O chmurze, końcu ery peceta i o tym, dlaczego notebooki ThinkPad produkuje dziś Lenovo, rozmawiamy z Kitem Lloydem z IBM.
Z Kitem Lloydem, dyrektorem na Europę Środkową i Wschodnią działów komunikacji i dystrybucji IBM, rozmawia Michał Młynarczyk. Ilustracje: Kamil Tatara.
Michał Młynarczyk: Cloud computing ma coraz większe znaczenie. Czy sądzi Pan, że dojdziemy do momentu, w którym nie będziemy potrzebowali pecetów?
Kit Lloyd: Jeszcze kilkanaście lat temu wszystko co ważne było na dysku komputera. A dzisiaj? Najważniejsze są usługi takie jak e-mail i serwisy społecznościowe. Tylko online. Coraz więcej usług i rzeczy, które ludzie uznają za istotne jest w chmurze.
Ograniczeniem dla rozwoju cloud computingu były zawsze obawy odnośnie bezpieczeństwa danych. Teraz do głosu w firmach dochodzą ludzie, którzy mieli doświadczenia z usługami online. Chmura trafia do korporacji.
Powoli zmierzamy do modelu, w którym moc obliczeniowa rezyduje nie w komputerze stojącym na biurku, ale w sieci.
To jest powód dla którego sprzedaliście swój biznes pecetowy Lenovo?
Nie, nie chodziło tylko o chmurę. Jesteśmy przekonani, że sprzęt ma coraz mniejsze znaczenie, a oprogramowanie i usługi - coraz większe. Sprzęt staje się tanim, standardowym towarem (ang. commodity).
Poza tym sama transakcja była bardzo ważna dla Chińczyków, którzy chcieli mieć znaną światową markę, a nam pozwoliła odblokować pewne środki. W ciągu ostatnich lat mocno inwestowaliśmy w oprogramowanie. Kupowaliśmy firmy posiadające technologie istotne z punktu widzenia cloud computingu po to by móc zaoferować naprawdę kompleksowy produkt.
No dobrze, ale o koncepcji thin client mówi się od kilkunastu lat, cloud computing jest modny od kilku. Tylko, że większość ludzi nadal pracuje na komputerach z MS Windows i zainstalowanym lokalnie MS Office. Czy jesteśmy w momencie, gdy gwałtownie zacznie się to zmieniać?
Tak myślę. Zawsze jest tak, że gdy nowy produkt wchodzi na rynek musi być dziewięć razy lepszy od dotychczasowych rozwiązań by odnieść prawdziwy sukces. Ludzie lubią rzeczy, które znają - to, czego używali dotąd postrzegają jako trzy razy lepsze niż w rzeczywistości jest, a to czego nie znają jako trzy razy gorsze. Dlatego to musi tyle trwać.
Proszę spojrzeć na przypadek Salesforce.com - coś takiego nie byłoby możliwe jeszcze kilka lat temu. Żadna mała firma nie mogła sobie pozwolić na system CRM. Teraz, dzięki chmurze, CRM jest dostępny nawet dla bardzo małych przedsiębiorstw. To zmienia sposób, w jaki prowadzą biznes.
Coraz więcej istotnych usług przenosi się do sieci. Poczta, bank, itd. Pakiet biurowy to ostatnie, co trzyma przedsiębiorców przy tradycyjnych pecetach. Ludzie przyzwyczaili się już do tego, że korzystają z usług online, a nie z lokalnych aplikacji.
Jeśli ktoś zna Facebooka i używa go do umawiania się ze znajomymi, to korzystanie z umieszczonego w chmurze oprogramowania do zarządzania pracą grupową będzie dla niego czymś oczywistym.
IBM zarabia sprzedając usługi związane z cloud computingiem przedsiębiorcom. Czy uważa Pan, że możliwe jest sprzedawanie tego rodzaju produktów również konsumentom? Przykłady Facebooka i Google pokazują, że nie jest to chyba takie łatwe...
Nie zajmowalibyśmy się tym biznesem, gdyby nie dało się na tym zarabiać. Ma Pan jednak rację - przedsiębiorcy i konsumenci to zupełnie inne rynki. Ale, z drugiej strony, sam płacę za większą pojemność mojej Picassy. Myślę, że dałoby znaleźć parę podobnych przykładów.
Dziękuję za rozmowę.