REKLAMA

Sharp LE857: Monstrualny monitor stworzony przez inżynierów - recenzja Spider's Web

Są telewizory i jest Sharp. Japończycy poszli w swoim własnym kierunku jeśli chodzi o produkcję ekranów i dziś choć są z tyłu, to... są z przodu. Taki też jest Sharp LE857, którego mieliśmy okazję przetestować.

Sharp LE857: Monstrualny monitor stworzony przez inżynierów – recenzja Spider’s Web
REKLAMA

Niedawno testowałem Panasonica WT60 i podkreślałem, że Japończycy do telewizorów podchodzą od strony technologicznej. Skupiają się na parametrach obrazu pomijając takie... detale jak wygląd. O ile w przypadku Panasonica wzornictwo od kilku lat posuwa się do przodu, to w przypadku Sharpa do tej pory telewizory były bardzo zwykłe. Tak naprawdę dopiero w tym roku Sharp stara się gonić konkurencję. Niestety do grupy ucieczkowej jaką jest Sony i Samsung jeszcze mu daleko. Ale dogonił peleton i to należy uważać za sukces.

REKLAMA
Sharp LE857 60LE857 test recenzja 20

Solidna konstrukcja

Sharp LE857 mimo starań nie urzeka wyglądem. Urzeka rozmiarami. Potężne telewizory Sharpa to to, co lubię najbardziej. W tym roku w ofercie producenta znalazł się nawet 90-calowy gigant. A testowany model LE857/LE855 dostępny jest w rozmiarach 60, 70 i 80 cali. Ja miałem przyjemność spotkać się tylko z najmniejszym z modeli, ale to i tak potężny rozmiar. Jeśli chcecie sprawdzić jak prezentowałby się w Waszym pokoju to Sharp przygotował specjalną aplikację na smartfony, wykorzystującą rozszerzoną rzeczywistość (z ang. augmented reality). Każdy może przymierzyć sobie ten i inne modele do swojego salonu.

Konstrukcja LE857 jest solidna i przy montażu czuć jego wagę. Telewizor waży 40 kilogramów pomimo tego, że Sharp w tym roku zdecydował się zrezygnować z tylnego podświetlenia diodami LED i tak jak w przypadku większości telewizorów na rynku zastosować krawędziowe podświetlanie. Telewizor ma, jak na Sharpa, stosunkowo cienką ramkę wykonaną z plastiku i aluminium. Wygląda to nieźle, podobnie zresztą jak podstawka. Co zapewne ważne dla wielu użytkowników to możliwość obracania telewizora na podstawce. W tak dużych modelach jest to raczej rzadkość.

Trudno mówić tu jednak o zachwytach nad wzornictwem. Nie ma tu uroku Sony W905, czy półksiężyca z Samsunga F8000. Na szczęście telewizor nie wygląda też jak z A.D. 2002. W dużym pokoju będzie wyglądał więc przyzwoicie, ale nie będzie też jego ozdobą.

Inżynieria genetyczna – Wi-Fi, okulary 3D, pilot

Po raz kolejny podkreślę, że japońskie urządzenia projektowane są przez inżynierów, a nie adeptów akademii sztuk pięknych. Ma to swoje zalety, ale ma też wady. Pierwszy raz zdziwimy się korzystając z Sharpa LE857 jeszcze przy montażu, gdy w pudełku z telewizorem znajdziemy mały klucz USB. Nie jest to niestety pendrive z materiałami demonstracyjnymi – to adapter Wi-Fi. Tak w potężnym telewizorze z jakiegoś powodu nie umieszczono modułu Wi-Fi w środku. Mamy więc moduł, który zajmuje nam jedno ze złączy USB. Konkurencja odeszła od takiego rozwiązania już w większości modeli na rok 2011. Sharp na takie zmiany reaguje jednak powoli.

W pudełku nie znajdziemy także okularów 3D. Aktywne okulary do telewizorów Sharpa nie należą do najtańszych, a w zestawie zabrakło chociażby jednej pary. W sumie jeśli dzięki temu telewizor jest kilkaset złotych tańszy to może i lepiej. Aczkolwiek dopiero na tak dużym ekranie oglądanie 3D w domu ma dla mnie sens i przynosi ciekawe efekty.

W zestawie jest za to pilot. Niestety na pilota też będę narzekał. Konstrukcje pilotów Sharpa nie były zbyt rewelacyjne, ale ten dołączony do LE857 jest zaprzeczeniem ergonomii. To potężne ustrojstwo ze słabo rozmieszczonymi przyciskami. Z pewnością nie jest on wygodny w użyciu. Ale ze względu na to, że Sharp nie może pochwalić się zbyt wieloma technologicznymi nowinkami będzie on nam raczej służył jedynie do uruchamiania telewizora i wstępnej konfiguracji.

