Bez paszportu i biletu dostał się z Rosji do Stanów Zjednoczonych. Jak to możliwe?
Takie historie znamy z kryminałów i thrillerów. Ktoś budzi się, nie wie kim jest, gdzie jest, co robi i gdzie był wcześniej, a w tle dochodzi pewnie jeszcze do tajemniczego morderstwa. W prawdziwym życiu może być równie sensacyjnie nawet bez zbrodni – 46-letni mężczyzna nie wie, jak to się stało, że udało mu się dotrzeć samolotem z Kopenhagi do Los Angeles.
W komiksie „Dni, których nie znamy” główny bohater na skutek wypadku pamięta tylko co drugi dzień. Na przykład w poniedziałek jest „sobą”, ale już we wtorek aktywuje się ta druga tożsamość, której w środę właściwa nie pamięta. Tylko w zasadzie która jest prawdziwa? Właśnie dlatego dywagacje na temat świadomości i pamięci fascynują zarówno naukowców, jak i autorów fikcji. Rzeczywistość także potrafi być pod tym względem bardzo ciekawa.
Siergiej Władimirowicz Ochigawa – o ile założymy, że to jego prawdziwe imię i nazwisko, a w tej historii nie można być niczego pewnym – uwagę na siebie zwrócił już na pokładzie samolotu z Kopenhagi do Los Angeles. Siedział na fotelu, które powinno zostać puste. Zagadywał do innych pasażerów. Wiercił się. Prosił o dwa posiłki. Chciał zjeść czekoladę przysługującą załodze.
Kiedy samolot dotarł do Stanów Zjednoczonych, na miejscu okazało się, że tajemniczy pasażer nie ma paszportu oraz biletu
Nie widniał na liście pasażerów. Gdy sprawą zainteresowały się służby, w jego plecaku znalezione zostały dwa dokumenty: rosyjski i izraelski dowód osobisty. Strzępki jego tożsamości – rzecz jasna nie wiadomo, czy prawdziwej – ujawniło zdjęcie dokumentu znalezionego na telefonie.
Mężczyzna nie potrafił wyjaśnić, jak to się stało, że znalazł się w Stanach Zjednoczonych. Rzecz jasna nie mógł również odpowiedzieć, jak bez paszportu i biletu w ogóle udało mu się przejść przez odprawę i kontrolne bramki na lotnisku w Danii. „Nie pamiętam” – rozkładał ręce.
Co nieco przypomniało mu się podczas przesłuchania FBI. Wtedy wyznał, że ma doktorat z ekonomii i marketingu, a w Rosji pracował jako ekonomista.
Wydawać by się mogło, że po 11 września 2001 r., kiedy bezpieczeństwo na lotniskach stało się priorytetem niemal na całym świecie, takie akcje nie są możliwe. Tym bardziej że kamery śledzą każdy ruch i próba wyrwania się spod kontroli kończy się niepowodzeniem.
Potwierdzają to zresztą sytuacje, do których dochodziło również w Polsce
W 2016 r. Straż Graniczna informowała, że funkcjonariusze pracujący na lotnisku w Modlinie „interweniowali wobec podróżnego, który po przylocie z Londynu próbował uniknąć kontroli paszportowej”. 27-letni mieszkaniec Białej Podlaskiej po wylądowaniu samolotu z Londynu Stansted zamiast zgłosić się do odprawy paszportowej podjął próbę ominięcia kontroli, przeskakując przez kołowrotek znajdujący się przy bramce odpraw.
Więcej o teoriach spiskowych przeczytacie na Spider's Web:
Tyle że Polak był pod wpływem alkoholu, co teoretycznie może tłumaczyć jego nieracjonalne zachowanie. Ale nawet bez procentów ludzie mogą zachowywać się dziwnie. W tym roku dwoje obywateli Cypru otworzyło na krakowskim lotnisku drzwi zabezpieczające strefę Non Schengen. Próba ominięcia kontroli się nie udała, bo zawył alarm.
Do nietypowego zdarzenia doszło już nie na lotnisku, a na kolejowym przejściu granicznym w Przemyślu. Kobieta znajdowała się na peronie przy ogrodzeniu, w miejscu, z którego miał odjeżdżać pociąg z Przemyśla do Odessy.
Strażnicy graniczni ustalili, że 56–letnia cudzoziemka miała przy sobie tylko dowód osobisty i świadomie nie poddała się kontroli granicznej. Jak się okazało, Holenderka chciała dostać się na Ukrainę, a stamtąd ruszyć w dalszą podróż do Chin. Jednak kobieta nie wzięła pod uwagę, że Straż Graniczna nie tylko kontroluje osoby znajdujące się w pawilonie odpraw, ale również obserwuje i zabezpiecza teren, z którego odjeżdżają pociągi na Ukrainę
- mówi mł. chor. SG Emilia Sidor z zespołu prasowego Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej.
Polskie przykłady sprawiają, że jeszcze bardziej tajemnicza wydaje się podróż Rosjanina z Danii do Stanów Zjednoczonych. Przecież na tak dużych lotniskach kontrole powinny być jeszcze bardziej ścisłe. Coś tu bardzo brzydko pachnie. Pewnie gdyby ktoś wymyślił taką historię i zrobił z niej sensacyjny kryminał, większość uznałaby, że autora za bardzo poniosła wyobraźnia. A tu proszę: w rzeczywistości wszystko jest możliwe!