REKLAMA

Google pobłogosławił laptopa HP z Androidem i dotykowym ekranem - wiemy o nim całkiem sporo

Serwis Notebook Italia odkrył bardzo ciekawe wideo, ukryte w czeluściach oficjalnej strony internetowej Hewlett Packard. Można na nim zobaczyć nadchodzącego laptopa o nazwie Slatebook 14 z dotykowym ekranem. Ultrabook? Nie do końca, bowiem urządzenie ma działać na Androidzie.

Google pobłogosławił laptopa HP z Androidem i dotykowym ekranem – wiemy o nim całkiem sporo
REKLAMA

Tak, dobrze przeczytaliście. Firma Hewlett Packard szykuje notebooka z systemem spod znaku zielonego robota. Urządzenie najprawdopodobniej zostało pobłogosławione przez samo Google, ponieważ na wideo promocyjnym można zobaczyć, że Slatebook 14 będzie miał pełny dostęp do sklepu Play, a tym samym aplikacji firm trzecich oraz wszystkich aplikacji od Google, czyli Gmail, Mapy i wiele więcej. Gdyby Google’owi nie podobało się nowe urządzenie, to najprawdopodobniej zablokowałby dostęp do programów i sklepu z nimi.

REKLAMA

Laptop ma być wyposażony w 14-calowy ekran o rozdzielczości Full HD 1920 x 1080 pikseli, czterordzeniowy układ Nvidia Tegra 4 lub Tegra 1k, 2 GB pamięci RAM oraz najważniejsze moduły łączności, w tym Wi-Fi oraz Bluetooth. Oprócz tego producent przyszykował trzy porty USB, ale nie wiadomo w jakim standardzie oraz wyjście HDMI. Na filmie widać także wejście na kartę SIM, więc z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że w urządzeniu nie zabraknie także modułu 3G to łączenia się z Internetem poza granicami jakiegokolwiek WiFi.

hp_slatebook_14_7_touchscreen

HP Slatebook nie został jak na razie w żaden sposób zapowiedziany, więc nie znamy ani jego ceny, ani daty premiery, ale skoro wideo pojawiło się na oficjalnej stronie producenta, to wyraźnie widać, że coś jest na rzeczy.

Premiera laptopa najprawdopodobniej jest już bliska. Ale czy takie urządzenie ma sens?

W świecie technologii istnieje pewnego rodzaju moda na umieszczanie Androida wszędzie, gdzie się tylko da. Były już lodówki z tym systemem, inne laptopy, pralki, kuchenki oraz aparaty fotograficzne. Te ostatnie dziwią najmniej jeśli weźmie się pod uwagę, że zielony robot był początkowo przygotowywany właśnie z myślą o urządzeniach do robienia zdjęć i kręcenia filmów. Ale już pralka, lodówka czy nawet gogle narciarskie mogą budzić pewne wątpliwości. O ile w pierwszych dwóch produktach Android jest pewnie po to, aby urządzenie dobrze współpracowało ze smartfonami, o tyle okulary dla narciarzy to nic innego, jak bajer, który wcześniej nie miał większego sensu. Dopiero zapowiedź Android Wear, czyli systemu specjalnie przygotowanego na potrzeby technologii ubieralnych sprawiła, że tego typu sprzęt ma szansę wyswobodzić się z kajdan ciekawostki i stać się pełnoprawnym i przede wszystkim funkcjonalnym urządzeniem.

hp_slatebook_14_1

HP Slatebook 14 nie jest pierwszym laptopem z Androidem. Wcześniej w ofertach producentów pojawiały się już tego typu urządzenia. Wystarczy chociażby wspomnieć model Platinet Omega 13,3” czy też Samsunga z dwoma systemami – Windowsem i Androidem, który pozwalał na błyskawiczne przełączanie się między jednym i drugim oprogramowaniem. Ich kariera na rynku technologicznym raczej nie przypomina kariery Justina Biebera czy nawet Shakiry. Powiedziałbym raczej, że były to produkt jednego hitu, o których wszyscy szybko zapomnieli. Jednak w sporej większości miały one kluczową wadę, której nie ma urządzenie od HP – brak ekranu dotykowego.

