Ultrabook Samsung Series 9 900X3C - recenzja Spider's Web
Ultrabook Samsung Series 9, konkretnie model 900X3C, to ślicznie wyglądająca maszyna. Jest to jeden z najcieńszych i najlżejszych komputerów przenośnych na rynku, i to nie tylko w swojej klasie cenowej. To klasyczny laptop bez ekranu dotykowego z którego korzystam już ponad pół roku. Zdecydowałem się po tym czasie podzielić swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami.
Poniższy tekst to subiektywna recenzja, a nie laboratoryjny test. Dlatego chcę na początku zaznaczyć w jakich warunkach przez ostatnie pół roku komputer był wykorzystywany i z jakim założeniem go kupiłem. Z początku szukałem laptopa, który sprawdziłby się zarówno jako przenośne narzędzie pracy, jak i maszyna do gier. Szybko jednak zrezygnowałem z poszukiwań uniwersalnego komputera przenośnego, bo coś takiego po prostu nie istnieje i skupiłem się na nowym laptopie jako wyłącznie narzędziu do pracy.
Wybór komputera
Jako swoją “konsolę” do gier zostawiłem pod biurkiem wysłużony, ale sprawny stacjonarny komputer PC. A ponieważ nie zajmuje się obróbką grafiki w pakiecie Adobe, nie składam też na komputerze filmów i nie tworzę muzyki, wydajność nowego laptopa pod obciążeniem miała dla mnie drugorzędne znaczenie. To, czego wymagałem od komputera to niezły czas pracy na baterii, maksymalnie niska waga i kompaktowe wymiary. Z początku byłem skłonny kupić Asusa z serii Zenbook, ale pod koniec zeszłego roku wystąpiły spore problemy z dostępnością wybranego przeze mnie modelu. Wtedy moją uwagę przykuł właśnie ten ładny i atrakcyjny Samsung z serii dziewiątej.
Moja praca opiera się głównie na pisaniu, więc komputer miał w założeniu służyć głównie do przeglądania sieci, tworzenia treści w Dokumentach Google i okazjonalnego korzystania z pakietu Microsoft Office. Od czasu do czasu chciałem obejrzeć na nim film i posłuchać w tle muzyki. A ponieważ z tymi zadaniami radzą sobie nawet kilkuletnie budżetowe laptopy, wybór komputera uzależniłem od innych parametrów niż osiągi w benchmarkach - głównie wspomnianych wymiarów, wagi i czasu pracy na baterii. Chciałem koniecznie sprzęt z systemem Windows, niezłą klawiaturą i dobrym gładzikiem, ekranem wielkości 13,3”, dobrą rozdzielczością, procesorem i5, układem Intela HD 4000 i dyskiem SSD.
Samsung Series 9 spełnił wszystkie te warunki. Ale chociaż to komputer ultramobilny i przenośny, to laptop znacznie częściej służy mi w domu. Wygospodarowałem na biurku miejsce w którym komputer kładę, a następnie podpinam do niego oba posiadane monitory i wszystkie potrzebne peryferia - klawiaturę, bezprzewodową mysz, głośniki, kabel Ethernet, hub USB i kabel zasilający. Po wygaszeniu ekranu w samym laptopie można pracować na nim dokładnie tak, jak na stacjonarnym sprzęcie. Z tą różnicą, że w ciągu kilkunastu sekund jestem w stanie spakować go do pokrowca, włożyć do torby i wyjść z domu na ogród lub na miasto i dalej kontynuować pracę, tylko już na mniejszym ekranie.
Wygląd zewnętrzny
Laptop wygląda po prostu świetnie i elegancko. Posiada obudowę typu unibody wykonaną z aluminium. Minusem tego rozwiązania jest brak wymiennego akumulatora i ograniczone możliwości wymiany podzespołów. Kolor komputera to czarny mat, zarówno na zewnątrz jak i w środku po otwarciu pokrywy. Na klapie potrafią zebrać się odciski palców, ale nie bardziej niż u konkurencji. Jedynie kanty komputera zostały zeszlifowane do srebrnego koloru, co tylko polepsza jego wygląd. Przy gładziku jest lekkie wgłębienie, które ułatwia podnoszenie klapy.
Komputer jest nie tylko ładny, ale też straszliwie lekki. Jego waga to mniej niż 1,2kg, dzięki czemu jest jednym z najlżejszych sprzętów w swojej klasie wyprzedzając przy tym nawet MacBooka Air, ważącego 1,35kg. Bez problemu można utrzymać go w ręku chwytając obudowę dwoma palcami. Imponująca jest też jego grubość, która wynosi zaledwie 13 mm w najgrubszym miejscu. Dla zobrazowania: to sporo mniej niż paczka papierosów, a na boku ledwo co mieści się pełnowymiarowy port USB. W dniu premiery produkt Samsunga pod względem wagi i gabarytów w swojej klasie był bezkonkurencyjny, a i do teraz niewiele się w tej materii zmieniło.
