REKLAMA

Spider's Web - culprit or victim?

Możecie stwierdzić, że nie jestem właściwą osobą, by pisać taki artykuł. Zaiste, coś w tym jest. Uznałem jednak, że muszę podzielić się moimi przemyśleniami, a nie ma do tego lepszego miejsca niż Serwis, którego dalsza część mojego wywodu będzie dotyczyć.

Spider’s Web – culprit or victim?
REKLAMA

Spider's Web od dawna jest obiektem drwin i wyśmiewek ze strony ludzi z „tej drugiej strony muru”. Nie jest to nic niezwykłego. Każdy musi mieć swoich hejterów. Niezwykła jest jednak ich ilość. Przerażająca ilość.

REKLAMA

Nie piszę tego z zamiarem atakowania kogokolwiek. Absolutnie. Sam dorobiłem się bana zarówno w komentarzach, jak i na profilach Redaktorów Serwisu na Twitterze oraz Facebooku. Być może zasłużenie – nie mnie oceniać. Zastanawiam się jednak, jaka jest przyczyna nienawiści szerzącej się na SW. Czy chodzi o niekompetencję redaktorów? Wątpię. Spider's Web tworzą kompetentni ludzie, w większości zawodowo zajmujący się pisaniem. Czy chodzi więc o pechowy dobór tematów? Rownież nie, SW pisze o tym samym, o czym konkurencja. A może to sami Redaktorzy atakują kogoś w swoich wpisach? Także nie.

W tym przypadku Spider's Web najłatwiej porównać do Osi Czasu (Timeline) na Facebooku. Pamiętacie, jak pojawiła się jej zapowiedź? Prawie nikt jej jeszcze nie widział, ale znajomi mówili, że jest straszna, więc i pozostali tak uważali. Widzicie podobieństwo? Rysiek twierdzi, że spajders łeb to kompletna porażka, to i ja tak będę mówił. Nie chcę odstawać.
Jestem pewny, że właśnie to kieruje większością hejterów. To kierowało także mną. Dlatego przeprowadziłem eksperyment.

Na kilka dni wyciszyłem w Tweetbocie wszystkie tweety z frazą „spidersweb”. Przez kilka dni całkowicie zapomniałem o Spider's Web. I wiecie co? Gdy w piątek wieczorem wszedłem do tego Serwisu i przeczytałem ostatnie wpisy (pomijając celowo komentarze) odebrałem je zaskakująco pozytywnie. Nie znałem opinii znajomych, mogłem więc wyrobić sobie własną nie odbierając sygnałów od podświadomości nakazującej mi wydrwić dany artykuł.

Pech chciał, że trafiłem akurat na unboxing iPhone'a 5 Ewy. Obejrzałem go i nie widziałem w nim nic złego. Fakt, nie był nagrany przez profesjonalne studio, ale spełnił całkowicie swoje zadanie - pokazał odpakowywanie najnowszego iPhone'a. Wtedy jednak zdjąłem filtr z Tweetbota i zalała mnie fala krytyki sączącej się z całej Osi Czasu. Kompletnie jej nie rozumiałem. Czy Ewa odpakowywała telefon grając jednocześnie na Play Station? Nie odzywała się? Grzebała w… nosie? Nie! Wiadomo, że niektórym bardziej spodobałby się unboxing z kanału GeekyTits, ale co złego było w tym?
I przede wszystkim: czy uważalibyście o filmie to samo, gdyby nie został ngrany przez Ewę?

REKLAMA

Apeluję do wszystkich: zastanówcie się, zanim napiszecie coś negatywnego. Pomyślcie, że autor włożył w to swoją pracę po to, byś właśnie ty mógł obejrzeć lub przeczytać jego dzieło. Doceń to albo spróbuj stworzyć coś lepszego.

@Maciej Wilczyński

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA