Na część tych pytań próbowała odpowiedzieć Elizabeth Cotton, badaczka z Cardiff Metropolitan University. Przekonuje ona, że aplikacje wcale nie rozwiązują podstawowego problemu dostępności. W końcu nie sprawiają, że nagle jest więcej terapeutów niż ludzi, którzy potrzebują terapii. Poszerzają jedynie zasięg pojedynczego terapeuty, który nie spędzi jeden na jeden godziny w gabinecie z pacjentem, jak mówi złoty standard terapii, zamiast tego w tym samym czasie odpisze na wiadomości kilku, a może kilkunastu pacjentów. – To uberyzacja zdrowia psychicznego. Istnieją dobre platformy i aplikacje do terapii online, ale ogólny model jest pomyślany tak, aby obniżyć jakość usług, skrócić czas leczenia, zmniejszyć oczekiwania i przekonać ludzi, że to, co otrzymują, to prawdziwa terapia – mówi Cotton.