Wykonanie jest bardzo dobre i w niczym nie przypomina plastikowych smartfonów Samsunga. Aluminiowa obudowa mimo niskiej wagi i wymiarów jest bardzo sztywna, sprawia solidne wrażenie, nie ugina się i nie trzeszczy podczas pracy. Na spodzie znajdują się cztery gumowe nóżki oraz śruby pozwalające dostać się do środka sprzętu, ale nie miałem potrzeby tam nigdy zaglądać. Oprócz śrub na spodzie urządzenia znajdują się dwa wloty powietrza. Pozwoliło to na zastosowanie dwóch wentylatorów zamiast jednego, co redukuje hałas podczas pracy. Ciepłe powietrze wydmuchiwane jest natomiast przez dwa dyskretne otwory z tyłu laptopa.
Porty, wyjścia i wejścia
Trzeba to przyznać: ilość zastosowanych w komputerze portów to absolutne minimum. Dla mnie ich ilość jest wystarczająca, ale nie obyło się bez kompromisów. Po lewej stronie znajduje się wejście na kabel Ethernet (podłączany przez dołączaną w zestawie przejściówkę), wyjście na monitor lub telewizor przez microHDMI, port USB 3.0 oraz wejście na kabel zasilający. Po prawej zaś znajduje się wyjście miniVGA (przejściówka nie jest dołączona w zestawie i naprawdę trudno ją kupić), wyjście minijack na słuchawki lub głośniki oraz port USB 2.0.
Tutaj muszę nieco zganić Samsunga, który pożałował przejściówki na drugi monitor i drugiego portu USB 3.0 w komputerze tej klasy i z tej kategorii cenowej. Problem z USB polega na tym, że tylko USB w trzeciej wersji pozwala na ładowanie innych sprzętów podczas gdy komputer jest wyłączony lub uśpiony. Podłączając urządzenia mobilne do komputera będącego w torbie poza domem w celu doładowania akumulatora muszę zawsze się upewnić, że otworzyłem pokrowiec z dobrej strony i wybrałem dobry port. Nie da się też z tego powodu ładować dwóch urządzeń jednocześnie.
Inna sprawa, że dla wielu osób 2 porty USB to bardzo mało. I przyznam, że chętnie widziałbym ich więcej. W domu korzystam co prawda z huba USB, do którego podłączam wszystkie sprzęty, dyski, pendrive’y i kable, ale poza domem są sytuacje, gdy tego jednego portu brakuje. I tak wyposażyłem się z tego powodu w bezprzewodową mysz na Bluetooth, a z internetu korzystam poprzez MiFi, a nie podłączany przez USB modem. Czasem jednak jestem zmuszony do żonglerki kablami, gdy przenoszę dane z różnych urządzeń na pendrive’y i dyski.
Kompromisy związane z wymiarami
Przyczepić można się do upchania portów obok siebie. Doskonale rozumiem, że wymuszone jest to kompaktowymi wymiarami komputera (313,3 x 217,6 x 13,02 mm), ale nie da się zaprzeczyć, że ich układ wyklucza podłączenie większego pendrive’a jednocześnie ze sporych wymiarów przejściówką HDMI-microHDMI. Co gorsza, port USB 3.0 jest przy samym gnieździe zasilania, i zdarzały się sytuacje, gdy musiałem odłączyć zasilacz w celu zgrania danych.
Jak jednak wspomniałem, to kompromis związany z minimalnymi gabarytami komputera. Po prostu trzeba pamiętać, że wybierając Samsunga Series 9 należy kupując akcesoria i kable zwracać na to uwagę. Najlepiej zresztą przed zakupem przymierzyć wtyczki. Do komputera nie pasują najprostsze i najtańsze przejściówki microHDMI na HDMI (takowej Samsung również nie dodaje w zestawie) dlatego musiałem się wyposażyć w specjalny kabel. Niemniej jednak układ portów nie jest dyskwalifikującą wadą komputera.
