REKLAMA

Dostała bana, bo miała tego jednego dziwnego znajomego. Co się właśnie stało na Airbnb?!

Blokady za niewinność istnieją - i to na najbardziej nieoczekiwanej platformie. Jak się okazuje, Airbnb posiada politykę prewencyjnego blokowania kont, które są powiązane z kontami, które złamały zasady serwisu. W tarapaty może cię wpędzić nawet użycie karty płatniczej.

Dostała bana, bo miała tego jednego dziwnego znajomego. Co się właśnie stało na Airbnb?!
REKLAMA

Airbnb nie jest serwisem społecznościowym, a mimo to w jego bazie można znaleźć licznie zbanowane konta. A zbanowanie konta na Airbnb nie jest aż tak skomplikowaną sprawą, wystarczy mieć bardzo kiepskie oceny oferowanego lokalu, próbować dogadać się na płatność poza systemem Airbnb. Z kolei jako gość prostą drogą do blokady konta jest naruszenie zasad gospodarza lub po prostu zniszczenie mienia. Jak pokazuje przykład ze Stanów Zjednoczonych, blokadę można zarobić - prewencyjnie - także za przynależność do grup szerzących nienawiść.

REKLAMA

Jednak jeszcze inny przykład pokazuje, że blokadę można dostać za... samo powiązanie z osobą, która została zbanowana.

Masz za uszami na Airbnb? Mają także twoi znajomi i rodzina.

Zgodnie z informacjami pozyskanymi przez amerykański serwis Vice, Airbnb "prewencyjnie" banuje konta osób, które są powiązane z innymi osobami, w jakiś sposób naruszyły zasady Airbnb lub z innego powodu są na czarnej liście serwisu.

Vice pozyskało wiadomość wysłaną przez zarząd platformy do wynajmu mieszkań do jednej z jego użytkowniczek - Amandy.

Cześć Amanda
Jestem Talia T i jestem członkiem zespołu Airbnb.
Usunęliśmy cię z platformy Airbnb ponieważ twoje konto jest ściśle powiązane z osobą, która nie ma pozwolenia na używanie Airbnb. Dla bezpieczeństwa naszej społeczności możemy usuwać konta, które są powiązane z osobami, które nie mają pozwolenia na używanie Airbnb.

- czytamy w wiadomości.

Amanda chciała zarezerwować Airbnb, by móc obejrzeć konkurs, w którym uczestniczyła córka koleżanki Amandy. Do płatności za pobyt użyła karty kredytowej swojego chłopaka, który ma za sobą kryminalną przeszłość.

Kiedy Amanda próbowała samodzielnie odwołać się od blokady, spotkała się z odpowiedzią, że Airbnb nie może już jej pomóc i sprawa jest zakończona. Jednak po interwencji prasy, Airbnb zmieniło stanowisko i od blokady Amandy może odwołać się... właściciel karty kredytowej, której użyła. Czyli jej partner. Jeżeli platforma zniesie ban dla niego, konto Amandy zostanie również odblokowane. Jeżeli ostateczna decyzja będzie negatywna, konto kobiety pozostanie permanentnie zawieszone.

- Na przykład, jeżeli czyjeś konto zostanie usunięte w konsekwencji poważnego incydentu bezpieczeństwa podczas rezerwacji na Airbnb i będziemy musieli usunąć konto oraz anulować jego przyszłe rezerwacje, a następnie odkryjemy, że ktoś ponownie rezerwuje dokładnie tę samą przyszłą rezerwację z tym samym numerem karty kredytowej, usuniemy drugie konto. [...]

- pisze Airbnb w oświadczeniu przesłanym do Vice

Amerykańskie Airbnb, ale dziurawe jak ser szwajcarski

Z jednej strony działanie Airbnb jest zrozumiałe, gdyż w przeciwieństwie do innych platform usługowych, charakterystyka serwisów kwaterunkowych sprawia, że muszą podlegać one rygorystycznym zasadom, by zapewnić bezpieczeństwo użytkownikom. Przypomnijmy, że w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie obowiązuje zasada poniżej-25, która sprawia, że osoby poniżej 25 roku życia z mniej niż trzema pozytywnymi ocenami od gospodarzy nie mogą wynająć całego lokum (np. domku) lub mogą wynająć tylko te, gdzie gospodarz może ich nadzorować. Z kolei od czerwca zeszłego roku w tych krajach istnieje zakaz organizowania imprez we wszystkich wynajmowanych kwaterach.

Z drugiej prewencyjna odpowiedzialność zbiorowa w przypadkach takich jak ten opisany przez amerykański serwis może być naprawdę krzywdząca. Nie tylko ze względu na samą blokadę, ale też na brak systemu sprawiedliwego odwoływania się od zawieszenia konta. W przypadkach takich jak ten opisany przez Vice zwykły użytkownik nie miałby żadnych szans na odwołanie się bez interwencji prawnika czy nagłośnienia sprawy.

REKLAMA

Sam system ma również liczne luki. Na przykład można go obejść, posługując się kartą płatniczą należącą do jeszcze innej osoby, niezwiązanej z właścicielem konta. Teoretycznie jako dowód powiązania z osobą trzecią Airbnb mógłby wykorzystać także dane o ruchu sieciowym, w tym m.in. adres IP i dostawcę usług internetowych, co mogłoby spowodować, że blokadę otrzymałaby np. osoba, która jedynie wspólnie wynajmuje pokój z właścicielem zawieszonego konta.

No i najważniejsze - blokada opisana przez Vice miała miejsce w Stanach Zjednoczonych, co oznacza, że potencjalnie nie byłaby możliwa na przykład w krajach Unii Europejskiej ze względu na inny sposób przetwarzania danych osobowych. Niemniej jednak nie zmienia to faktu, że polityka Airbnb - choć zapewne stworzona z dobrym zamiarem - przez swoje dziury będzie jeszcze nie raz uderzać w niewinnych użytkowników.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA