REKLAMA

Czy to nasza wina, że wytwórnie fonograficzne mogą chcieć oszukiwać na YouTubie kupując odsłony?

W piątek pojawiły się pierwsze doniesienia mówiące o tym, że kanały należące do wytwórni fonograficznych, a co za tym idzie i materiały wideo tam udostępniane straciły w ostatnim miesiącu znaczne liczby odsłon swoich filmów. Sytuacja ta wynika ze sprzątania, jakie w serwisie urządzili pracownicy YouTube. Nie tak dawno Ewa opisywała przebieg sprzedawania odsłon filmów w YouTube. Czy wielkie wytwórnie fonograficzne, czy raczej osoby odpowiedzialne za tę działkę biznesu również stosują takie metody? Wcale by mnie to nie zdziwiło.

youtube-opłaty-filmy-ppv-vod
REKLAMA
REKLAMA

Jak oszacował SocialBlade, np. Universal Music Group stracił ponad 1 miliard odsłon swoich materiałów wideo, Sony BMG ponad 850 milionów odsłon, a oficjalny kanał Micheala Jacksona prawie 300 milionów odsłon. Nie są to małe liczby, więc tym bardziej zastanowienie wywołuje to, co tak naprawdę się stało na YouTubie.

Na łamach Billboardu ukazał się tekst próbujący wyjaśnić co się wydarzyło. Poznamy tam jednak wersję wydarzeń, której przyklasnęłyby wytwórnie fonograficzne. Wszak dzięki nim Billboard ma rację bytu, choć dla mnie osobiście dawno przestał być wyznacznikiem tego, co warte jest uwagi w dzisiejszej muzyce. Zostawmy to jednak na poczet innej dyskusji.

wytwórnie-fonograficzne-oszukiwaly-na-youtube-czy-to-mozliwe-google

Jeśli wierzyć wyjaśnieniom zawartym na łamach Billboardu, na YouTube miały miejsce dwie rzeczy. Pierwszą z nich ma być „de-spamming”, czyli mówiąc po ludzku weryfikacja rzeczywistej liczby odsłon danego materiału wideo. Tym samym pula odsłon materiałów wideo miałaby być uszczuplona o materiały odtworzone bez wiedzy użytkownika i/lub tzw. „pop-undery”, czyli materiały, których internauci rzeczywiście nie zobaczyli. Tylko taki zabieg - jak się podaje - mógł w przypadku Universalu i Sony spowodować uszczuplenie liczby odsłon o... 1,5 miliona wyświetleń, a nie o prawie 2 miliardy!

Drugim argumentem, jaki ma wyjaśnić zaistniałą sytuację jest migracja materiałów wideo należących do wytwórni na kanały Vevo, czyli twór, który powstał pod koniec 2009 roku z inicjatywy Sony Music Entertainment, Universal Music Group, Abu Dhabi Media oraz EMI. Celem powstania Vevo miało być uatrakcyjnienie produktu, jaki te korporacje oferowały reklamodawcom. W związku z tym filmy wideo były i są nadal usuwane z kanałów Sony czy Universalu i trafiają pod skrzydła Vevo. W świetle tego dość logicznym wydaje się, że tym samym liczba odsłon na kanałach wytwórni powinna spadać.

Zastanawia tylko gwałtowność tych spadków, bo przecież mówimy o ostatnich 30 dniach. Pytanie czy opieszałość i brak systematyczności Google w tej kwestii nie spowodowały tego zamieszania. Nadal mam jednak wątpliwości, czy wytwórnie nie mają czegoś na sumieniu. Sprawa jest dosyć prosta. W latach 80-90’ trendy w muzyce i gwiazdy kreowała MTV. Bez tej stacji nie byłoby ani tak wielkiej popularności Micheala Jacksona ani Guns N’ Roses i wielu innych artystów. Wiele razy na łamach Spider’s Web podnosiłem argument, że dziś taką rolę pełni YouTube.

Dla osób zajmujących się YouTubem pokusa zakupu dodatkowych wyświetleń teledysku A, B czy C może być bardzo silna. To magia liczb kreuje gwiazdy kultury masowej. Wystarczy cofnąć się kilka dni wstecz, by przypomnieć sobie jak niemal wszyscy śledzili Gangnam Style i to,czy ten teledysk przekroczy miliard odsłon.

Jeśli wytwórnie pompowały statystyki wyświetleń (na to dowodu nie mam, ale jest to dość prawdopodobne), to nie ma co się temu dziwić. Dzięki temu tworzą nowe projekty, produkty..., bo tak teraz się mówi na osoby, które kiedyś się określało muzykami oraz artystami. Liczy się sprzedaż, a nic tak jej nie nakręca jak dobre liczby. Nie chcemy być gorsi od naszych znajomych, jeśli dany teledysk został wyświetlony 300 mln razy to znak, że musimy go zobaczyć.

To błędne koło iluzji, z którego nie ma ucieczki, dlatego tak ważny w branży filmowej jest pierwszy weekend, gdy film trafia do dystrybucji. Gdy okaże się, że w tym czasie zarobił wiele milionów dolarów, to zagwarantuje to kolejne rzesze widzów, które przyjmą takie dane jako doskonałą rekomendację.

REKLAMA

Jesteśmy stworzeniem stadnym - zbiorowe myślenie, brak miejsca na indywidualność to nie jest coś wymyślonego przez ludzi oderwanych od rzeczywistości. Chcemy być tacy jak inni, bo to jest bezpieczne. Kupując iPhone’a, o ile nie trafimy na „wyznawcę” Androida, spowoduje, że będziemy postrzegani jako osoby fajne, warte poznania i nieodstające od milionów innych. Chcemy się czuć bezpiecznie a takie wybory nam to zapewniają. Dlatego też tak ważnym jest tworzenie iluzji, w której dany produkt będzie „kochany” przez miliony.

A że przy tym zakłamie się trochę statystyk? Przecież nikomu tym krzywdy się nie wyrządza.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA