REKLAMA

Kto i ile zarobił na Gangnam Style - a mowa o niezłych pieniądzach

Zaglądamy do portfela pana PSY, po pierwsze dlatego, że jesteśmy w Polsce, a po drugie - bo fenomen artysty wykreował internet. Nie twierdzę, że dwadzieścia lat temu nie puszczałoby go MTV, ale skoro już popularne telewizje przerzuciły się na programy z serii "Moja mama odbiła mi chłopaka", sieć staje się głównym obok radia instrumentem promocji twórców. W oparciu o dane Huffington Post, sprawdzamy czy to dobry biznes.

Ile zarobił PSY na Gangam Style?
REKLAMA
REKLAMA

YouTube został zdobyty. Teledysk do utworu Gangnam Style jest obecnie najchętniej odtwarzanym filmikiem w ramach serwisu, a internauci za punkt honoru postawili sobie "dobić" do miliarda odsłon. Fenomen? Gangnam Style to żadna sztuka, być może nawet jej antyteza. Prymitywna, choć wpadająca w ucho muzyka i teledysk, który sam w sobie jest już zabawny, ale Europę czy Stany Zjednoczone dodatkowo bawią różnice kulturowe. To wystarczyło. Na dziś odsłon jest niemal 900 milionów i stale rośnie.

Jedno jest pewne - niezależnie od wyliczeń 34-letni Park Jae-sang w krótkim czasie stał się milionerem dzięki odsłonom na YouTube i sprzedaży piosenki w iTunes. To jednak pikuś przy pieniądzach jakie zaczną wpływać od korzystających z dorobku PSY reklamodawców. Szacuje się, że tylko w tym roku zarobił 8 milionów dolarów, z czego większość w skali globalnej. Przychody w Korei Południowej szacuje się na mizerne 60 000 "baksów". Nie wynika to jednak z niskiej popularności artysty w ojczyźnie, tylko z różnicy w stawkach.

Jak wiecie YouTube emituje reklamy, a przychodami z nich dzieli się z twórcami niektórych pojawiających się tam filmików. Dla niektórych to naprawdę niezły biznes, niektórzy nawet z dnia na dzień potrafią rzucić pracę jeśli tylko z bliżej nieznanych powodów nagle staną się gwiazdą internetu. I mówię tu o polskim rynku, podczas gdy ten zachodni jest jeszcze bardziej wartościowy, a przychody wyższe. 890 milionów odsłon (drugi w kolejce Justin Bieber swoje 808 milionów ciułał przez blisko 3 lata) Gangnam Style i w sumie 1,3 miliarda odsłon całego kanału mogły zapewnić 870 tysięcy dolarów wedle wyliczeń agencji TubeMogul. Co ciekawe, PSY i jego wytwórnia dostają też swoją "dolę" od rozmaitych przeróbek i parodii popularnego hitu. Najbardziej kochany jest w Stanach Zjednoczonych, Tajlandii i Korei Południowej.

Jak się okazuje YouTube to tylko ułamek przychodów z bezpośredniej sprzedaży płyt i piosenki. W iTunes cena Gangnam Style ustalona została na poziomie 1,29 dolara co - po odjęciu 30% marży Apple - miało dać około 2,6 miliona dolarów, gdyż sama piosenka znalazła 2,6 miliona nabywców. O wiele gorzej wyglądały przychody z serwisów zajmujących się streamingiem muzyki, które nie oferują tak atrakcyjnych stawek (szczególnie marnie to wypada w przypadku artystów jednego przeboju), a w samej Azji - wręcz mizernie. Groszowe stawki i prawo nakazujące dzielenie się nimi także ze współtwórcami utworu sprawiły, że na Dalekim Wschodzie artysta zarobił zaledwie 60 000 dolarów. Jeszcze gorszy wynik, bo 50 000 dolarów, zafundowała sprzedaż płyt CD - niewielka i z ledwie 9% dolą dla PSY. Huffington Post przypomina jednak, że Azja generalnie jest dość mizernym rynkiem dla muzyków, gdzie piractwo tętni pełnią życia.

Na szczęście gwiazdor nadrabia sobie udostępnianiem swojego wizerunku w reklamach. Tutaj mowa już o naprawdę poważnych pieniądzach rzędu 4,6 miliona dolarów. PSY odwiedził między innymi kilka amerykańskich talk showów, a także X-Factor Australia, choć akurat w tym przypadku mowa raczej o zaszczycie wynikającym z uczestnictwa niż rzeczywistych zyskach. Duże pieniądze przyszły natomiast od koreańskich koncernów spod znaku LG i Samsunga - PSY wystąpił w reklamach obydwu. Przy czym jest to tak zwane "granie do kotleta", bo choć płacą znakomicie, to artysta reklamuje nową lodówkę Samsunga i popularną markę makaronów.

REKLAMA

Warto przy tym pamiętać, że rodzina PSY to grupa przedsiębiorców na koreańskim rynku, a prowadzona przez nich firma - raczej nieprzypadkowo - od lipca w pewnym momencie zyskała na wartości ośmiokrotnie. Na giełdową hossę nie ma prawa narzekać także wytwórnia PSY - YG Entertainment, która partycypuje w jego zyskach i sama buduje swoją pozycję na koreańskim rynku muzycznym.

Wnioski z tej historii nasuwają się same i to w ilościach hurtowych. Po pierwsze - tak, na YouTubie można zarobić. Po drugie - sprzedaż muzyki to także świetny biznes. Po trzecie - ale najlepszą rzeczą jaką robi internet, to promocja marki samej w sobie. Po czwarte - nigdy nie nagrywajcie płyty w Korei Południowej. Warunki porównywalne do polskich.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA