Wyzywają Putina w tytułach przelewu. Nie rób tego
W tej trudnej sytuacji chcemy, żeby nasze emocje gdzieś uleciały. Czasami wystarczy zwykły wulgarny komentarz, by poczuć się lepiej. Jeżeli jednak "uleje się" wam się w tytule przelewu, środki mogą nie zostać wysłane tak szybko, jakbyście chcieli. Okazuje się, że Putin wyzywany jest i w taki sposób, z czym banki mają pewien kłopot.
- Od 24 lutego, czyli momentu rosyjskiego ataku, widzimy w naszych systemach bankowych tysiące przelewów, w których pojawiają się obraźliwe określenia wobec przywódcy Rosji. "Putin ch**", "j**** Putina" i wiele innych - powiedział serwisowi Business Insider przedstawiciel jednego z banków działających w Polsce.
W czym problem? Obraźliwe wyrazy w tytule sprawiają, że do akcji muszą wkroczyć bankowi analitycy, którzy prześwietlają, czy dana transakcja nie jest w jakiś sposób niebezpieczna. To samo dotyczy fraz informujących o tym, że np. przelew to środki na zakup broni, kamizelek kuloodpornych, hełmów.
Banki muszą monitorować transakcje, by nie dopuścić np. do finansowania terrorystów. Wprawdzie nie sądzę, aby ci robili tytuły w stylu "pieniądze na kupno broni do planowanego zamachu", ale banki dmuchają na zimne. Filtry wychwytują podejrzane słowa i przelew musi być dodatkowo sprawdzany.
To oczywiście sprawia, że pieniądze idą dłużej, a ktoś ma niepotrzebne zajęcie
- Wszyscy wiemy, że przelew środków do fundacji zajmującej się pomocą humanitarną ze słowem Putin w tytule, to nie jest przelew od czy do Putina, ale jest on objęty sankcjami finansowymi, więc takie rzeczy muszą być weryfikowane - mówi rozmówca Business Insidera.
Problem wydaje się błahy, ale w ostatnich dniach takie transakcje były liczone w tysiącach.
Jeśli zwracamy pieniądze znajomemu za kawę, to jeszcze pół biedy - poczeka dłużej. Gorzej, jeżeli te pieniądze mają trafić na konto organizacji charytatywnych, które potrzebują środków na teraz. Chcąc wyładować swoją złość doprowadzimy do tego, że proces pomagania będzie trwał dłużej.