Xiaomi 12 S Ultra z prawdziwym obiektywem systemu Leica M przyczepionym do telefonu
Xiaomi 12S Ultra ma być pierwszym smartfonem, do którego będzie można zamontować prawdziwy obiektyw systemu Leica M. Wygląda to rewelacyjnie, ale dostrzegam pewne problemy natury ideologicznej.
Xiaomi 12S Ultra prezentuje się imponująco z każdej strony, ale to, co wyróżnia model to jego możliwości fotograficzne, za co odpowiada Leica. Pod ogromnym szkłem ukryto trzy aparaty:
- 50 Mpix, z sensorem Sony IMX989 w standardzie 1”, stabilizacją HyperOIS i obiektywem Leica Summicron,
- 48 Mpix z obiektywem ultrawide,
- 48 Mpix z teleobiektywem, OIS i 120-krotnym (hybrydowym) powiększeniem obrazu.
Telefon miał już chińską premierę, nadal czekamy na jego pojawienie się na polskim rynku, a tymczasem producent nie zasypia gruszek w popiele i pokazuje koncepcyjne Xiaomi 12S Ultra, do którego można zamontować obiektyw systemu Leica M.
Xiaomi 12S Ultra z mocowaniem obiektywu systemu Leica M to fotograficzna bomba
Już wersja podstawowa imponowała parametrami i dawała nadzieję na odstawienie konkurencji w tyle pod względem fotograficznym. Tymczasem w laboratoriach Xiaomi ktoś doszedł do wniosku, że telefon może służyć jako korpus do pełnowymiarowego obiektywu.
Połączenie cyfrowych możliwości, nad którymi czuwa dopracowany algorytm z obiektywem znanym z kultowych aparatów mogłoby sprawić, że Xiaomi 12S Ultra stałby najbliżej tradycyjnych aparatów jak tylko można to sobie wyobrazić. Wystarczy wspomnieć, że umożliwiałby zapis zdjęć w 10-bitowym formacie RAW.
Jednak wszystko wskazuje na to, że to tylko pokaz możliwości, a nie projekt, który trafi na rynek. Szkoda, bo byłaby to istotna nowość na rynku. Być może film prezentujący to rozwiązanie jest swoistym sprawdzeniem jak na takie rozwiązanie zareagowałby rynek. Gdyby było ich odpowiednio dużo, to zapewne Xiaomi poważnie rozważyłoby używanie systemu M w przyszłorocznej wersji swojego urządzenia.
Obiektywy systemu Leica M są kultowe i nie należą do tanich
Firma rozwija je nieprzerwanie od 1954 roku, co sprawia, że nawet dzisiaj możemy fotografować dokładnie tymi samymi obiektywami, którymi zrobiono najważniejsze zdjęcia w nowożytnej historii świata. Napalm Girl, Muhammad Ali, zdjęcie Che Guevary, które gości na koszulkach, dzikie konie w Kenii - te wszystkie zdjęcia zostały zrobione Leicą z systemem M.
Na stronie producenta katalog dostępnych obiektywów jest całkiem imponujący, ale ceny nie należą do niskich. Najtańszy obiektyw, który będzie pasował do Xiaomi 12S Ultra to Leica 28mm f/2.8 Elmarit-M ASPH, który kosztuje 11 400 zł. Producent informuje, że jest to ulubiony obiektyw reporterów ulicznych i reportażystów.
Inne, bardziej kultowe obiektywy będą kosztować od kilkunastu do nawet 60 tysięcy złotych.
Trochę taniej będzie, gdy poszukamy obiektywów u producentów zewnętrznych, np. obiektyw firmy Voigtlander można dostać już za 5000 zł.
Do czego zmierzam?
Nie widzę tego pomysłu w prawdziwym zastosowaniu. Jeżeli masz w domu obiektywy Leici, to najprawdopodobniej masz pasujący do nich aparat Leici, którym robisz jedyne w swoim rodzaju zdjęcia. Nawet amator taki jak ja potrafi dostrzec, że zdjęcia wykonane aparatami tej firmy różnią się od innych. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale zapraszam do tekstu Marcina, który miał przyjemność obcować z Leicą M11 i pokazał różnice na zdjęciach. Nawet zwykłe chwile dostają magiczną otoczkę, a tego nie zapewni żaden aparat telefonu.
Patent Xiaomi jest bardzo ciekawy, bo pokazuje, że telefon może robić za korpus aparatu, ale co z tego, skoro z Leicą kupujesz pewien sposób życia, historię, dziedzictwo. Obiektyw M najlepiej wygląda na korpusie Leici i nic tego nie zmieni. Sorry Xiaomi, ale to jest problem natury ideologicznej, a nie sprzętowej.