Ostatnią rzeczą, o której warto wspomnieć, jest czytnik kart pamięci. Znajduje się on na prawym boku urządzenia, w połowie jego długości. Kryje go chowająca się podczas umieszczania karty zaślepka. Z początku problematyczne było dla mnie to, że aby włożyć kartę SD w czytnik, trzeba lekko unieść laptopa. Po prostu laptop jest tak cienki, że nie ma szans umieścić karty pod odpowiednim kątem. Dodatkowo unosić komputer w celu włożenia karty trzeba ostrożnie, aby nie wyłamać kabli podłączonych po lewej stronie. Na szczęście po kilku dniach przestaje to przeszkadzać.
Świetny ekran
Korzystam w domu z dwóch monitorów, ale laptop to jednak w założeniu sprzęt przenośny. Na szczęście na ekran w Samsungu Series 9 naprawdę nie ma co narzekać. Co najważniejsze, jest on matowy i ma świetne kąty widzenia. Jego wielkość to 13,3 cala z bardzo małą, czarną i dyskretną ramką dookoła. Klapę podnieść można wygodnie jedną ręką, a kąt odchylenia ekranu wynosi 153 stopnie. Odwzorowanie kolorów jest w porządku, kontrast dobry, a widoczność ekranu w słońcu także jest zadowalająca - chociaż wymaga oczywiście ustawienia najwyższej jasności, co kiepsko wpływa na czas pracy na baterii.
Nie miałem jednak nigdy przez pół roku korzystania z komputera problemu z odczytaniem tekstu na ekranie. Rozdzielczość to 1600 na 900 punktów, co uważam za bardzo rozsądną wartość. Co prawda Asus w serii Zenbook przy 11,6 i 13,3 calach wykorzystuje nawet rozdzielczość HD 1080p, ale paradoksalnie lepszy parametr wcale nie przekłada się na większy komfort pracy. W przypadku Samsunga przestrzeń robocza jest i tak spora, ale elementy interfejsu systemu Windows mają rozsądne wymiary. W wyższej rozdzielczości na takiej powierzchni ekranu interfejs klasycznych aplikacji byłby już zbyt mały.
Series 9 został zaprojektowany i wypuszczony na rynek jeszcze przed premierą Windowsa 8 i jak można się spodziewać, nie posiada ekranu dotykowego. Dla mnie jest to paradoksalnie zaleta. Porównując specyfikację komputerów innych firm posiadających wersje z ekranem klasycznym i dotykowym zauważyłem, że wersje przystosowane do miziania palcami są nieco grubsze i droższe - a ponieważ od komputera wymagałem jak najmniejszych wymiarów i wagi, to dotykowy ekran by ją tylko niepotrzebnie zwiększał. Niestety musiałem zrezygnować z funkcji automatycznego dostosowania intensywności podświetlenia ekranu względem warunków otoczenia, gdyż nie działała ona zbyt dobrze.
Klawiatura i gładzik
Klawiatura ma nieco za niski skok, ale nadrabia to dobrze reagującym na warunki otoczenia automatycznym podświetleniem (w przeciwieństwie do ekranu). Pisanie nie ma prawa być tak wygodne jak na zwykłej klawiaturze mechanicznej o wysokim skoku, ale i tak jest nieźle. Po kilku dniach przyzwyczaiłem się do niskiego skoku, ale klawisze mogłby być nieco bardziej chropowate. Dla wielu osób zaletą klawiatury będzie to, że jest bardzo cicha. Sam zdecydowanie wolę słyszeć mechaniczny stukot klawiszy, ale wiem, że jestem w mniejszości.
Układ klawiatury jest standardowy. Nieco małe są klawisze strzałek. Jak w każdym laptopie, tak i w Samsungu obecny jest klawisz Fn. Pozwala on na szybkie uruchomienie menu ustawień, zmiany jasności, przełączenia się na zewnętrzny monitor, wyłącznie gładzika, zmianę głośności, jasności, włączenie trybu cichego oraz zarządzania siecią bezprzewodową. W Seires 9 klawisz Fn znajduje się po lewej stronie klawiatury, na prawo od Ctrl. Szkoda tylko, że brakuje drugiego takiego klawisza po prawej stronie. Przydatny byłby zwłaszcza do wywoływania jedną dłonią przycisków Home/End, które są niezastąpione podczas pracy nad większym tekstem.
Pod klawiaturą znajduje się TouchPad, która ma sporą, nie do końca gładką (i nie zbierającą odcisków palców) powierzchnię i jest bardzo dokładny. Co mi się podoba, to możliwość lekkiego tapnięcia w gładzik w celu wywołania lewego kliknięcia. Strasznie nie lubię płytek dotykowych, w których za każdym razem trzeba użyć większej siły i faktycznie kliknąć. Środkowe “kliknięcie” i przewijanie góra/dół odbywa się natomiast poprzez odpowiednio tapnięcie i przesunięcie dwoma palcami jednocześnie. Oprócz tego gładzik obsługuje kilka prostych gestów, jak np. minimalizowanie okien i otwieranie okna mój komputer. Można również przesuwając palcem od lewej i od prawej strony wywoływać menu systemu Windows 8 lub przełączać się między trybem Modern i pulpitu.