Interfejs Androida powstał z myślą o dotyku.

Nie jest to w żaden sposób odkrywcze stwierdzenie, to po prostu fakt. Obsługiwanie go przy pomocy myszki i klawiatury albo nie daj Boże touchpada (nie cierpię touchpadów!) mijałoby się z celem i z wygodą miałoby tyle wspólnego, co jazda na rowerze bez siodełka z Polski do Wielkiej Brytanii.

hp_slatebook_14_2

Jednak dotykowy ekran w HP Slatebook 14 niewiele zmienia w moim podejściu do tego sprzętu. Nie sądzę, żeby stał się hitem na miarę Chromebooków, które odpowiadają aż za 21 proc. wszystkich sprzedawanych laptopów. Głównie dlatego, że upychanie Androida gdzie tylko się da, nie ma najmniejszego sensu. Przykład Apple świetnie pokazuje, że nie chodzi o to, aby wszędzie mieć to samo, ale o to, żeby dwa systemy – mobilny i desktopowy – świetnie ze sobą współpracowały. Podział jest prosty – iOS na smartfonach oraz OS X na komputerach.

Tymczasem Google zachowuje się jak ślepiec w labiryncie pełnym przeszkód.

Z jednej strony cały czas rozwijany jest Android, który systematycznie buduje swoją pozycję i ma coraz większą przewagę nad konkurentami w przypadku urządzeń mobilnych. Z drugiej strony jest Chrome OS, który po początkowych problemach zdobywa grono miłośników, a urządzenia z tym systemem sprzedają się coraz lepiej. Kolejnym krokiem powinna być lepsza integracja Androida i Chrome OS, na wzór Apple’a i rozwijanie aplikacji webowych dla tego drugiego. Dlatego też kompletnie nie rozumiem takich urządzeń, jak właśnie HP Slatebook 14. Jeśli laptop rzeczywiście został zatwierdzony przez Google’a, to internetowy gigant sam zaczyna tworzyć sobie konkurencję i podkopuje swoje pozostałe biznesy.

hp_slatebook_14_4_cover_fondo

Na dodatek Google wprowadza zamieszanie wśród użytkowników.

Już wcześniej pojawiały się pogłoski, według których Android 5.0 ma być lepiej przystosowany właśnie do pracy na laptopach. Załóżmy, że tak właśnie by się stało i kolejny zielony robot będzie co najmniej nieźle działać na notebookach. Wejdźmy w rolę klienta, który ma smartfona z Androidem i teraz chciałbym kupić niewielkiego, lekkiego laptopa, który posłużyłby mu przede wszystkim do konsumowania treści i od czasu do czasu do nieskomplikowanej pracy. Co ma w tym momencie wybrać – Androida czy Chrome OS? Który system będzie szybciej rozwijany z myślą o komputerach? Który jest lepszy? Który lepiej będzie współpracował z telefonem? Który jest dla firmy priorytetowy jeśli chodzi o komputery? Pytań rodzi się naprawdę wiele.

REKLAMA

O ile jeszcze rozumiem tzw. laptopy konwertowane, czyli w praktyce tablety z dołączaną klawiaturą, bo taki sprzęt można zabrać ze sobą w podróż, zostawiają połowę w domu lub usiąść z nim na kanapie, tak produkowanie tradycyjnych laptopów z Androidem nie ma dla mnie najmniejszego sensu. Jednocześnie mam przez to wrażenie, że Google nie ma większego planu działania w przypadku tego typu urządzeń. Mamy Chrome OS, to spróbujmy jeszcze z Androidem, może coś z tego wyjdzie – tak to właśnie odbieram.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA