REKLAMA

Oszuści podają się za InPost i próbują namówić nas do zainstalowania złośliwej aplikacji

Kolejny atak phishingowy nabiera rozpędu. Polacy dostają SMS-y od oszustów podających się za InPost.

Chcesz odebrać paczkę? Ściągnij naszą nową aplikację. W środku czeka na ciebie nie tylko upragniony kod, ale też mała dodatkowa niespodzianka.

InPost Phishing
REKLAMA
REKLAMA

Oszuści podszywają się pod InPost.

Jak informuje niebezpiecznik, oszuści rozsyłają na telefony w całej Polsce SMS-y sugerujące, że nie dostaniemy kodu odbioru przesyłki, jeśli nie ściągniemy nowej aplikacji firmy. W wiadomości oczywiście jest podany link, z którego można ją pobrać. Ten prowadzi do podstawionej przez oszustów strony zachęcającej do pobrania spreparowanego programu. Jeśli damy się złowić, oszuści będą mieli dostęp do naszych SMS-ów, co może być wyjątkowo kłopotliwe nie tylko w przypadku, co bardziej pikantnych wiadomości od sąsiada, ale także naszej SMS-owej korespondencji z bankiem.

Także popularne oszustwo na dopłatę złotówki do przesyłki doczekało się swojej koronawirusowej wersji. W niej paczka nie jest za ciężka, ale dostała się na kwarantannę, której koszt wynosi złotówkę z groszami. Klient, którego czujność jest uśpiona niską wartością przelewu, a podejrzliwość ciągłymi zmianami we wprowadzanych i wycofywanych obostrzeniach, wchodzi więc na fałszywą stronę do przelewów i dzieli się z oszustami swoimi danymi logowania do banku.

Phishing wyglądać może naiwnie, ale czasami wystarczy tylko gorszy dzień, żeby się na niego złapać.

REKLAMA

Warto też mieć gdzieś z tyłu głowy, że na phishing może się nabrać niemal każdy. Czasami wystarczy pośpiech, gorszy dzień, nagły spadek czujności wywołany zmęczeniem czy rozkojarzeniem. Dziwny nadawca wiadomości od InPostu może nie być tak rzucający się w oczy po całym dniu pracy. Na podejrzany adres strony można nie zwrócić uwagi, gdy powieki same się nam kleją.

Dlatego warto pamiętać, żeby nigdy nie warto ściągać aplikacji z podejrzanych źródeł,  a jeśli proszą nas o to duże firmy, to niemal zawsze powinna nam się zapalić czerwona ostrzegawcza lampka nad głową. Google'a i Apple'a może nie radzą sobie doskonale z eliminowaniem niebezpieczeństw czających się w ich sklepach, ale znacząco je zmniejszają. Jeśli bawimy się w ściąganie produktów spoza nich, miejmy pełne zaufanie do źródła.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA