Straż graniczna naszpikuje polską granicę nowoczesnymi czujnikami. Uchodźcy zostaną szybko wykryci
Służba Graniczna dysponować będzie jeszcze większą liczbą specjalistycznych urządzeń mających na celu pomoc w wyłapywaniu osób przekraczających granicę z Białorusią. To już kolejna inwestycja zaplanowana w związku z migracyjnym kryzysem.
O dziwo płot na granicy nie wystarczy – choć pewnie zwierzęta są innego zdania. Migranci dalej bez żadnej kontroli dostają się z Białorusi do Polski. Właśnie dlatego Ministerstwo Obrony Narodowej szykuje zasieki jak w Afganistanie czy Iraku. Na tym jednak planowane inwestycje się nie kończą.
Jak donosi „Rzeczpospolita”, nowy projekt ustawy, który ma trafić do Sejmu, zakłada kupno zestawów perymetrycznych dla Straży Granicznej, których podstawą są czujniki sejsmiczne oraz kamery weryfikujące alarmy.
Według dziennika jeden taki zestaw kosztuje pół miliona złotych
Nie wiadomo, ile sztuk planuje zakupić polski rząd. Straż Graniczna już dysponuje pierwszymi egzemplarzami, ale ich liczba oraz lokalizacja jest owiana tajemnicą.
Nic dziwnego: łatwiej byłoby ominąć teren, na którym się znajdują. Tymczasem ich główną zaletą jest to, że są trudne w wykryciu, bowiem są zakopane.
Jeśli system wykryje ruch, informuje o tym strażników oraz przekazuje sygnał kamerom znajdującym się w okolicy, które natychmiast kierują obraz w stronę wskazanego terenu. Co ważne, czujniki odróżniają zwierzęta od ludzi, więc nie wysyłają niepotrzebnych powiadomień.
Według informacji „Rzeczpospolitej" ochrona perymetryczna sprawdziła się na odcinku granicy z Ukrainą, gdzie teren jest bardzo zróżnicowany i trudny w patrolowaniu.
Zdaniem Marka Biernackiego, posła i byłego szefa MSWiA, zakup jest spóźniony o wiele miesięcy.