Niebotyczny blamaż Rosji. Porażka misji ostatecznym dowodem na rozkład sektora kosmicznego
Kwietniowy start rosyjskiej rakiety Angara zakończył się niepowodzeniem. Wszystko wskazuje na to, że to, co miało być sukcesem, okazało się jedynie kolejnym elementem i dowodem upadku rosyjskiego sektora kosmicznego.
Angara to ciężka rakieta, której budowa rozpoczęła się już w 1991 roku, tuż po upadku Związku Radzieckiego. Jak na kraj w stadium rozkładu przystało prace nad rakietą trwały w nieskończoność. Pierwszy lot Angary odbył się dopiero w 2014 roku. Po wielu kolejnych latach najnowszy lot testowy zrealizowano 29 kwietnia 2022 r., czyli niecały miesiąc temu.
Satelita wyniesiony przez Angarę spłonie w atmosferze
Rakieta faktycznie wystartowała i wyniosła ściśle tajny ładunek na orbitę okołoziemską. Jak się jednak teraz okazuje, satelita wysłany za pomocą Angary na orbitę - najprawdopodobniej rosyjski satelita wojskowy - nigdy nie został uruchomiony, a tym samym wkrótce wejdzie w ziemską atmosferę i w niej spłonie. Informacje o niepowodzeniu misji przekazał na Twitterze Anatolij Żak, dziennikarz specjalizujący się w opisywaniu rosyjskiego sektora kosmicznego.
Wbrew pozorom, start i przebieg misji Angara-1 pod wieloma względami przypomina inne rosyjskie przedsięwzięcie, tj. militarną agresję na terytorium Ukrainy. Jak jedno z drugim można porównać? Angara, dopóki stała na stanowisku startowym wydawała się imponująca niczym rosyjska armia. Choć jej start przebiegł zgodnie z planem, to bardzo szybko okazało się, że plan był dobry, ale wykonanie raczej słabe.
Co ciekawe, ładunek wyniesiony przez Angarę na orbitę, który ostatecznie otrzymał oznaczenie Kosmos-2555, miał - dzięki gorliwości pracowników kosmodromu - wymalowany na burcie znak „Z”, który stał się swego rodzaju symbolem poparcia dla inwazji Rosji na Ukrainie. Teraz, ta kosmiczna akcja „Z” tuż po starcie, bez uruchomienia runie w ziemską atmosferę i zakończy się porażką, co jest swego rodzaju symbolem. Mam przeczucie, że inwazja na Ukrainie oznaczona tą samą literą, skończy się ponuro dla Rosjan, a rosyjskie wojska, które jeszcze przebywają na terytorium Ukrainy skończą w płomieniach dokładnie tak jak ich satelita. Tym samym i rosyjski sektor kosmiczny i rosyjska armia dowiodą, że są tylko cieniem swojej potęgi sprzed kilku dekad.