Podzespoły i wydajność
Jak wspomniałem, przy zakupie niezbyt interesowała mnie wydajność komputera, dlatego skupiłem się na jego aspektach użytkowych, nie wynikach benchmarków. Niemniej jednak warto wyliczyć, że w środku podstawowej wersji znajduje się niskonapięciowy, dwurdzeniowy i czterowątkowy procesor Ivy Bridge Intel Core i5 3317U o taktowaniu od 1,7 GHz do 2,6 GHz. Dopełnia go 4 GB pamięci RAM oraz układ Intel HD 4000 wraz z dyskiem SSD o pojemności 128 GB. Specyfikację dopełnia moduł Wi-Fi 802.11 w standardzie a/b/g/n z Intel WiDi oraz Bluetooth 4.0. W sprzedaży są także wersje z lepszym procesorem (Intel i7), większą ilością pamięci RAM (8 GB zamiast 4 GB) oraz o większej pojemności dysku SSD (256 GB). Pełną specyfikację znajdziecie na stronie producenta.
Jeśli chodzi o dysk, to mi on w zupełności wystarcza, chociaż czasem śmieję się, że mam więcej wolnej pamięci na Dropboxie niźli w komputerze. Uczulam też zainteresowane komputerem osoby na to, że SSD 128 GB dla użytkownika ma tylko ok. 100 GB przestrzeni, ponieważ część zajmuje partycja Recovery. Można oczywiście ją usunąć, ale nie zdecydowałem się na to. Komputer, tak jak większość Ultrabooków, nie ma napędu CD, dlatego nie chcę sobie odbierać możliwości przywrócenia go do ustawień fabrycznych za pomocą kilku kliknięć. W razie braku przestrzeni na zdjęcia, dokumenty i multimedia można dokupić dysk zewnętrzny i podłączyć go przez USB 3.0, bądź wybrać wersję komputera z dyskiem 256 GB.
Nie pisałem jeszcze o jednym bardzo ważnym aspekcie w ocenie Ultrabooka, jakim jest czas pracy na zasilaniu bateryjnym (w przypadku Series 9 jest to 4-komorowy akumulator 44Wh). Nie ma co się czarować: nie jest on imponujący. W zależności od wykonywanych czynności, laptop po pół roku podczas pracy nad tekstem i przeglądaniu internetu przez Wi-Fi wytrzymuje od 4.5 do 6 godzin. W razie potrzeby wydłużenia tego czasu można włączyć specjalny tryb, który nieco zmniejsza wydajność komputera i wycisza wiatraki oraz pobawić się z ustawieniami trybu zasilania w Panelu Sterowania Windowsa, gdzie domyślnym wyborem jest “Tryb zoptymalizowany przez firmę Samsung”.
System i software
Na koniec recenzji zostawiłem oprogramowanie, ponieważ tak naprawdę nie ma się tutaj nad czym rozwodzić. Komputer trafił do sprzedaży wraz z 64 bitowym Windowsem 7 w edycji Home. Pod koniec zeszłego roku można go było zaktualizować do Windowsa 8 za promocyjną kwotę 69zł, co też uczyniłem. Update systemu operacyjnego Microsoftu przebiegł bez najmniejszego problemu, chociaż do tej pory nie przekonałem się do kafelków i korzystam wyłącznie z trybu klasycznego pulpitu.
Producenci komputerów przyzwyczaili nas do obecności masy tzw. bloatware, czyli zbędnego, preinstalowanego oprogramowania zabierającego cenne miejsce na dysku i pożerającego zasoby. W przypadku Samsunga nie było tego wiele. Miłym dodatkiem jest Microsoft Office Starter (Word i Excel), który zachowałem nawet po przejściu na Windows 8. Program do automatycznej aktualizacji sterowników działa dobrze, a uruchamiana poprzez klawisze Fn+F1 aplikacja Easy Settings pozwala na szybką konfigurację kilku istotnych funkcji. Samsung dostarcza nawet swoje własne, autorskie “Menu Start”.
