Drony zamiast fajerwerków. Tak powinno się witać nowy rok
Coraz więcej miast rezygnuje z pokazu fajerwerków w Nowy Rok. Na ich miejsce z gracją wlatuje rój dronów.
Szanghaj, Singapur i... Łódź. Te miasta zdecydowały, że nowy, 2020, rok powitają nie hukiem i dymem, ale podniebnym baletem dronów.
...Jak (bezzałogowe) statki (powietrzne) na niebie...
Obrazy, które można dzięki nim malować na atramentowej płachcie nieba potrafią zapierać dech w piersiach. Jest w dodatku w ich zsynchronizowanym mechanicznym tańcu coś niepokojącego i fascynującego. Nie śmierdzą, nie śmiecą, nie straszą zwierząt. W dobie coraz bardziej krytycznego spojrzenia na fajerwerki lepiej widać zalety dronów.
Nadal nie jest to zabawa dla wszystkich. Stworzenie tak spektakularnego pokazu wymaga sporych nakładów finansowych, ale efekty są spektakularne. W Szanghaju wykorzystano 2 tys. dronów.
W Singapurze drony nie zastąpiły fajerwerków, ale grały rolę preludium do nich. To z pewnością jeden z bardziej imponujących pokazów, które można było oglądać, wchodząc w nowy rok.
Polacy nie gęsi też swoje pokazy mają... Choć trzeba przyznać, że nieco mniej spektakularne niż te w Azji. Literki nieco się na niebie rozsypały, ale jednorożec wyszedł pięknie.
Nie tylko sylwestrowy bal na niebie. Dronami można świętować cały rok.
Możliwości dekoracyjne dronów rosną w zastraszającym tempie. W 2016 r. Intel ustanowił rekord Guinessa, posługując się (wtedy „aż” dziś raczej „zaledwie”) 100 dronami, a potem wszystko potoczyło się lawinowo. Już dwa lata później organizatorzy Igrzysk Olimpijskich w Pjongczangu uświetnili zapierającym dech w piersiach pokazem podniebnego baletu ceremonię otwarcia, a The Time odtworzył podniebną okładkę z 958 dronów,
Coraz więcej firm i organizatorów wielkich wydarzeń widzi potencjał w dronach. W 2017 r. w kilka dni przed Super Bowl, największym sportowym wydarzeniem w Stanach Zjednoczonych, nagano niesamowity pokaz z udziałem roju 500 dronów. Potem tak zgrabnie wmontowano go w telewizyjną relację z koncertu Lady Gagi podczas wydarzenia, że telewidzowie mieli wrażenie, że podniebny spektakl ma miejsce podczas świętowania Super Bowl. Ot, magia telewizji.
Zwolennicy fajerwerków i zwolennicy dronów są w stanie prowadzić ze sobą spory bardziej zacięte niż te, które od lat toczą miłośnicy Wielkanocy z propagatorami Bożego Narodzenia. A wy? Wolelibyście w swoim mieście zobaczyć pokaz fajerwerków czy podniebne obrazy ułożone z dronów?