Biedronka otworzyła puszkę Pandory. Wszyscy będą kłócić się ze wszystkimi
SMS-y, paragony i bilbordy, w których Biedronka wprost porównywała się z Lidlem, były bezprecedensowe. Wygląda jednak na to, że czas delikatnego podszczypywania się marek może dobiegać końca. Zaczyna się za to ostra gra.
Firmy dokuczały sobie od zawsze, ale nie wprost. Były to delikatne kuksańce, ciosy wyprowadzane z przymrużeniem oka. Obok jednego proszku był drugi – ale bez nazwy. Kolorystyka zdradzała jednak o kogo chodzi, ale marketingowcy mieli czyste ręce. Wszystko odbywało się zgodnie z zasadami i przyjętymi normami. „Przecież my wcale nie wskazujemy palcem, to po prostu losowy przykład, a nie konkretny produkt konkretnej konkurencji”.
Dlatego SMS-y Biedronki były takim zaskoczeniem. Sklep jak gdyby nigdy nic pisał, że np. olej z Lidla jest droższy o tyle i tyle procent. Potem tę agresywną taktykę Biedronka kontynuowała na bilbordach czy paragonach. Doszło nawet do tego, że szefowie obu sieci zaczęli wypominać sobie… pochodzenie firm.
Fair-play? Tu się gra ostro
Można się było zastanawiać, czy reszta marketingowców będzie patrzeć na działania z pewnym dystansem, czy może uzna, że skoro duże sieci przełamały tabu to wszystkie chwyty są dozwolone. I… wygląda na to, że znamy już odpowiedź.
W swojej telewizyjnej i internetowej reklamie Vanish wprost mówi, że „9 na 10 plam Vanish usuwa lepiej niż sama kapsułka Ariel i Persil”.
Co więcej, uruchomiona została strona vanish-czasrozstrzygniec.pl. Podobna trochę do tej, za którą stoi Biedronka i gdzie porównywane są ceny z Lidlem. Tyle że w jej adresie nie pada nazwa Biedronki, a w przypadku witryny Vanisha już tak.
Na tej samej stronie znajdziemy też opakowania produktów konkurenta – kapsułki Persil i Ariel.
Wygląda na to, że miło już było. Niewykluczone, że to na razie tylko wyjątek i w innych kampaniach nikt wprost o rywalach nie będzie mówił, ale… coś czuję, że czeka nas ostra gra.