Producent laptopa oprócz trybu Silent Mode nieco zmodyfikował ustawienia systemu celem skrócenia czasu potrzebnego na uruchamianie komputera. System faktycznie bootuje się się kilka-kilkanaście sekund i jest po chwili gotowy do pracy. Komputera jednak praktycznie nie wyłączam, a restartuję wyłącznie gdy wymagają tego aktualizacje systemu. Wszystko ze względu na genialny tryb uśpienia. Nie jest to klasyczna hibernacja, dzięki czemu uśpienie i wybudzenie komputera trwa dosłownie chwilę - nawet krócej, niż włączenie zewnętrznego monitora. Akumulator przy tym w ciągu całego dnia nie rozładowuje się bardziej, niż kilka procent.
Wrażenia po pół roku
Niewątpliwą zaletą Samsunga Series 9 oprócz wagi i wymiarów jest bardzo dobre wyważenie. Urządzenie nie przechyla się “na plecy” podczas trzymania na kolanach, co jest ogromną przewagą klasycznego laptopa nad komputerami typu convertible. W komputerach hybrydowych wszystkie podzespoły są umieszczone pod ekranem, przez co znacznie bardziej się on trzęsie i łatwiej przewraca. Po pół roku zawiasy nadal chodzą lekko i płynnie, a w autobusie komputer raczej się sam nie otwiera.
Owszem, 900X3C nie jest on demonem wydajności i zdarzają mu się okazjonalne przywieszki, zwłaszcza gdy odpalę w tle mnóstwo aplikacji i na obu monitorach będą okna przeglądarki z wieloma kartami wypchanymi elementami Flash. Okazjonalne zwolnienia zdarzają się jednak głównie podczas gdy system Windows aktualizuje się w tle. Szybki (trwający kilkanaście sekund) reboot rozwiązuje niemal każdy problem. Komputer pracuje natomiast bardzo stabilnie i nie przypominam sobie ani jednego ekranu BSOD.
Laptop stojący przez 12 godzin pod ścianą pracując na dwóch zewnętrznych monitorach potrafi się nagrzać na tyle, że ciepło jest wyraźnie wyczuwalne nad klawiaturą. Nie zdarzyło mi się to jednak nigdy podczas pracy poza domem, a ciepło generowane przez komputer nigdy nie stało się nieprzyjemne. Zapomnieć można jednak o graniu w gry. Ze względu na ultracienką obudowę pod obciążeniem komputer grzeje się już wyraźnie i niemal parzy. Po kilkunastominutowej sesji The Walking Dead w łóżku na kolanach zrezygnowałem z grania i wróciłem do stacjonarnego PC.
Podsumowanie
Sprzęt Samsunga podczas pracy jest za to cichy i sprawuje się po prostu świetnie podczas “pracy biurowej”. Zasilacz jest mały, chociaż kabel zasilający jest już normalnej wielkości. Komputer zwykle pracuje w trybie pasywnym, a nawet po włączeniu wentylatorów jest niemal bezgłośny. Obraz z kamerki 1,3 megapiksela mocno średni, ale wbudowany mikrofon jest ok. Do okazjonalnych rozmów przez Skype w zupełności wystarcza. Za to największą zaletą wbudowanych głośników jest to, że są. Do obejrzenia filmu na YouTubie sprawdzą się całkiem nieźle, ale w domu podłączam do nich komputerowe głośniki Logitecha, a ze sobą zabieram zewnętrzny głośnik na Bluetooth
Na koniec jeśli miałbym się czepiać, to z pewnością miejsca w którym umieszczono diodę sygnalizującą stan ładowania. Po zamknięciu klapy komputera nie ma możliwości sprawdzić, czy akumulator jest już w pełni naładowany, ani nawet tego, czy komputer jest na pewno wyłączony/uśpiony. Co więcej, po podniesieniu klapy komputer zawsze automatycznie się uruchomia, czego po ostatniej aktualizacji nie ma już możliwości wyłaczyć. Raz zdarzyło mi się schować przez to do torby włączony komputer, który się w niej nieźle zagrzał.
Samsung Series 9 nie jest komputerem idealnym, ale na moje potrzeby jest mu najbliżej do tego określenia z dostępnych na rynku modeli. Pół roku po zakupie jestem z niego tak samo zadowolony, jak pierwszego dnia. Mam nadzieję, że spędzi ze mną jeszcze przynajmniej kilka lat. Polecić go mogę także każdej osobie, która szuka przenośnego komputera do pracy biurowej i nie wymaga od niego maksymalnej wydajności. Cena sklepowa podstawowego modelu to obecnie około 4500zł, która moim zdaniem wcale nie jest przesadzona.
Podsumowując: mimo kilku wad i niedociągnięć, to patrząc z perspektywy czasu, dziś idąc dziś do sklepu kupiłbym dokładnie ten sam model laptopa.