60-cali przyjemności

Jest jednak rzecz, dla której kupuje się LE857. To element, dla którego warto poświęcić wygląd, pilota i mulitmedia, o których nieco później. To także dobry powód, by wyjąć z portfela 10 tysięcy zł. Mowa oczywiście o jakości obrazu. Nie ma tu cukierkowatych kolorów, jak w przypadku telewizorów LCD Samsunga. Mamy potężny ekran i fenomenalny obraz, z którym konkurować może tylko Sony W9 i najlepsze plazmy Samsung F8500, czy ekrany plazmowe Panasonica. Technologia Quattron, czyli dodatkowy żółty subpiksel robi swoje. Mamy więc głębię doskonale znaną z Sharpów i dość naturalne kolory. Dużą zaletą jest zastosowanie półmatowej matrycy. Dzięki temu telewizor nie błyszczy się w słońcu, jak większość konkurencyjnych modeli.

Obawy można było mieć odnośnie podświetlania telewizora. Krawędziowe telewizory Sharpa nie słynęły z równomierności, zwłaszcza tańsze modele posiadały olbrzymi clouding, czyli jasne poświaty na czarnym tle. Podświetlanie LE857 nie jest perfekcyjne (widać na zdjęciu białej planszy), ale za to clouding przynajmniej w testowym modelu był praktycznie niewidoczny. To naprawdę sukces przy tak dużej przekątnej. Mam nadzieje, że model 80-calowy może się również pochwalić takimi możliwościami.

Naturalność Sharpa i pół-matowa matryca powodują, że polecił bym LE857 wszystkim posiadaczom starszych plazm, którzy chcieliby przesiąść się na telewizory LCD. Sharp naprawdę wykonał świetną robotę i po kalibracji telewizor ten będzie sprawiał użytkownikowi wiele radości.

Dla mnie osobiście świetne było to, że w oświetlonym pokoju mogłem cieszyć się "Ojcem Chrzestnym" z pełnymi detalami. Spędziłem naprawdę kilka miłych wieczorów delektując się obrazem na LE857. Do kinowych wrażeń na tym Sharpie nie potrzeba rolet czy zgaszonych świateł. Zasiadamy wygodnie z rodziną wieczorem i cieszymy się bardzo dobrym obrazem.

Nie Smart TV

Jeśli liczyliście, że Sharp zrewolucjonizował swoją platformę Smart TV to jesteście w błędzie. Doczekaliśmy się zaledwie zmian w interfejsie, choć... to też zależy od modelu. LE857 swój ekran główny, jeśli mnie pamięć nie myli, bierze z modeli dedykowanych rynkowi japońskiemu. Inne modele posiadają interfejs, przy którym pracowała firma Loewe.

Jedyną aplikacją wartą uwagi jest YouTube, który działa prawidłowo, czyli tak jak u pozostałych producentów. Mamy więc możliwość łatwego przesyłania filmów (a raczej odnośników) z urządzeń mobilnych do telewizora, tak jak to jest w przypadku Google Chromecast.

Na tym Smart TV Sharpa się w zasadzie kończy. No, jest kilka mniejszych aplikacji, ale nie ma zapowiadanych jeszcze w marcu polskich aplikacji. Miała pojawić się m.in. Ipla i jak na razie cicho sza.

Jest też odtwarzacz multimediów z dysków i urządzeń w naszej sieci domowej. Nie uległ on wizualnym zmianom od rozwiązań z lat ubiegłych. Plusem jest płynność i stabilność działania, której brakowało modelom sprzed roku czy dwóch. Teraz odtwarzacz multimediów działa naprawdę nieźle.

Także w interfejsie telewizora nie spodziewajcie się zmian - to wciąż to samo techniczne menu. Pozwala na szereg ustawień ale trudno mówić o intuicyjności obsługi.

Wspaniały, gigantyczny… monitor

Sharp LE857 to prawdziwy flagowiec w stajni Japończyków. Miano najwyższego modelu w rodzinie zdobył nie tylko ceną ale osiągami. Obraz jest naprawdę bardzo dobry, a telewizor niezwykle uniwersalny, co zawdzięcza swojej pół-matowej matrycy. Robi wrażenie wielkością i jakością obrazu, jednak nie należy do najpiękniejszych telewizorów. Trudno też mówić o platformie Smart TV. Na dziś  jest to wyłącznie YouTube. Przy niezbyt wygodnym pilocie, obsługa przeglądarki internetowej nie jest czymś, co chcielibyśmy spróbować.

Sharp LE857 60LE857 test recenzja 26
REKLAMA

Sharp to dobry telewizor, a właściwie monitor. To wyświetlacz dla treści, a nie magazyn treści jak na przykład telewizory Samsunga. LE857 jest telewizorem, który należy więc zakupić świadomie. Jeśli posiadamy kolekcję filmów na blu-ray, dużo miejsca w pokoju oraz zasobny portfel, to model ten będzie naprawdę doskonałym wyborem. Oczywiście nie oczekując tego, że będzie to Smart TV. Mając mniejszy budżet, możemy skusić się na zeszłoroczny model LE840, który obecnie kosztuje już nieco ponad 6 tysięcy, a wciąż oferuje niezłe parametry.

Mnie LE857 urzekł swoimi rozmiarami. Nie jest to najlepiej wyposażony model na rynku. Nie jest też najtańszy. To jednak jeden z najlepszych telewizorów, jeśli chodzi o jakość obrazu na rynku. Warty uwagi zwłaszcza, gdy poszukujemy dużego ekranu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA