Myślałem, że nie da się jeszcze bardziej uprościć odbierania przesyłki w Paczkomacie. Myliłem się
Nigdy jeszcze tak nie doceniłem Paczkomatów, jak w okresie przedświątecznym.
Panowie i panie kurierzy i kurierki – szczerze współczuję. Czas przedświąteczny to dla waszej grupy zawodowej okres tak intensywnej pracy, że widząc zmęczone twarzy dostawców paczek autentycznie było mi przykro, że musiałem coś zamówić z dostawą do domu przed świętami.
Nie mówiąc już o tym, że kurier, który zwykle zjawia się u mnie o 14:00, na przestrzeni przedświątecznych tygodni bywał u mnie bliżej 20:00 i to wcale nie był koniec zmiany.
Chcąc więc nieco ulżyć kurierom w ich przedświątecznej niedoli, wszystkie prywatnie zamawiane paczki w ostatnim czasie kierowałem do Paczkomatu. Tam też dostawcy lekko nie mają, ale przynajmniej nie muszą wbiegać na trzecie piętro bloku za każdym razem, gdy człowiek sobie przypomni, że zapomniał kupić jakiegoś drobiazgu.
Dwa różne Paczkomaty mam dość blisko domu, więc po paczki mogłem spokojnie zajść podczas wieczornego spaceru z psem, czy podjechać samochodem przy okazji powrotu z zakupów. Pełna wygoda, a wszystko to z oszczędzeniem widoku udręczonej twarzy kuriera pod drzwiami mojego mieszkania.
Nie ma co się jednak oszukiwać, okres przedświąteczny to także w Paczkomatach niezły młyn, kolokwialnie mówiąc. Paczek przychodzi mnóstwo, więc niejeden raz już mi się zdarzyło stać w kolejce pod Paczkomatem, czekając, aż inni petenci odbiorą swoje pakunki. A z tym niestety bardzo różnie bywa.
Sam zwykle zamykam się w 20-25 sekundach od wpisania numeru telefonu do zamknięcia skrytki. Wielu ludzi jednak ma tempo, cóż… wolniejsze. Ekrany w Paczkomatach bywają kapryśne i z racji technologii oporowej nie są tak responsywne, jak ekrany smartfonów. Łatwo coś źle przycisnąć, a potem kasować cyferki i wpisywać od nowa.
Mamy okres późnej jesieni, więc pogoda również nie jest łaskawa dla Paczkomatów. Gdy za oknem -5 stopni Celsjusza, maszynie zdarza się „zamyślić” nieco dłużej niż zwykle (nie mówiąc już o tym, że wstukiwanie kodu zgrabiałymi palcami na mrozie również zajmuje więcej czasu).
O ile więc Paczkomat ułatwia życie i odciąża biednych dostawców paczek przed świętami, tak wyprawa po paczkę może chwilę potrwać.
I tutaj do akcji wkracza zdalne otwieranie skrytki w Paczkomacie.
Firma Rafała Brzoski wpadła na iście genialny, a przy tym szalenie prosty sposób rozwiązania opisanego wyżej problemu.
Od ponad miesiąca skrytkę w Paczkomacie możemy otworzyć zdalnie. Działa to dokładnie tak, jak na wideo demonstracyjnym:
Wystarczy mieć na smartfonie aplikację InPost Mobile. Gdy zbliżymy się do Paczkomatu, aplikacja zdalnie otworzy skrytkę, a nawet pokaże nam dokładnie, która ze skrytek się otworzy.
Tylko w tym tygodniu skorzystałem z funkcji zdalnego otwierania Paczkomatów co najmniej dwa razy.
Raz zdarzyło się to podczas spaceru z psem. Pomyślałem, że zajdę po paczkę, bo pora jeszcze wczesna i pewnie nikogo przy Paczkomacie nie będzie. O dziwo, myliłem się – przede mną były 2 osoby, raczej starszej daty. Jakież było ich zdziwienie, gdy wyjąłem telefon i otworzyłem skrytkę nawet nie zbliżając się do ekranu w Paczkomacie! Funkcja zdalnego otwierania jest jeszcze relatywnie słabo znana, więc otwierając skrytkę bezdotykowo przy szeroko otwartych ustach obserwatorów, czułem się jak Tony Stark.
Drugi raz musiałem odebrać paczkę w trakcie okropnej ulewy. Podjechałem samochodem, zaparkowałem najbliżej Paczkomatu jak tylko się dało. W normalnych warunkach musiałbym stać pod zadaszeniem Paczkomatu, gdzie pewnie i tak bym zmókł, bo wiatr strasznie zacinał.
Mogąc jednak otworzyć skrytkę zdalnie, otworzyłem ją siedząc w ciepłym (i suchym) wnętrzu samochodu. Wybiegłem szybko, złapałem przesyłkę, zamknąłem skrytkę i kilka sekund później znów siedziałem w grzanym fotelu mojego auta.
Zdalne otwieranie skrytek w Paczkomacie to dopiero początek.
W perspektywie czasu z poziomu aplikacji mamy być w stanie nie tylko szybko odbierać przesyłki, ale też szybko je nadawać i śledzić każdy aspekt związany z wysyłką paczek.
Nie ukrywam jednak, że to właśnie zdalne otwieranie skrytek jest tą nowością, na którą nawet nie wiedziałem, że czekałem. Nigdy nie widziałem żadnego problemu w tym, że muszę podejść do Paczkomatu, wpisać kod lub zeskanować kod QR. To było proste i bezproblemowe.
Okazuje się jednak, że nawet tak prostą i bezproblemową kwestię można rozwiązać jeszcze lepiej, i jeszcze prościej.
Teraz zostaje tylko pokazać nowość jak największej liczbie ludzi, żeby zlikwidować kolejki do Paczkomatów…