REKLAMA

Chodzą plotki, że Google przygotowuje serwis do agregowania wszystkiego

Według najnowszych doniesień z serwisów zajmujących się Google'em, firma przygotowuje całkowitą nowość o nazwie Mine (kopalnia). Miałby on być zintegrowanym z Google+ agregatorem... przedmiotów. Wszystkiego, co się posiada, posiadało lub chciałoby się mieć. To interesujące i ciekawe plotki.

Chodzą plotki, że Google przygotowuje serwis do agregowania wszystkiego
REKLAMA

Google Mine podobno jest już w wewnętrznych testach, a oprócz wersji webowej przygotowano też na wstępie aplikację na Androida. Do Mine będzie można dodawać przedmioty w kategoriach takich, jak "miałem, pożyczony, chciałbym mieć, zgubiłem", oceniać je i pisać recenzje, dzielić się ze znajomymi na Google+ i rekomendować w ten sposób czy wyszukiwać w katalogu ogólnym i znajomych.

REKLAMA

Miałaby to być wielka, społecznościowo-prywatna biblioteka przedmiotów. Strasznie dziwny, ale i intrygujący pomysł.

Dziwny, bo kto tak naprawdę prowadzi czy prowadził w sposób analogowy spis posiadanych rzeczy? Tak właściwie, to po co?

google_mine

Jednak w tym szaleństwie jest metoda. Wchodzisz na Amazon, Empik czy inną stronę, coś ci się podoba, ale chcesz zastanowić się nad kupnem i poznać opinie. Dodajesz przedmiot do Mine, sprawdzasz czy ktoś z twoich kręgów go ma i jak ocenia. Albo katalogujesz książki czy płyty, śledzisz w Mine, co komu pożyczyłeś. Nie na dedykowanych serwisach sklepów na listach życzeń czy w specjalnie do tego przeznacznych agregatorach tematycznych, ale w jednym miejscu, w Mine.

REKLAMA

Po co to Google'owi? Żeby zarabiać. Jeśli Mine by się przyjął, mógłby zastąpić wszelkie aplikacje typu Fancy czy nawet Pinterest w kategorii ładnych przedmiotów. Google mógłby zintegrować Mine z działającą w wybranych krajach porównywarką cenową, w której umieszcza reklamy, z zewnętrznymi sklepami i mapami, a nawet zagrozić w ten sposób Amazonowi, który jest świetną biblioteką z ocenami i recenzjami od społeczności. Mógłby też napędzać sobie ruch w Google+, tak że nawet przewidywania, iż w 2016 roku będziemy dzielić się treściami chętniej przez Google+ niż przez Facebooka, zaczynają wydawać się prawdopodobne.

Google Mine mógłby być wielkim sukcesem lub wielką klapą. Może nie ma go wcale, ale doniesienia pasują idealnie do obrazu Google'a, który powoli zagarnia kolejne dziedziny nie tylko internetu, ale i życia w "rzeczywistości", tego fizycznego.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA