez lata przyzwyczaiłem. Dwie kolumny to układ znany z urządzeń mobilnych, na ekranach których nie ma zbyt wiele miejsca by wyświetlać więcej.
W trzykolumnowym układzie wizualny rozkład jest perfekcyjny - kolumna techniczna z listą źródeł jest najmniej widoczna, kolumna z listą z tytułem i zajawką tekstu źródła jest nieco bardziej widoczna, by w końcu kolumnę tekstu faktycznego odpowiednio wyeksponować.
Jeśli dodamy do tego perfekcyjny balans pomiędzy tłem, tytułem, zdjęciem głównym, czcionką, a odstępami pomiędzy wierszami, to zrozumiemy dlaczego Reeder jest perfekcyjny.
Po drugie dodatkowe usługi
Nie muszę mieć w czytniku zyliona opcji. Muszę mieć jednak te najważniejsze dla mnie i to dostępne w taki sposób, by pomagały, a nie przeszkadzały. W Reederze mam właśnie to: zintegrowany z tłem pasek z opcjami zachowania/podzielenia się tekstem, który zauważymy dopiero wtedy, gdy go potrzebujemy.
Gwiazdka, Pocket i/lub Instapaper, Evernote, Twitter, Facebook, mail, skopiowanie linka i otworzenie go w domyślnej przeglądarce - to wszystko czego potrzebuję i mam w Reederze odpowiednio dostarczone.
Po trzecie obsługa gestami i skróty
W zasadzie jedyną unikalną opcją Reedera jest obsługa gestami gładzika. To zdecydowanie najprzyjemniejszy sposób korzystania z aplikacji, do której po prawie roku z największym zadowoleniem wróciłem.
To chyba jedyny program komputerowy, z którego korzystam wyłącznie z gestów gładzika, oraz skrótów klawiszowych. Do obsługi każdego innego używam także myszki.
Najważniejszym gestem w Reederze 2 jest gest trzema palcami w lewo, by przejść do kolejnego tekstu. Gestem dwoma palcami w lewo przechodzę do szybkiego podglądu całości tekstu (jeśli jest taka potrzeba). Następnie używam skrótów klawiszowych: T by tweetnąć, M by wysłać mailem, F by wrzucić na Facebooka. Potem C by usunąć z widoku przeczytane pozycje i R by odświeżyć synchronizację. To najlepszy "flow" obsługi programu jaki znam.
Każdy ma w cyfrowym, komputerowym świecie coś ulubionego. Czymś takim jest dla mnie Reeder. Niezmiernie się cieszę, że wrócił w nowej wersji i że wciąż jest wspaniały.