Już nie tylko Blik czy przelew. Oszuści mają nowy sposób i tam wysyłają ofiary
Coraz częściej przestępcy w swoich przekrętach próbują ominąć internetowe transakcje. Np. w przypadku oszustw na prokuratora czy policjanta odbierają oszczędności, które ofiara wkłada do torby i wyrzuca przez balkon albo podaje je podstawionej osobie. W nowym przypadku, który opisuje Poczta Polska, zastosowano jeszcze inną metodę.
Tu na szczęście mamy szczęśliwe zakończenie – pracowniczki Poczty Polskiej dostrzegły, że sytuacja jest niestandardowa. Do placówki w Zielonej Górze weszła seniorka, która zachowywała się „nietypowo”. Była nienaturalnie głośna, zniecierpliwiona i nerwowo gestykulowała.
Seniorka już na wejściu zapytała obsługę, czy może nadać przekaz MoneyGram do Turcji. Kiedy okazało się, że nie ma żadnych przeszkód, zaczęła poganiać innych klientów, chcąc przyspieszyć kolejkę.
Zdziwiłam się, że klientka nie zna imienia osoby, do której wysyła pieniądze. Im więcej pytań zadawałam, tym bardziej Klientka zmieniała wersje co do osoby. Na początku twierdziła, że to rodzina po chwili, że to znajomy później, że firma. Gubiła się w tym co mówi, jej nerwowość, podawane dane i odpowiedzi na pytania wzbudziły moją czujność i po krótkim czasie pewność, że Klientka ma kłopoty i należy zrobić wszystko, aby dla jej dobra udaremnić wpłatę
- relacjonuje pani Beata, pracowniczka Poczty Polskiej.
Pieniądze miały trafić do poznanego na portalu randkowym mężczyzny
Kobieta już wcześniej wpłaciła mu 40 tys. zł, ale oszust ponowił prośbę o finansowe wsparcie. Zasugerował, że jeśli wpłaci 2110 zł, to w nagrodę otrzyma zwrot 20 tys. zł i paczkę z niespodzianką. Seniorka odmówiła. Wówczas zaczęła otrzymywać groźby – złodziej zasugerował, że jej rodzinie stanie się krzywda, jeżeli nie prześle środków. Stąd pewnie dodatkowe zdenerwowanie kobiety.
Na szczęście pracowniczki Poczty Polskiej rozpoznały, że coś w zachowaniu kobiety jest nietypowego. Widząc, że seniorka naciska, poinformowały ją, że są problemy techniczne i system nie działa, więc przelew jest niemożliwy. W międzyczasie została powiadomiona policja. Po przybyciu służb cała sprawa wyszła na jaw i ofiara mogła zgłosić, że padła ofiarą oszustwa.
Więcej o oszustwach internetowych piszemy na Spider's Web:
W tym przekręcie nietypowa jest forma przekazania środków
Oszustw, w których oszuści manipulują ofiarami i wzbudzają w nich uczucia, rzecz jasna nie brakuje. Zwykle jednak dochodzi do „tradycyjnego” przelewu środków. W tym przypadku próbowano postawić na usługę MoneyGram. Jak czytamy w jej opisie to „rozbudowana sieć ponad 350 000 placówek na całym świecie umożliwia bezpieczne odbieranie i przesyłanie pieniędzy”. Pieniądze można odebrać już w ciągu 10 min, więc zapewne szybkość transakcji jest dla zagranicznych oszustów kusząca.
Nie oznacza to, że odbiór jest anonimowy:
Przy odbieraniu gotówki potrzebny jest numer referencyjny transakcji oraz ważny dokument tożsamości ze zdjęciem. Osoba, która wysłała pieniądze, powinna mieć numer referencyjny. W niektórych krajach wymagany jest również ważny dokument potwierdzający adres, gdy dowód tożsamości go nie zawiera.
W takim przypadku oszust może wysłać tzw. słupa, czyli podstawioną osobę do odbioru pieniędzy. Przypomnijmy, że stać się nim można przez przypadek w Polsce – np. przewożąc na czyjąś prośbę paczkę.
Szybki czas odbioru środków zapewne kusi oszustów. A ofiarę może uspokoić: nie jest to przecież przelew czy Blik, przed którym straszą eksperci ds. bezpieczeństwa, więc skoro druga strona podaje dane, to czujność zostaje uśpiona.