Dzień Cyrku Bez Zwierząt. Nie potrzeba cyrkowych wygłupów, by cierpiały ku naszej uciesze
8 czerwca ustanowiony został dniem bez zwierząt w cyrku. To bardzo szczytna idea, bo lwy, słonie czy tygrysy wiele nacierpiały występując obok ludzi i przede wszystkim w trakcie transportu z miasta do miasta. Przy tej okazji warto przypomnieć, że zwierzęta w pewien sposób męczone są nawet, gdy nie są atrakcją w rozrywkowej trupie – ale mają dać ludziom radość przebywając na wybiegach.
We w wrześniu 2021 roku prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o gatunkach obcych, która zakazuje cyrkom posiadania zwierząt niebezpiecznych. Organizacje zajmujące się prawami zwierząt walczą o to, aby zakaz objął wszystkie zwierzęta - w szerzeniu tej idei pomóc ma Dzień Cyrku Bez Zwierząt, który przypada 8 czerwca.
Na początku czerwca Kateryna S. i Sebastian S., właściciele Cyrku Vegas, zostali prawomocnie skazani za znęcanie się nad zwierzętami. Był to pierwszy w Polsce wyrok dotyczący znęcania się nad zwierzętami występującymi w cyrku.
Sprawa ciągnęła się od 2016 roku, kiedy to aktywiści z Fundacji "Viva!" wraz z policją i zoologami przeprowadzili kontrolę cyrku. Udało się uratować m.in. niedźwiedzia trzymanego w przyczepie, mającego rany od uderzenia głową i łapami o kraty. Jeden z żółwi miał rozmiękczony pancerz, a u krokodyla doszło do zmian kostnych. Było to efektem złego odżywiania.
W 2021 roku właściciele zostali skazani, ale złożyli apelację
Tłumaczyli się wówczas, że przed występami zwierzęta były badane przez powiatowych lekarzy weterynarii, którzy nie zgłaszali żadnych nieprawidłowości.
Sąd jednak podtrzymał swoją opinię. W oświadczeniu zaznaczono:
Skazani nie mogą prowadzić działalności cyrkowej z wykorzystaniem zwierząt, zaś Sebastianowi S. odebrano prawo do wykonywania zawodu tresera. Przede wszystkim zaś skazano ich na karę łączną po 1 rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata, 8000 zł grzywny od każdego z oskarżonych, po 8000 zł nawiązki na rzecz oskarżyciela posiłkowego, Fundacji Viva, oraz pokrycie kosztów wieloletniego, przedłużanego licznymi wnioskami dowodowymi obrony procesu w obu instancjach.
Zwierzęta cierpią nie tylko w cyrku
Robert Maślak, biolog Uniwersytetu Warszawskiego, zwrócił uwagę na niedźwiedzie polarne w warszawskim ZOO, które w niewoli wykazują głębokie zaburzenia zachowania. Zwierzęta cierpią z powodu zbyt wysokiej temperatury i braku stymulacji.
Widok niedźwiedzia spacerującego w marazmie, poruszającego się z kąta w kąt, jest przygnębiający. Możemy sobie tylko wyobrazić cierpienie zwierzęcia, którego na wolności areał osobniczy - czyli obszar, po którym się porusza zaspokajając potrzeby życiowe - jest 1,5 razy większy niż powierzchnia Polski.
- Jest coś głęboko prowokacyjnego i smutnego, że te dwa udręczone niedźwiedzie stały się symbolem warszawskiego ZOO - zauważa biolog.
Co najgorsze, stare błędy są dalej popełniane
Niedawno otworzono orientarium w Łodzi. Miasto chwaliło się wybiegiem dla słoni, które jednak według obrońców praw zwierząt dalej jest niewielkie. Na dodatek zwierzęta narażone są na ciągły kontakt z hałasującym tłumem.
ZOO sprawy komentować nie chciało, tłumacząc, że wpis na profilu "Nie chodzę do ZOO" jest hejterski.
Wcześniej łódzkie ZOO dało "serduszko" pod filmikiem, na którym słoń wykonuje nerwowe, powtarzające się ruchy. Na pierwszy rzut oka można byłoby uznać, że zwierzę tańczy, ale niestety to nie kreskówka i słoń wcale nie podskakuje w rytm muzyki. Tak działa na niego przebywanie w niewoli.
Podobne powtarzające się ruchy, w postaci wędrówek z miejsca w miejsce, można było zaobserwować u niedźwiedzi w warszawskim ZOO.